Obudziłam się nie tylko z kacem po imprezie ale także z kacem moralnym. Całowałam Hemmings'a, no cholera no. Obiecałam sobie kiedyś że nie wiadomo jak bardzo by mu zależało będę nieugięta i za każdym razem dam mu w mordę. A tymczasem obmacywałam się z nim w klubowym kiblu. Brawo ja.
Ostatecznie wstałam i ubrałam się tak:
Do tego te buty:
I makijaż:
Gotowa zeszłam na dół. W kuchni spodkałam brata.- Hej Angel - uśmiechnął się. - Naleśnika? - zapytał a ja potaknęłam. - Gdzie wczoraj byłaś? - zapytał po chwili.
- Chciałam uczcić powrót, spodkać się ze starymi, znajomymi i takie tam - wzruszyłam ramionami. Ash podał mi talerz z naleśnikami.
- Luke mówił że widział cię w klubie - powiedział. Cholera.
- Przeniosłam się tam później ale nie byłam za długo - odpowiedziałam. Chyba uwierzył bo nie drążył tematu. Zjadłam rozmawiając z nim o jakiś duperelach. Potem jednak zjawił się Calum i przyjazna atmosfera poszła w diabły.
- Ash byłeś kupić jedzenie? - zapytał.
- Nie ale już jadę - stwierdził. - Wrócę za jakieś pół godziny - mruknął do mnie i wyszedł z domu. No i zostałam sama. Sama z Calumem.
- To... - zaczął.
- Chyba pójdę się przejść - przerwałam. Nie miałam ochoty na jego towarzystwo. Zawsze to jego lubiłam najbardziej ale gdy też zaczął się ze mnie naśmiewać straciłam zaufanie. Kiedyś był fajnym chłopakiem i nawet jako dziesięciolatka się w nim podkochiwałam ale zniszczył to idąc w ślady Luke'a i Michaela.
- Angel czekaj - zrobił nagły krok do przed a ja odruchowo się cofnęłam. - Przepraszam tak naprawdę. Jest mi cholernie żal za to co ci zrobiliśmy. Przepraszam.
- Nie powiem że wybaczam bo nie potrafię - powiedziałam cicho. - Ale przeprosiny zostały przyjęte - uśmiechnęłam się lekko.
- Dzięki Ann - odwzajemnił uśmiech. Wyszłam z kuchni a potem z domu. Naprawdę musiałam się przejść.
CZYTASZ
Bad Grill || 5sos
FanfictionNie jestem typową dziewczyną. Jestem bad grill. 360 stopni zmian od kiedy uciekłam. Ale czy dam radę być bad grill? Czy może ktoś to zmieni? Niektóre rozdziały będą pisane trochę lepiej inne gorzej, o wiele gorzej. Mój umysł nie zawsze jest w stani...