Hiszpania, Madryt
9 marzec 2039 rok, godzina 10;06Środek tygodnia jest chyba najgorszą rzeczą jaka może być. Gorący kłębek dymu unosi się ponad czarnym wywarem. Każdy łyk sprawiał przyjemne ciepło ogarniające każdy kawałek mojego ciała. Przyjemny dźwięk w słuchawce zagłusza ciche poszukiwanie kropel deszczu o szklaną nawierzchnię. Siedzę przy biurku i sprawdzam niechętnie raporty innych funkcjonariuszy. Robienie za praktykanta jest chyba najgorszą rzeczą jaka może być. Chyba powoli zaczynają mnie obrzydzać te papiery. Ile bym dała, aby mnie ktoś w końcu zabrał w teren, jakoś nie widzi mi się tu siedzieć. Pracodawca nie docenia mój wkład, wysyła mnie od niechcenia z innymi. Jedynie 35-letnia Lucia prosi czasem, aby mnie zabrać. Jest cudowną kobietą o szczerym sercu, ma trójkę dzieci, ale jest uzależniona od papierosów. To ona opiernicza mnie jak na tyłach budynku palę, rozkazuje mi przestać i starać to zaprzestać. Niestety stres przed obroną mnie okropnie przeraża, stres powoduje, że sięgam po tytoń. Przyjemne pieczenie wciąganego dymu jest wyzbyciem się złej energii.
-Gonzales w tym momencie do mnie! -z przemyśleń wyrwał mnie krzyk kapitana.
Czego chce ode mnie ten zrzędliwy staruch? Może znów chce abym mu przyniosła kawę albo da mi jeszcze więcej tego gówna.
Wstałam od blatu podpierając się na rękach. Usłyszałam jedynie skrzypienie fotela i dźwięk toczenia się kółek po posadzce. Przechodząc obok stanowisk usłyszałam jedynie dwa parszywe śmiechy od strony innych komendantów. Przewróciłam oczami i weszłam przez ogromne masywne drzwi. Usiadłam powoli w fotelu naprzeciw biurka szefa.
-Weszłam w posiadanie bardzo ciekawych papierów, otrzymanych przez twój wydział. Aż się dziwie, że nie pokazałaś ich wcześniej -powiedział tym swoim szyderczym tonem
-Może się pan streścić, muszę jeszcze dziś te raporty poprawić -nie chciałam tego przedłużać
-Pyskata jak zawsze, ale do sedna. Zostałaś przydzielona w sprawie pewnego androida, oczywiście nie pojedziesz tam sama. Będą cię nadzorować nasi goście z zagranicy, twoją robotą zajmie się ktoś inny
-O kim dokładnie pan mówi
-Dowiesz się za dwa dni, nie mam zamiaru cię samą puszczać. Chyba że chcesz jechać dziś, ale z porucznikiem Alexym?
-To raczej podziękuje, nie mam zamiaru spędzać z nim ani minuty
-A teraz zejdź mi z oczu Gonzales, masz fajrant.
Alexy to chyba największy świr w tym budynku, wnerwia wszystkich tą swoją gadką. Mogę śmiało powiedzieć, że jest o wiele gorszy od Gawina, ten to przy nim pikuś. Dorosły człowiek a zwariuje się jak typowy nastolatek, ma wszystkich gdzieś a kobiety uważa za niepotrzebne śmieci. Można powiedzieć, że jest feministą, ale w wersji męskiej, każda jest dla niego dziwką.
Pozbierałam wszystkie moje szpargały do swojej torebki, zagarniając przy okazji coś do jedzenia z automatu. Niestety moja obecność została wykryta przez parę znienawidzonych przeze mnie oczu. Moje pośladki spotkały się z nieprzyjemnym pieczeniem.
-Sekretareczko a dokąd się wybierasz, masz jeszcze dokończyć mój raport -powiedział tym swoim wrednym uśmiechem, podając mi plik kartek
-Możesz sobie je wsadzić, na chwile obecną nie zajmuje się tym -wyszczerzyłam się w zwycięskim uśmiechem, niestety uniemożliwiał mi to niski wzrost
-Co ty tak śpieszysz się, może zabawimy się w jakiś moteliku. Ten mały wzrost idealnie będzie się do mnie w pasował, będziesz miała dodatkowe wrażenia -powiedział przygryzając wargę.
Jego ciało było co raz bliżej mojego, przekroczył za bardzo już moją granicę. Zła a zarazem spanikowana z całej siły walnęłam kolanem w jego krocze. Całą przestrzeń korytarzu wypełniał jęk Alexego, zasłużył sobie pawian jeden. Nic dziwnego, że nikt nie przejął się tym zdarzeniem, każdy miał go już po dziurki w nosie.
-Zapamiętaj sobie jedno, że mną się nie zadziera, chyba że chcesz sobie nabić wielkiego guza -powiedziałam mu do ucha, po czym wyszłam z budynku.
Gdy przekroczyłam próg mojego pokoju, rozbrzmiał bardzo znany mi dźwięk. Przeciągnęłam zieloną słuchawkę a telefon przestawiłam w poziomie, ekranem do góry.
-Witam przyszłą panią detektyw -powiedział uradowany hologram mojej matki
-Witaj mamo, jak ci idzie praca w CyberLife?
-Od razu o pracy, dziecko drogie nie masz nic innego do powiedzenia? Poza tym pracuje wraz z twoim ojcem nad nowym projektem
-Czyli wrócił na dobre?
-Można tak powiedzieć, on cię kocha i nie chce cię już nigdy stracić
-Jakoś nie raczył powiedzieć, że musi nas opuścić
-Ale wrócił i to się liczy. Teraz mi mówisz co u ciebie, trzeba odwrócić tą podkówkę
-Szef się zlitował i dał mi nareszcie jakąś sprawę. Dotyczy ona jakiegoś androida i mam się nią zająć z jakimiś gośćmi
-Gratulacje, nareszcie nie żalisz się na te raporty
-Lepsze to niż nic, ale teraz muszę kończyć
-Siadaj i pisz tą pracę, bo mam cię widzieć z dyplomem, pa kochanie
-I zobaczysz, pa.
Przeciągnęłam czerwoną słuchawkę, a sama walnęłam się na łóżko. Zostało mi zaledwie trzy miesiące na dopisanie tego, trochę mało jak na tak rozbudowany temat.
***
Obudził mnie dość głośny dźwięk budzika. Podniosłam się niechętnie z wygodnej pościeli i przywaliłam ręką w wredne ustrojstwo. Przetarłam zaspane oczy i powtarzałam sobie, że już niedługo mogę o nim zapomnieć.
Ubrałam się w zwykłe jeansy z wysokim stanem, na to za duży biały sweterek a końce powciskałam w spodnie. Szyje zdobił już jasnoszary komin a niskie kozaki stukały już melodyjkę o podłogę. Zgarnęłam jeszcze swoją torbę z laptopem oraz kilkoma innymi rzeczami i mogłam już ruszać.
Jak zawsze nie dobiegłam na czas i musiałam wejść w trakcie wykładu. Dzięki wcześniej podanym danym, gdzie siedzi moja przyjaciółka, dotarłam do niej bez problemu. Na moje nieszczęście trafiłam na dość nielubianego wykładowcę.
-Gonzales nie mam już do ciebie sił, siadaj już po prostu.
Co się stało z tym wiecznym gburem, coś się musiało stać. Nie musiałam długo czekać, ale to są chyba jakieś żarty...
Może kiedyś doczekacie się tego rozdziału w piątek, ale jak na razie niech zostanie ta sobota. Niestety następny dodam dopiero za dwa tygodnie, przyjeżdża do mnie jutro przyjaciółka i to z nią chce spędzić czas. Mam nadzieje że nie będziecie mieć mi to za złe!
+Dobra wiadomość dla fanów Marvella!
Mam w planach napisać książkę w tym temacie, na razie to tylko niewyraźny zamysł. To będzie dla mnie chyba najtrudniejsza rzecz jaką stworzę, nie chce polegać na jakimś prostym schemacie.Po za tym byłam na seansie "Spider-Men: far from home" tydzień temu i z całego serduszka polecam się wybrać, a wczoraj skończyłam 2 dniowy maraton z całego Marvella. Endgame jest dostępne w internecie i w sumie nowy Spider-Men jest też.
Do następnego rozdziału!
CZYTASZ
Detroit: You'Ve Changed me
Fanfiction-Byłem głupi nie rozumiesz, oślepiły mnie blaski fleszy. Teraz tak cholernie mi brakuje waszej bliskości -Trzeba było się tak jak ja o pamiętać, teraz jest za późno nie rozumiesz? Zniszczyłeś uczucie między nami, myślisz, że mi było łatwo ją wychow...