Kraków, Czerwiec, 1944 roku
1.
Przez następne dni, nie odstępowałam nawet na krok Friedricha kiedy byłam w towarzystwie gospodarzy. Nie mogąc zapomnieć pijackiego szału Amona wyładowanego na żydówce, obijałam go szerokim łukiem. Nie powinnam się wtrącać, skoro sama jestem w niełatwej sytuacji. Nawet nie myślę co by się stało, gdyby każdy z domowników dowiedział się kim tak naprawdę jestem.
Jeśli chodzi o mój prawdziwy powód przyjazdu do Krakowa, już jestem po spotkaniu z człowiekiem, który dał mi rozkazy co powinnam robić i podarował mi aparat, abym zrobiła zdjęcia wszystkiego co zdołam zobaczyć w obozie w Płaszowie. Nie łatwe zadanie zwarzywszy, że na przeciwko moich drzwi jest pokój człowieka, który przeraza samą posturą, a ma pod komendą jeszcze bardziej krwawych psychopatów. Wczoraj, kiedy dopiero wstałam - widziałam z oddali poranny apel więźniów. Niby nic dziwnego. Ale jednak poczułam tu wielki ziąb, mimo upału. Na własne oczy widziałam jak sam Amon Geth wyrwał coś z rąk młodej kobiety. Nie byłam pewna co to. Za duża odległość. Rzecz zawiniętą w koc, którą rzucił z wielką siłą o murowany mur upadło zostawiając po sobie dużą plamę krwi. Przełknęłam gorzko ślinę, widząc jak młoda więźniarka leci do... dziecka z wielką rozpaczą mimo krzyków strażników. Komendant obozu wyjął pistolet za paska i czystym strzałem już na zawsze ją uciszył. Pierwszy raz poczułam straszliwy ból w klatce piersiowej. Wiele razy słyszałam jak ktoś został zamordowany zimną krwią. Wiele razy widziałam na własne oczy śmierć na ulicach Warszawy. Ale najbardziej bolała mnie śmierć niewinnych dzieci. To nie one zawiniły, że były na świecie. Najmocniej przeżywałam śmierć tych kilkumiesięcznych. To najgorsza zbrodnia ludzkości jaką nie mogę wybaczyć. Inni mówią, że takie dzieci nic nie poczują, że nie są świadome. Tylko nikt nie da im świadomości w ciągu kilku dni, tygodni czy miesięcy. To w takich miejscach zastanawiam się co by powiedzieli księdza, rabini czy popi - że mamy się modlisz do Boga, który pozwala takim bestią ogarniać prawie całą Europę? A później może i świat.
Przez częste wyjazdy hauptmanna do gmachu Wehrmachtu w Krakowie - zabierałam się z nim pod pretekstem spotkania się z starą przyjaciółką, oglądania nowych towarów na targu czy nawet pójścia do muzeum. Nie zamierzam zostawać sama w Czerwonym Domu, kiedy obok ta bestia pokazuje okrucieństwa. Przyjęłam rozkaz, ale to nie na moją głowę. Robię zdjęcia z ukrycia, ale każdy ma swoje granice.
Dziś wyjątkowo nie mogłam wyjechać stąd, ponieważ miał ważne spotkanie z innymi żołnierzami na temat tajnych operacji. Nie mogłam naciskać go, by moja i tak krucha przykrywka nie wyszła na jaw. Mieszkając tuż obok obozu, łatwo można przekroczyć granice zaufania i dobroci.
Przekartkowałam kolejną książkę, śledząc oczami linijki tekstu nawet nie mając pojęcia co właśnie czytam. Po prostu wyłączyłam się, nie doprowadzając do siebie żadnych dźwięku z zewnątrz i wewnątrz.
- Proszę, kawa dla Ciebie. - stanęła nade mną Helena i podała czarną kawę w porcelanowej filiżance, przerywając mi bezsensowne i tak czytanie.
- Dziękuje. - odłożyłam książkę na stolik w jadalni, uśmiechając się do niej słabo.
Odwzajemniła mój uśmiech i bez zbędnych słów, oddaliła się w kierunku kuchni. Zapewne już poznała, że widziałam codzienność obozu za okna mojej sypialni.
Będąc sama w jadalni, mogłam na chwilę odpocząć od towarzystwa. Na początku podobało mi się odgrywanie kobiety silnej i bojowej, ale teraz marzę by na prawdę odciąć się od tego i porozmawiać z kimś, kto mnie zna na prawdę. Napięta atmosfera w tym domu gromadzi się minutę na minutę. Tylko komu puszczą hamulce, a kto zachowa zimną krew?
CZYTASZ
Świt Dla Nas
Tarihi KurguCórka wysoko postawionego człowieka Armii Krajowej jest przez wir zdarzeń przypięta do muru, musząc być pokorna. Rozdarta między trzema flagami, nie dających jej szans na zrozumienie nowej rzeczywistości. Zagubiona, dostaje możliwość od złego omenu...