2. Poznanie

357 18 3
                                    

Warszawa, Czerwiec 1943 rok

Od razu wstałam z łóżka, kiedy zadzwonił mój budzik. Dziś wyjątkowo jestem wyspana, co nie zdarza się często. Czasem tęsknie za czasami szkolnymi, kiedy miałam na ósmą i tylko miałam być w tym budynku przez pół dnia, nie robiąc nic. Skończyłam gimnazjum i to były moje ostatnie wakacje życia. Tak przez cztery lata chodziłam do pracy przymusowej. Od jednego zakładu do drugiego. Tak upływały dni, miesiące i lata. Pół roku temu dzięki kontaktach ojca Julki, nie dostałam ponownie pracy w fabryce, tylko wzięli mnie do pomocy w kawiarni. Pamiętam moją pierwszą prace. Mając zaledwie czternaście lat, pracowałam w hotelowej kuchni jako pomoc kuchenna, ale gdy hotel przejęli Niemcy- wyrzucili cały personel pochodzenia polskiego i nawet nie wspomnę o żydowskich pracownikach. Byłam wtedy wystraszona tym wszystkim, ale pracowałam dalej, by żyć normalnie. Po ostatnim zwolnieniu mnie przez kierownika fabryki produkującej garnki, a na boku naboje sprzedawane każdemu kto zapłacił więcej. Ojciec Julii pomógł mi odnaleźć się w nowej rzeczywistości i załatwił mi pracę u pewnego przedsiębiorczy pochodzenia niemieckiego. Ucieszyłam się, że już nie muszę siedzieć w nie klimatyzowanej puszcze zwaną fabryką. Julka chciała pracować wraz ze mną, to jej matka nie pozwoliła na to, ponieważ chciała wzbudzić w niej odrobinę patriotyzmu do Niemiec niż do Polski. Blondynka nie chciała tego, ale uległa namową matki i chodzi teraz do szkoły gdzie tylko mają wstęp niemieckie dzieci i młodzież. Co prawda jest ona tylko w połowie aryjskiej krwi, ale jak to od wieków bywa- przez matkę ma koneksję. Pawłos od początku nie chciała takiej szkoły. Nie chciała uczyć się nawet języka, lecz musiała znać język swojej matki. Jej rodzicielka chcąc, aby jej córka wyszła za mąż za kogoś z wyższych sfer, wysłała ją na kursy z języka francuskiego i angielskiego oraz szlifować niemiecki.

Przez to, że uczyłam się pilnie w szkole oraz uważnie przyglądałam uwagę na rozmowy Niemców, nauczyłam się doskonale mówić w tym języku.

Zrobiłam herbatę z suszonych ziół i usiadłam przy stole z moim śniadaniem na dziś. Popijając herbatę, przeglądając gazetę o nazwie "Życie Warszawy". Nie mamy za bardzo pieniędzy na żywność, więc jem jedynie jeden lub dwa posiłki w domu, aby mój tata miał co zjeść jak wraca z pracy. Pracuje on fizycznie, więc wolę mu zostawić większą porcję. Ja jako, że pracuję w kawiarni, mogę podjadać jak nikt nie patrzy. Właściciel nie zauważa znikającego małego kawałka ciasta.

Szef gdy widzi, że jakieś ciasto czy tort nie idzie, daje mi pozostałości, aby się nie zmarnowało, bo nie lubi tego. Wykorzystuję to i zawsze po pracy, gdy mam więcej słodyczy, niosę do mojej znajomej, która codziennie odwiedza żydowskie dzieci ukrywających się jako pielęgniarka i daje im tą żywność, którą dostaje od ludzi z miasta.

Spojrzałam na wiszący zegar w kuchni pokazujący za dziesięć piąta. Szybko wypiłam herbatę i pospiesznie wróciłam do swojego pokoju z zamiarem otworzenia dębowej dużej szafy. Z wieszaka zabrałam ostatnią granatową sukienkę i ubierając się, umalowałam się najlepiej jak mogłam. Z komody natomiast zabrałam czerwone korale. Biegając po domu, zapięłam grzywkę do tyłu znajdując jakąś spinkę na dnie szuflady. Założyłam buty, zabierając czarną torebkę z wieszaka i wyszłam. Skierowałam się na rynek Starego Miasta.

***

- Proszę herbatę i królewski sernik. - uśmiechnęłam się do starszej kobiety podając zamówienie, która cicho podziękowała z nieśmiałym uśmiechem.

Staruszka siedziała na zewnątrz, gdzie jadła zamówione przez nią sernik oraz delektowała się gorącym napojem. Zawsze przychodzi tu o tej samej porze, w dzień w dzień odkąd tu pracuję. Zawsze też dołącza do niej pewien starszy mężczyzna, w podobnym wieku i mundurze żołnierza niemieckiego. Wiedząc co każdy z nich zamawia, przygotowuje kawę oraz herbatę wcześniej. Właśnie przyszedł i dosiadł się do niej. Zauważając to, wstawiłam wodę, po czym wyszłam z budynku, aby obsłużyć Niemca.

Świt Dla NasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz