Oczami Obi-Vana...
Nareszcie udało mi się połączyć z siostrą Luke'a. Na Ziemi nie mają aż tak dobrego zasięgu jak u nas. Chociaż z jednej strony to dobrze. Gdyby mieszkańcy Ziemi mieli lepszy internet więcej osób siedziałoby w telefonach. U nas nie używa się go w celach rozrywki, lecz w przekazaniu ważnych wiadomości dla innych...
-Leia-zacząłem.-Co u Was?
-Mamy problem. Staram się nad wszystkim panować, ale już nie potrafię! Brakuje mi kogoś kto doradziłby, pomógł. Tęsknię za braciszkiem. Jest z tobą?-powiedziała Leia.
-Nie, jest w szkole-odpowiedziałem.-A co się u Was dzieje?
-Szturmowcy śledzą nas. Nie możemy pójść do bazy i poprosić naszych sojuszników z innej planety o pomoc-wytłumaczyła Leia.-Mistrzu, co mam robić?
-Musicie coś zrobić. Wyślij zaufanego człowieka do bazy, którego ich strona mocy nie zna. Może przebrać się za kogoś i pójść do bazy-zaproponowałem.
-Ja to zrobię-zdecydowała Leia.
-Nie rób tego-zakazałem.-Leia, jeśli coś ci się stanie wszyscy, którzy mają nadzieję stracą ją. Nie znajdą tak wspaniałej pani generał...
-Może i masz rację, ale i tak mnie nie przekonasz-oznajmiła Leia.
-A Han Solo nie przybył?!-zdziwiłem się.-Przecież miał przylecieć i pomóc tobie.
-On?!-zdziwiła się Leia.-Jest tutaj, lecz nie pomaga mi, tylko przeszkadza! Wtrąca się do wszystkiego!
-Ma same wady?!-zdziwiłem się.
-Tak i żadnej zalety!-krzyknęła Leia.-Mistrzu, a tak w ogóle to po co jesteście na Ziemi?
-Nie ważne. Misja to misja. Nic więcej nie mogę Ci powiedzieć-odpowiedziałem.
-Jak uważasz-powiedziała Leia.-Wybacz mistrzu, ale muszę iść na zebranie senatu.
-Do zobaczenia-powiedziałem.-Niech Moc będzie z tobą.
-I z tobą również-dopowiedziała Leia.
Leia ma bardzo podobny charakter do rodziców tak samo jak Luke. Padmé zawsze chciała dochodzić do rozwiązania spraw, których nie rozumiała. Teraz jest sama w wiezieniu. Zostały jej tylko wspomnienia o ukochanym mężu oraz o dzieciach. Nie wiem czy dobrze zrobiłem mówiąc Padmé o tym, że Anakin Skywalker nie żyje. Kiedy dowiedziała się o tym, w jej oczach widać już tylko smutek i żal, że nie zdołała go uratować...
Leia jest całkiem inna od swoich rówieśniczek. Brakuje jej miłości ojca, niegdyś mojego padawana. Stara się nie ukazywać tego, ale, tak samo jak jej mama, nie umie ukrywać emocji.
Luke próbuje nie pokazywać tego, ale czuję, że stale o tym myśli. Z jednej strony chciałbym powiedzieć im kto jest ich prawdziwym ojcem, lecz z drugiej strony lepiej byłoby, gdyby wszystko potoczyło się według planu mistrza Yody. Jego plan polega na tym, że Luke zabije swojego ojca, aby ciemna strona mocy pozbyła się najlepszego Sith'a. Dzięki temu będziemy mieć przewagę nad nimi i może wreszcie wygramy. Nawet nie chcę myśleć co zrobi Luke, jeśli dowie się, że zabił własnego tatę...
W księgach pisze, że tylko syn Wybrańca może zabić własnego ojca. Ten plan jest dość brutalny, ale kto powiedział, że życie Jedi jest łatwe?!...
Moim zadaniem jest doprowadzenie Luke'a do momentu, w którym będzie w stanie zabić Dartha Vadera, który, jak myśli mój padawan, zabił jego ojca. Drugie polecenie jakie dostałem od Yody to odnalezienie Miry - córki senator Kate Lestar i, niegdyś padawana Mace'a Windu, mistrza Luke'a Lestar, dzisiaj znanego jako Mistrza Sithów Palpatine'a...
Każdy padawan mówi, że bycie Mistrzem Jedi jest proste, ponieważ polega na wydawaniu poleceń swoim padawanom, ale tak naprawdę to bardziej odpowiedzialny stopień. Tylko od mistrza zależy jaki będzie padawan i czy uda mu się go dobrze wyszkolić, czy nie zejdzie na ciemną stronę mocy...
Czy mam obawę przed kolejnym błędem, jaki mogę popełnić i pozwolić Luke'owi postąpić źle? Tak, mam. Nie chcę, aby mój padawan zrobił to samo co jego ojciec.
Obiecałem Padmé, że dopilnuję tego w jaki sposób zostaną wychowane jej dzieci. Na samą myśl o ostatnim spotkaniu z Padmé żałuję wiele rzeczy z przeszłości. Minęło już czternaście lat odkąd siedzi w więzieniu, a ja nadal pamiętam jej ostatnie słowa."Dzień zaczął się normalnie jak każdy. Padmé karmiła swoje pociechy, a ja miałem zebranie senatu. Kiedy była razem z dziećmi zakładała maskę dobrej mamy - miała uśmiech na twarzy od ucha do ucha, opowiadała im różne historie, uczyła ich chodzić. Choć miały dwa latka Padmé widziała w nich mądrych ludzi, na których wyrośli...
Następnie szła na spotkanie senatu, aby omówić ważne sprawy. W tym czasie Luke'm i Leią opiekowała się jej przyjaciółka Jamillia. Niestety tego dnia Padmé nie wróciła do dzieci. Bardzo chciała, ale nie udało jej się. Została schwytana przez szturmowców i uderzona czymś w głowę. Upadła, a ja podbiegłem do niej.
-Obi-Van-powiedziała Padmé ledwie otwierając usta.-Obiecaj mi, że uratujesz moje dzieci.
-Padmé, sama to zrobisz-oznajmiłem.
-Nie dam rady-szepnęła Padmé.-Obiecaj mi to...
-Obiecuję-potwierdziłem.
-Przekaż im, że je kocham-powiedziała Padmé, a łzy spływają jej po twarzy.-Luke i Leia, moje skarby... Idź do nich...-szepnęła Padmé, zamyka oczy i zostaje zebrana przez szturmowców.
-Padmé...-zacząłem.-Nie martw się, wszystko będzie dobrze.
Od razu poszedłem po Luke'a i Leię. Siedziała obok nich Jamillia i uspokajała ich. Podszedłem bliżej i poczekałem do końca napadu..."
![](https://img.wattpad.com/cover/191458810-288-k37317.jpg)
CZYTASZ
Star Wars. Moja historia✔
FanfictionMira to czternastolatka, która uwielbia książki... Każdy dzień w jej życiu wygląda tak samo - wstaje, idzie do szkoły, odrabia lekcje, a później uczy się. Czy kiedyś jest typowe zajęcia zamienią się w coś ważniejszego? Źródło zdjęcia na okładkę: htt...