8

3.7K 176 134
                                    

Strażnik ruszył a kobieta starała się drównać mu kroku. Zaczęli żwawo dyskutować o błahostkach. Brunetka czuła się w jego towarzystwie doskonale i w końcu mogła zapomnieć o sytuacji z Ziemią. Nie zauważyła kiedy była już na targu. Kobiety i mężczyźni chodzili od straganu do straganu. Patrzyła na to z zachwytem. Podeszła najpierw do stoiska z biżuterią. Najbardziej spodobał jej się pierścionek z zielonym oczkiem.

– Będzie idealnie pasował do twoich turkusowych oczu – powiedział Demetriusz stojąc za nią.

Sprzedawczyni wyjęła go za szyby i podała mu brunetka mogła zobaczyć.

– Podoba się pani – spytała.

– Jest prześliczny – odpowiedziała jej szczerze Victoria – mam tyle pieniędzy – pokazała – jestem tu nowa i nie znam się za bardzo na waszych pieniądzach.

– Przykro mi ale niestety nie starczy – odpowiedziała kobieta.

– No trudno życzę miłego dnia – brunetka uśmiechnęła się przyjaźnie do sprzedawczyni i odeszła od straganu.

– Pójdz do sklepu z sukniami a ja zaraz do ciebie dołącze.

Pokiwała głową i wzrokiem odszukała sklepu. Szybko się tam udała i była zachwycona ile może być rodzajów sukien. Dwie młode kobiety zaczęły się z czegoś śmiać co nie uszło uwadze brunetce. Po chwili odwróciła głowę patrząc na sukienki, tłumacząc, że z pewnością nie śmieją się z niej.

– To było do ciebie – podeszła kobieta – jak takie paskudzctwo może pomyśleć, że suknie zrobią z niej piękność.

– Żałosne – druga jej przytaknęła i się zaśmiały.

– Żałosne jest to, że nie umiecie nic innego niż wyśmiwanie się z kogoś innego – Victoria powiedziała z obrzydzeniem.

– Mówią, że król cię przygarnął – zaśmiała się wrednie – nie dziwie się pewnie zrobiło mu się ciebie żal. Ziemia to miejsce dla nieudaczników i parobków jak ty. Pewnie nawet rodzina cię nie chce.

W tym momencie kobieta wyszła szybko z sklepu i starła się postrzymać łzy. Gdy przemierzała ulice zauważyła Demetriusza z poczatku usmiechniętego ale gdy zobaczył, że coś się stało uśmiech zszedł mu z twarzy.

– Co się stało? – spytał gdy był już blisko niej.

– Możemy o tym nie rozmawiać? – spytała wiedząc, że jak to powie zacznie płakać – możemy już wracać?

– Tak, oczywiście – powiedział i objął ją ramieniem.

Szli tak aż do drzwi pałacu. Przez ten czas zdarzyła już ochłonąć dzięki temu, że Demetriusz zaczął mówić o swojej przygodzie jak był mały.

Odprowadził ją aż pod same drzwi i gdy kobieta chciała już wchodzić zatrzymał ją i pokazał naszyjnik który widziała na targu.

– Dla ciebie – powiedział – taki mały prezent za to co się stało na mieście.

Odwróciła się do niego tyłem i pozwoliła by założył jej naszyjnik. Gdy zapiał kobieta przytuliła go i podziękowała.

– Bardzo ci dziękuje ale nie trzeba było – powiedziała.

– Dla ciebie wszystko – powiedział i odszedł.

Nacisnęła na klamkę z uśmiechem na twarzy. Dostała od niego prezent. Weszła do pokoju trzymając się za naszyjnik. Nagle dostrzegła Lokiego siedzącego na fotelu.

Bóg zobaczył w jej oczach te same iskierki co na początku kolacji. Była szczęśliwa i trzymała sie za naszyjnik.

– Widzę, że zakupy udane – wstał z fotela – ale chyba nie byłaś sama?

– Nie – odpowiedziała.

– To z kim? Z Demetriuszem?

– Nie – skłamała.

Wyczuł jej kłamstwo tak samo strach. Iskierki znowu znikły z jej oczu.

– Nie oszukasz boga kłamstw – powiedział dumnie – spytam jeszcze raz. Poszłaś z Demetriuszem na targ?

– Tak – odpowiedziała i zaczęła się cofać.

– Służki poddadzą ci obiad i kolacje. Życzę miłego dnia – po tym wyszedł.

Niebieskooka była zdumiona tym, że nie wybuchnął takim gniewem jak wczesniej. Starał się być spokojnym ale i tak widać było iż kipi ze złości. Spojrzała na zegar stojący na biurku i dostrzegła, że dość długo była na targu bo za chwile będzie 16. Wskazówka zegara wybiła a Marta weszła do pokoju z jedzeniem. Była uśmiechnięta i radosna. Postawiła jedzenie i popatrzyła na Victorię. Dostrzegła naszyjnik na jej szyi i od razu spytała:

– To król Loki dał tobie taki piękny naszyjnik?

– Nie – zaprzeczyła szybko – poszłam na targ z Demetriuszem i kupił mi go.

Służącej szybko zniknął uśmiech twarzy a zamienił na troskę.

– Wysoki blondyn z niebieskimi oczami? Który wygląda jak królewicz z bajki?

Dostała przytaknięcie a Marta złapała się za głowę i usiadła w fotelu.

– To se panienka wybrała. Jeżeli nie chcesz łez i bólu proszę cię byś nie zadawała się, albo przynajmniej nie dała sobą zmanipulować.

– Ale wydaje się taki miły i uprzejmy – odparła ze zdziwieniem przez słowa czarnowłosej.

– Nie oceniaj książki po okładce. Może i taki ci się wydaje ale skrzywdził już nie jedną.

– Umiem poradzić sobie z takimi a on na taki mi nie wygląda.

– Jak pani sobie chce. Smacznego – po czym wyszła.

Brunetka przy jedzeniu zastanawiała się nad jej słowami.

~ On by mnie nie skrzywdził ~

Umie przecież ocenić kto jakie ma intencje. Więcej nie myśląc zachwycała się jedzeniem.

In the mind of a god • Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz