- O czym chcesz rozmawiać? - westchnął.
- Przepraszam za to jak cię potraktowałam pod klubem. Serio. Wybaczyłam ci wszystko. Teraz tylko czy ty wybaczysz mi? - spojrzałam na niego ze smutkiem. Uśmiechnął się pod nosem.
- Spróbuję ale pod warunkiem że to ty mnie tym razem pocałujesz - mruknął. Niemal bez wahania ułożyłam dłonie na jego szyi i przyciągnęłam do pocałunku. A było to trudne bo chłopak był o dobre 30 centymetrów wyższy. Uśmiechnął się i oddał pocałunek. Położył dłonie na moich biodrach. Cóż, mogłabym do tego przywyknąć.
- To jak będzie? - zapytałam odsuwając się od niego.
- No nie wiem - westchnął. Wywróciłam oczami i pocałowałam go znowu. Mogę powiedzieć jedno, ten pocałunek był zdecydowanie bardziej zachłanne niż miałam w planach.
I wtedy ktoś otworzył drzwi. Myślałam że umrę że wstydu bo w końcu obmacywanie się w łazience nie jest czymś wspaniałym. Ale było gorzej.
- Co ty kurwa robisz?! - krzyknął mój brat a Luke w jednej chwili odsunął się ode mnie.
- No... - zaciął się.
- Widzę że w dupie masz swoją dziewczynę i postanowiłeś przelecieć moją siostrę! - warknął a ja spięłam się całkowicie. Dziewczynę? Jaką do kurwy dziewczynę?
- Co? - powiedziałam cicho patrząc na blondyna.
- Czyli mój przyjaciel nie powiedział ci że ma kochającą go dziewczynę z którą planuje ślub? Świetnie - prychnął. - Chodź - chwycił mnie za rękę i wyprowadził z łazienki. Nie wiem dlaczego ale łzy zebrały mi się w oczach. Czułam się... źle. Dlaczego Luke znowu robi mi krzywdę?
- Ash, czekaj - zatrzymałam się a on spojrzał na mnie. - Mówisz serio? - zapytałam. Westchnął i przytulił mnie.
- Mają zaplanowany ślub na początek grudnia - mruknął. Wtedy nie wytrzymałam. Popłakałam się. - Moja biedna Ann. Wszystko będzie dobrze.
- Kłam mi jeszcze - prychnęłam. - On znowu mnie rani. Niech mu ktoś powie żeby przestał...
- Chwila jak to znowu? - odsunął się gwałtownie. - Co ci wcześniej zrobił? - zapytał. No cholera no.
- Bo jak byliśmy młodsi to twoi przyjaciele się ze mnie śmiali i raz zrobili mi zdjęcia w bieliźnie i szantażowali mnie nimi i musiałam robić wszystko co kazali a Luke wtedy - zacięłam się nie chcąc by emocje przejęły nade mną kontrolę. - Kazał mi iść ze sobą do łóżka - powiedziałam cichym głosem, nie mając pewności czy Ashton w ogóle usłyszał to co mówiłam.
W moich oczach pojawiało się coraz więcej łez a wspomnienia powróciły z dużą siłą i natężeniem. Wszystkie momenty w których prowadziłam interakcje z Lukiem przelatywały mi przed oczami. Od chwili zrobienia zdjęcia po jedną z ciepłych tragicznych lipcowych nocy.
- Co zrobił? - praktycznie warknął Ashton a w jego oczach pojawiła się czysta wściekłość. - Zabiję gnoja - mówił jakby do siebie.
Ponownie wszedł do łazienki w której cały czas stał oszołomiony Luke. Bojowy krok nie świadczył o pokojowych zamiarach więc pobiegłam za nim przy okazji zanosząc się płaczem. Gdy wbiegłam do toalety Luke stał wpatrzony w lustro jakby wpatrywał się w swoją duszę. Ashton natomiast krzyczał na niego i potrząsał jego ramieniem. Jednak moją uwagę przyciągnęło coś innego bardziej istotnego. Luke bowiem cały czas stał bez koszulki a po jego klatce piersiowej spływały pojedyńcze kropelki wody. Przydługie blond włosy były całe mokre i opadały niechlujnie na jego twarz sprawiając że miałam ochotę je odgarnąć.
- Jak śmiałeś wykorzystać tak moją siostrę? - krzyknął Ashton popychając Luke'a.
Nigdy nie sądziłam że będzie tak o mnie walczył. Może gdyby wcześniej się dowiedział to wszystko potoczyłoby się inaczej.
- Ja nic nie zrobiłem - powiedział podnosząc ręce w górę w geście obrony. - Ona sama mi się wepchnęła do łóżka - dodał a Ashton był jeszcze bardziej wściekły.
- Wiem o zdjęciach wszystko mi powiedziała - krzyknął ponownie. - Kręci cię robienie zdjęć czternastolatkom?
- To nie moja wina - powiedział chcąc się obronić. - Była we mnie zakochana i coś sobie wymyśliła - powiedział szybko.
CZYTASZ
Bad Grill || 5sos
FanfictionNie jestem typową dziewczyną. Jestem bad grill. 360 stopni zmian od kiedy uciekłam. Ale czy dam radę być bad grill? Czy może ktoś to zmieni? Niektóre rozdziały będą pisane trochę lepiej inne gorzej, o wiele gorzej. Mój umysł nie zawsze jest w stani...