Warszawa, Sierpień, 1943 rok
POV WIKTOR JANUKOWYCZ
Wszedłem do mieszkania nad ranem już w cywilnych ubraniach. Mundur, który zabrałem z mieszkania szwaba - oddałem chłopakom, aby mieli go do jakieś akcji. Trupowi już i tak nie będzie potrzebne, ale zawsze się może posłużyć nam.
Gdy wszedłem do salonu, zauważyłem córkę generała śpiąca przy stole, a wokół niej dwie puste butelki i skończoną paczkę papierosów. Czyli odkryła moją skrytkę, ale nie mam jej za złe. To w końcu tylko małolata, która nad wyraz przejęła się jej zadaniem. Wielu których znam, właśnie tak odpokutują za swoje grzechy. A zwłaszcza młodzi, którzy nigdy brani w ręku nie mieli, a co dopiero wejść na wyższy stopień konspiracji.
Czując zapach w powietrzu alkoholu, - otworzyłem okna, by nie śmierdziało tu gorzelnią. Wiedząc ile tu mnie nie było, domyślam się, że dziewczyna piła odkąd tu przyszła. Nie mam pojęcia co z nią, ale widać, że coś się z nią dzieje. Nie jestem ekspertem od delikatnej rozmowy, bo zawsze skupiałem się na rzeczywistości niż na uczuciach. Teraz te braki wychodzą na wierzch. Nie mam pojęcia jak z nią postępować. Czy być dla niej twardy czy być wyrozumiały. Zgodziłem się na wzięcie ją pod moją opiekę, myśląc, że jeśli dziewczyna jest dorosła, to znaczy, że się poradzi na ulicy. A tu trzeba ją pilnować na każdym kroku, by nie wpadła jeszcze większe bagno niż jest teraz.
Nie mogąc patrzeć na bezwładne ciało dziewczyny leżącej przy stole, podniosłem ją z krzesła na obie ręce, by zanieść ją do łóżka. Patrzyłem na jej twarz, czując się winień tego . Nie powinienem wpuścić ją tam bez podstawowego nawet szkolenia. Ale z drugiej strony to tylko taką cenę poniosła. Nie powinienem się użalać nad nią - widziałem gorsze przypadki pobić przez gestapo. Nie chcąc dłużej siedzieć i patrząc na nią gdy śpi, postanowiłem ogarnąć mieszkanie.
***
Po dwóch godzinach, mieszkanie przypominało już wcześniejszy stan. Minęło jednak jakieś kilka godzin, gdy usłyszałem kroki obolałej dziewczyny. Blada dziewczyna o ciemnych kręconych włosach stała w pomiętych ubraniach ledwie coś ogarniając .
-Księżniczka w końcu wstała. - zaśmiałem się cicho, lecz posępna mina u niej dała znać, że nie ma ochoty na żarty.
Wróciłem do przeglądania stron akt, kiedy dziewczyna powoli poszła po torebkę, wyjęła z torebki jakieś papiery i rzuciła je na stół. Spojrzałem na nie przez sekundę, zastanawiając się czy udało jej się to zrobić po co poszła.
- Dokumenty, których szukaliście- odparła cicho, wyciągając papierosa z mojej paczki leżącej na stole, nawet nie pytając czy może. Przeklinałem w myślach, zastanawiając się jak ą wychowano.
- Udało ci się? - sceptycznie podszedłem do dokumentu, ignorując jak podpierała mi też zapałki.
Ale tylko milczała, przerywając wypuszczaniem dymu z suchych ust. Spojrzałem na nią mniej surowo, chcąc wiedzieć co się wydarzyło w mieszkaniu u Badera nim zabrałem ją stamtąd. Ta, ignorując moje pytanie, wyszła z salonu do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Opadłem z sił, nie natężając za nią. Mówiłem, że ta małolata nie jest dostatecznie rozgarnięta, żeby wciąż na swoje barki taką akcje.
***
Zmęczony po całą dniowym czytanie akt, ułożyłem się na kanapie. Tyle nazwisk, tyle czytania... Głowa może pęknąć od tego. Jednak jest tego plus, nie musiałem wychodzić z mieszkania. Myślałem, że będę musiał niańczyć młodą, ale nie wychodziła w ogóle z pokoju. Tylko mam wyrzuty sumienia, że jej nie dopilnowałem. W końcu to ja jestem odpowiedzialny za nią. To ja oberwę, jeśli coś się z nią stanie.
Jutro rano mam mieć spotkanie z ludźmi z Podziemia. Będę musiał ostro się tłumaczyć z tego co właśnie się stało. Miała być operacja tak dyskretna, a skończyło się śmiercią człowieka. W końcu odkryją zniknięcie Brigadeführera i jego gosposi. Mamy przewagę czasową z jego zamiłowania do alkoholu. Tylko ile czasu minie, zanim odkryją, że naprawdę przepadł.
Zamknąłem oczy, nie chcąc dłużej zastanawiać się jak to załagodzić. Jutro jeszcze raz spojrzę na dokumenty, który został zabrane z mieszkania tego trupa. Nie znalazłem nazwiska generała, ale jedna wywózka pokrywa się z datą i miejscem, która nie dawała mi spokoju . Gdzieś musiał być kret. I ja muszę się dowiedzieć kim ten kret jest. To nie przypadek, że zabrali Ledóchowskiego. Krył się dobrze, a tylko zaufani wiedzieli, gdzie on mieszkał. A ta dzielnica była rzadko odwiedzana przez szkopów, jeśli chodzi o wywózki. To proste - ktoś sypną. Jeszcze raz na spokojnie trzeba przejrzeć wszystkie akta byłych AKowców werbowani do policji lub też byłych policjantów, którzy przesili na naszą stronę.
CZYTASZ
Świt Dla Nas
Historical FictionCórka wysoko postawionego człowieka Armii Krajowej jest przez wir zdarzeń przypięta do muru, musząc być pokorna. Rozdarta między trzema flagami, nie dających jej szans na zrozumienie nowej rzeczywistości. Zagubiona, dostaje możliwość od złego omenu...