2

6.2K 291 128
                                    

Wyjęła klucze do domu i otworzyła drzwi. Zdjęła szpilki a torebkę rzuciła na kanapę po czym sama na niej usiadła. Wzięła telefon i zaczęła przeglądać internet. Bo godzinie odłożyła telefon i poszła do kuchni sprawdzić co zostało jej w lodówce. Po dłuższym zastanowieniu stwierdziła, że zamówi pizzę. Po 20 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszła i odebrała zamówienie płacąc mu. Zamknęła drzwi i postawiła pizzę na stoliku w salonie. Wzięła pilota i zaczęła skakać po kanałach jedząc jej ulubione danie.

Wieczór

Nawet nie zauważyła gdy zasnęła na kanapie. Obudził ją dzwoniący telefon. Wzięła go i na pół przytomna odebrała.

– Halo?

Victoria pod żadnym pozorem nie wychodz z domu usłyszała zmartwiony głos Starka.

– Coś się stało? – spytała.

Wyjaśnienia ci jak będzie już bezpiecznie. I nawet nie próbuj zbliżać się do centrum miasta. Masz zostać w domu do odwołanianakazał jej.

– Ale mam mało w domu jedzenia.

To zamów teraz przez internet z dostawą do domu.

Stark traktuje cię jak starszego brata i znam cię trochę więc powiedz do cholery jasnej co tam się odpierdala!

Powiem ci tak. Psychopata atakuje. Dobra muszę kończyć pa –  po czym się rozłączył.

Kobieta od razu złożyła zamówienie i gdy już doszło poszła wziąć długa kąmpiel.

Po umyciu w piżamie poszła posprzatąc w salonie. Szybko się z tym uwinęła i zmęczona poszła do swojej sypialni. Otworzyła drzwi i dostrzegła, że ktoś stoi na jej balkonie. Z pod łóżka wyjęła pistolet i jak najciszej starała dotrzeć do nieznajomego. Chciała wykorzystać element zaskoczenia bo mężczyzna stał do niej tyłem a otworze drzwi balkonowe tym bardziej ułatwiają sprawę. Gdy była już wystarczająco blisko krzyknęła:

– Ręce do góry albo strzele!

Nieznajomy nie zareagował i odwrócił się w jej stronę.

– Powiedziałam ręce do góry!

Mężczyzna uśmiechnął się i znikł w kłębie zielonego dymu. Victoria była zdumiona i odłożyła pistolet na szafkę nocną i poszła sprawdzić balkon. Nic nie wskazywało, że był tu ktoś.

– To pewnie jakieś zwidy – mruknęła do siebie.

Popatrzyła jeszcze na nocne niebo i po chwili chciała już iść ale ten człowiek stał przed nią. Klnęła w myślach, że zostawiła ten pistolet. Zaczęła się cofać ale poczuła barierkę a on szedł w jej stronę.

– Czego ty chcesz odemnie człowieku?! – spytała krzycząc starając się być odważna lecz w głębi duszy się bała.

– Nie ty tonem do swojego zbawcy – odpowiedział dumnie – nie pamiętasz mnie prawda?

– Pierwszy raz cię widzę człowieku.

– Ja jestem bogiem midgardko. Jestem Loki z Asgardu i jak obiecałem ci przyszedłem po ciebie – wyciagnął do niej dłoń.

Kobieta nie miała zamiaru podać mu swojej dłoni. Nie ufa sie nie znajomym.

~ A co jeżeli to był ten psychopata? ~

Stał tak a ona szybko się zerwała i prześlizgnęła się. Chciała jak najszybciej złapać pistolet i mu strzelić w głowę. Już była blisko i była szczęśliwa z tego powodu lecz poczuła zimną dłoń zaciskająco się na jej nadgarstku. Obrócił ją do siebie przodem i złapał drugą dłonią za jej drugą dłoń. Zaczęła się szarpać lecz po chwili jeszcze bardziej za cisnął dłonie. Poczuła ból ale nie chciała dać mu satysfakcji.

– Chciałem by obyło się bez bólu ale jak widać się nie da – powiedział jeszcze bardziej zaciskająć dłonie wokół jej nadgarstka.

– Proszę, przestań to boli – powiedziała błagalnie.

In the mind of a god • Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz