Rozdział 12 „nie wydzieraj się tak"

104 12 12
                                    

Hiszpania, Madryt
25 grudzień 2038 rok, godzina
19;10

Samolot wylądował bez zbędnych komplikacji. Lot minął wyjątkowo szybko na oglądaniu seriali i częściowym drzemaniu. Niestety dzielące strefy czasowe dawały w kość, czułam się jak trup, który dopiero co wstał z grobu.

Po odebraniu bagażu z luku, taksówką zajechałam do tymczasowego mieszkania. Od momentu, gdy przekroczyłam próg, poczułam na sobie ten jej kpiący wzrok. Siedziała na kanapie z wyciągniętymi na stolik nogami. Tacy ludzi powinni być tępieni a nie żyć sobie na wolności. Odwróciłam wzrok i szybkim krokiem dorwałam się do drzwi pokoju. Rzuciłam się na łóżko i odblokowałam jednym ruchem ręki, rzecz bliską memu sercu.

Do Susan
Podaj mi dokładne dane swego miejsca pobytu

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Jak zawsze zatopiona w swej wirtualnej rzeczywistości.

Od Susan
Nasza ulubiona kawiarenka, a nie jesteś przypadkiem padnięta?

Do Susan
Troszeczkę, ale wytrzymam i mam coś dla ciebie

Od Susan
Ruszaj się, bo nie mogę się doczekać aż cię wyściskam.

Z walizki jedynie wyjęłam znany mi komplet ubrań. Zwykłe czarne jeansy z wysokim stanem podkreślały moje krągłości. Szara przydługawa bluza wepchnięta pod spodnie dawała wspaniały efekt. Długi, rozłożysty szal idealnie układał się na szyi i chronił przed zimnem. Klasyczna czarna czapka i tego samego koloru eleganckie koturny dawały wykończenie stylizacji. Obróciłam się jeszcze dwa razy wokół własnej osi przed lustrem, aby zobaczyć czy na pewno wszystko współgra. Na ramię jeszcze zagarnęłam zwykłą czarną kopertówkę z najpotrzebniejszymi rzeczami. Włosy jedynie związałam w niechlujnego koka.

Podróż mijała na obserwacji słynnej architektury Madrytu, pochłoniętej w mroku. Oświetlały jedynie je blask lamp ulicznych i niemrawe neony w różnorakiej barwie. Taksówkarz próbował widać się w rozmowę, ale na marne wychodziły jego starania. Podałam mu jedynie kartę płatniczą która służyła mi jako jedyne źródło pieniędzy. Owszem posiadałam portfel, ale służył jedynie w razie sytuacji awaryjnych. Niewiele ludzi teraz ma coś takiego, ale są nieliczni którzy nie mogą odstąpić od niego. W tych czasach płaci się wyłącznie z kart lub telefonu, banknot staje się czymś w rodzaju antyku.

Podziękowałam jeszcze na koniec za bezpieczną podróż i pomoc przy wysiadaniu. Powtarzam sobie w kółko, że za niedługo będę mogła porzucić kule, ale z moim nastawieniem ciemno to widzę.

Po pchnięcie masywnych drzwi wydało dzwoneczek oznajmiający przybycie nowego klienta. Kontem oka zauważyłam dobrze znaną mi postać. Siedziała w samym koncie przy ogromnym oknie i była pochłonięta szukaniem czegoś w Internecie. Moje ciche poszukiwanie w panele nie umknął jej uwadze. Dziewczyna jak z procy pognała w moim kierunku i zawisła na szyi w mocnym uścisku.

-Tak przywiozłam ci te czekoladki -machałam jej przed twarzą nimi

-Opowiadaj, jak było a nie -zagarnęła je i wygodnie się usadowiła.

Opowiedziałam jej prawie wszystko co przez ten krótki czas się zdarzyło, ominęłam jedynie wątek z tatą i papierosem. Rok temu przysięgłam, że nie tknę tego dziadostwa, niestety złamałam. To dzięki niej wyszłam z tego wszystkiego, nie chce wchodzić w to samo bagno. Życie nauczyło mnie jednego, nie ufa się ludziom, których się nie poznało.

Susan chyba z dziesięć minut mnie błagała, abym pokazała jej nogę. Niby w szpitalu pokazywałam jej, ale nadal mam trudność w obsługiwaniu jej. oparłam ją o siedzenie obok i odwinęłam skrawek materiału. Jak można było się do myśleć, nie było śladu po syntetycznej skórze. Nie potrafię jeszcze nad tym panować, moje szczęście w tym, że panuje obecnie zima.

-Ile jeszcze będziesz musiała chodzić z tą kulą -zapytała oglądając z niesamowitą uwagą nogę

-Aż nie nauczę się nad nią panować, ale za to będę mogła robić to co zwykle. Nie będę musiała ściągać protezy, tylko żyć jak by się to nigdy nie stało

-Szczerze to ci zazdrosne, już nigdy nie będzie cię boleć, jak ktoś uderzy ci w nią

-Ach te słynne mecze koszykówki.

Wybuchłyśmy niekontrolowanym śmiechem. W meczach tych zawsze ktoś o coś uderzy nogą lub ktoś w nią Kolnie, aby odebrać piłkę. Niestety nasz nauczyciel wychowania fizycznego nie dowodzi na na oczy i nie ogłasza fauli.

W lokalu siedziałyśmy nie wiadomo, ile, wystarczy, że właściciel poprosił nas o opuszczenie lokalu. Nasze spotkanie przeniosło się jeszcze na rynek, gdzie miło spędziłyśmy resztę czasu. Do mieszkania wróciłam taksówką około północy.

Tydzień później

Dziś dzień, na który czekał chyba każdy, zakończenie roku kalendarzowego zawsze było czymś niezwykłym. Tym razem załatwiłam dwa bilety na specjalny koncert noworoczny, coś na co tak naprawę najdłużej czekałyśmy. Zlot większości sławnych wokalistów był czymś cudowny, tyle różnych wokalistów na jednej scenie.

Przygotowania trwały w najlepsze. Złożyłam mamie życzenia noworoczne trzy godziny temu, przesunięcie ram czasowych niekiedy jest wręcz okrucieństwem.

-Gdzie jest moja sukienka, ty wiesz jaka -wołałam z odmętów łazienki

-Już ci ją podaje, nie wydzieraj się tak.

Może to przesada, ale sukienka, którą wybrałam była cała z cekinów, cudowna mieniące się srebrem kreacja. Dopełnieniem było oczywiście białe trampki, tego samego koloru nerka i kolczyki. Włosy jedynie rozpuściłam i zawinęłam w delikatne fale.

Nie udało się stanąć pod sceną, nie było to jednak przeszkodą. Tańczyłyśmy, śpiewałyśmy na całe gardła i ogólnie świetnie się bawiłyśmy.



Rozdział po korekcie, wszelkie błędy starałam się poprawić i jest mała szansa że coś mi umknęło. Nie miałam po prostu wcześniej czasu.

*Dla Fanów Marvel*

Jutro nareszcie idę na Spider-Man; Daleko od domu, i mam nadzieje że się nie zawiodę.
+Chodzą informacje że za rok w Venom 2, pojawi się ponownie Tony Stark❣ Tylko zostało czekać...

Detroit: You'Ve Changed meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz