4

5.1K 228 60
                                    

Kobieta stoi za szybą i patrzy na swoich przyjaciół. Mają skute ręce i blado się do niej uśmiechają na pocieszenie. W oczach ma łzy które spływają po jej polikach jak strumień. Nic nie może na to poradzić.
Po chwili wchodzi kat. Słyszy ich krzyki a po chwili widać krew na szybie.

Kobieta obudziła się cała zalana potem i z krzykiem. Miała mokre poliki od płaczu. Spostrzegła, że nie jest u siebie ani u Starka. Ciężka biała pościel, duża ilość różnych rozmiarów poduszek i ogromne łóżko z baldachimem sprawiły, że przez chwile nie myślała o tym gdzie się znajduje. Gdy otrząsnęła się usiadła zrzucając kołdrę z siebie. Nie miała swojego stroju tylko długą bawełniana koszule nocną. Na myśl, że ktoś musiał ją przebrać zrobiła się czerwona jak burak. Najgorszą rzeczą jaka chodziła jej po głowie to pytanie:

~ Czy Loki mnie...przebrał? ~

Wstała powoli z łóżka lecz i tak pojawiły się jej mroczki przed oczami.  Szybko oparła się o krzesło stojące obok. Poczuła po dotknięciu z przedmiotem ból w nadgarstkach. Gdy ciemność ustała zobaczyła, że ma lekko czerwone i opuchnięte nadgarstki. Rozejrzała się po wielkim pokoju i spostrzegła drzwi. Szybko się tam udała. W połowie drogi zahaczyła o coś. Okna były zasłonięte ciemnymi i ciężkimi firankami i dawały jedynie tylko trochę światła. Gdy doszła do celu nacisnęła za klamkę i ukazała jej się łazienka. Wielka wanna, stolik z misą gdzie była woda, ręczniki poskładane na półce, zlew i ubikacja. Szybko pod biegła do misy i zamoczyła w niej dłonie. Zimna woda przyjemnie schłodziła obolałe i czerwone nadgarstki. Na ścianie wisiało lustro i dopiero teraz spostrzegła w jakim koszmarnym stanie jest. Czerwone oczy, brązowe włosy w nieładzie sterczące we wszystkie strony. Czerwone nadgarstki i blada cera. Odlazła wzrokiem szczotkę i zaczęła rozczesywać kołtuny. Szło jej ciężko a czerwone  dłonie jej w tym nie pomogły. Po pięciu minutach wyszła i położyła się na łóżku. Otuliła się szczelinie kołdrą i patrzyła na ścianę. Gdy tak patrzyła, drzwi do jej pokoju się otworzyły a w nich stanął sam Loki. Podszedł do niej i ukucnął ale ona szybko się odwróciła na drugi bok.

– Boisz się? – spytał przerywając ciszę.

– Najechałeś Nowy York, zabiłeś lub uwięziłeś moich przyjaciół i jeszcze mnie porwałeś.

– Czyli mówisz, że cię porwałem?

– A jak niby to nazwiesz. Zabrałeś mnie chuj wie i oczekujesz, że wszystko będzie dobrze? Widzisz nie. Nie chce cię widzieć na oczy – odpowiedziała.

Po jej słowach wstał i obszedł łóżko. Trzymał ją za twarz a ona szybko zamknęła oczy.

– Otwórz oczy – zarządał Loki.

Jednak kobiecie ani śniło się by je otwierać. Zielookiemu nie spodobało się.

– Masz otworzyć oczy już! – krzyknął.

Ze strachu otworzyła oczy i starała się skupić na czymś innym.

– Spójrz mi w oczy teraz! – znowu uniósł na nią głos.

Z niechęcią i ciągle wzrastającym strachem spojrzała w jego tęczówki. Po 5 sekundach znowu zamknęła oczy. Z jej twarzy zniknęły jego dłonie. Uśmiechnął się zwycięsko bo wiedział, że się jego coraz bardziej boi.

– Za chwilę służba przyniesie ci coś do jedzenia i przyjdź na kolacje za kilka godzin.

– Nie jestem głodna – powiedziała cichutko.

– Jeszcze będziesz błagać o jedzenie – poczym wyszedł.

In the mind of a god • Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz