Warszawa, Sierpień 1943 rok
Miesiąc minął spokojnie i nic się nie działo wokół mnie. Codzienne obowiązki sprawiły, że Bader zaczął mi ufać względem wychodzenia i oddał moje fałszywe dokument, wiedząc tak naprawdę kim jestem. Bawiliśmy się w kotka i myszkę, choć każdy wiedział kto kim jest. Najlepiej nie dotykać tego, dopóki to nie śmierci. Gdzieś to usłyszałam, co aktualnie pasuje wręcz idealnie.
Nie mająca na czym zaczepić oka, siedziałam przy stole paląc papierosa w wielkiej nostalgii, wpatrując się w otwarte okno. Przeszukałam prawie całe mieszkanie i ani jednego podejrzanego meldunku czy raporcie o jakiej mówił Wiktor. Jest jeszcze jedno główne pomieszczenie do którego nie mam wstępu kiedy oficer jest poza domem. Gabinetu Badera, który zamkną drzwi na klucz - mam dostęp jedynie pod jego nadzorem. Dosłownie wbił mi to do głowy, odczuwając do dziś jego rękę trzymającą mocno moje włosy. Kiedy miałam możliwość to zajrzałam do pokoju, ale na pierwszy rzut oka nic nie znalazłam. Miałam poszukać czegoś co mi pomoże. Może w końcu orientował się, że odkąd tu jestem, coś na jego biurku jest przesuwane i tak postąpił. Powiedziałam to do dowództwa natychmiast. Mówili mi, że zajmą się tym. Zapewne uznali mnie za amatorkę. Z tym się zgodzie bez wahania. Ciężko mi zauważać szczegóły. A tu na początku taka wpadka.
Nagłe pukanie przerwało mi mój mętlik w głowie. Spojrzałam na nie z lekkim zdziwieniem. W końcu odkąd tu jestem, nikt go nie odwiedzał. Niepewnie zgasiłam papierosa w kuchni i otworzyłam szerzej okno jakby dym papierosa miał szybko uciec z tego mieszkania zanim gospodarz wejście. Poprawiłam się i podeszłam do drzwi wejściowych, patrząc na judasza. Zręcznie otworzyłam, widząc chłopaka z koszykiem wypełnionym mydłem. Odkąd tu jestem, to pukali lub pijani sąsiedzi co myśleli, że Bader jest w domu lub prostytutki nadesłane przez żartujących kolegów. Niby tacy niebezpieczni, a zachowują się jakby to była podstawówka. Przyzwyczajona do takich gości, podniosłam znudzona wzrok.
- Witam serdecznie. - przywitał się młody chłopak z firmowym uśmiechem. -Chce Pani może kupisz mydła? - zapytał, odkrywając drewniany kosz pełen mydeł.
- Dzień dobry. Chętnie zobaczę co masz dobrego. - powiedziałam, kłamiąc jak z nut.
Otworzyłem drzwi tak, aby mógł wejść i zamknęłam je za nim. Chciałam coś powiedzieć, ale położył swój palec na swoich ustach. Zaskoczona tym, spojrzałam na niego podejrzliwie. On pokazał znakami, że potrzebuje pióra i kartkę. Po tym poszłam do kuchni, gdzie w jednej z szafek znalazłam kartkę i ołówek. Przyniosłam mu, a on zaczął pisać. Gdy skończył, pokazał mi co napisał.
Mieszkanie jest na podsłuchu. Prowadź do gabinetu.
Jak przeczytałam to, zbladłam. Czyli przez cały czas byłam na podsłuchu? Gdybym mówiła sama do siebie, to nie wróżyłabym sobie słodkiej śmierci. W ciągu miesiąca miałam tyle planów na temat śmierci nie prawdziwego właściciela nieruchomości. A teraz muszę być bardziej ostrożna. Gdyby wiedział, że aktualnie przebywa w jego mieszkaniu niepozorny czternastolatek, co ma zamiar coś zrobić z jego gabinecie.
Nie myśląc o tym, poszłam pod gabinet niemieckiego oficera SS, a chłopak za mną, odstawiając koszyk gdzieś na podłoże. Pokazałam, które są to drzwi i poszłam zrobić swoje obowiązki, które są brudne naczynia. Włączyłam wodę, obserwując jak woda spływa po naczyniach. Chłopak przyszedł niepewnie, podając mi kartki z napisanymi zdaniami. Zerknęłam na niego i na kartki nie mając pojęcia co to. Odważyłam się jednak zerknąć.
- Jak się czujesz? W.
Opisałam.
- Najchętniej bym dodała szkła do jedzenia tego wieprza i wyszła.
CZYTASZ
Świt Dla Nas
Narrativa StoricaCórka wysoko postawionego człowieka Armii Krajowej jest przez wir zdarzeń przypięta do muru, musząc być pokorna. Rozdarta między trzema flagami, nie dających jej szans na zrozumienie nowej rzeczywistości. Zagubiona, dostaje możliwość od złego omenu...