Odwróciłam wzrok od mamy. Zapytać się czy nie? Postanowiłam to zrobić.
-Mamusiu-zaczęłam i zawahałam się na chwilę.-Jak się dorasta razem z tatą, który wychowuje Ciebie?
-Nie wiem jak ci to wytłumaczyć, przybliżyć-oznajmiła mama.-Mój tata, senator Han Orjed, zawsze był dla mnie wsparciem. Przy nim czułam się bezpieczna. To właśnie on powtarzał mi, abym zawsze wierzyła w siebie i robiła wszystko, aby moje marzenia się spełniły. Gdyby nie pojechał razem z moją mamą na to głupie spotaknie senatu!... Oni mogli żyć nawet do dzisiaj...
-Mamusiu, na pewno moi dziadkowie, a Twoi rodzice są przy tobie. Założę się, że Mon i Han Orjed są szczęśliwi, gdy Ty jesteś szczęśliwa-powiedziałam.
-Moja ukochana Miro...-powiedziała mama i przytuliła się do mnie.
-Mamusiu, czasami, może przez to, że nie wychowywał mnie tata, boję się i wstydzę wielu rzeczy, choć sama nie wiem dlaczego... Czuję się też dziwnie, kiedy na przykład jadę sama na misję z Obi-Vanem, bez jakiejkolwiek bliskiej osoby, którą znam bardziej i jej ufam-powiedziałam.-Mamusiu, czy to uczucie kiedyś zniknie?
-Może tak...-odpowiedziała mama.
Przytuliłyśmy się do siebie. Brakowało mi tylko Luke'a. Pragnęłam go uściskać i nigdy nie puścić.
Kolejnego dnia wyszłam na balkon. Moje włosy powiewały na wietrze. Wzięłam głęboki oddech i oparłam się o barierki. Śpiewające ptaszki latały nad wodospadami...
Nagle poczułam dotyk na ramieniu. Krzyknęłam i odwróciłam się przygotowana do ataku.
-Luke, to Ty...-odetchnęłam z ulgą.
-A kogoś innego się spodziewałaś?-zapytał się Luke z udawaną zazdrością.
-Nikogo-odpowiedziałam i dotknęłam jego dłoni.-Dlaczego wyszedłeś ze szpitala? Na pewno lepiej już się czujesz?
-Tak. Nic mi nie jest-odpowiedział Luke.
-Na pewno?-upewniłam się.-Jesteś już cieplejszy niż wczoraj. To dobrze...
Luke jedynie uśmiechnął się do mnie.
-Tęskniłem-powiedział Luke.
-Ja też tęskniłam...-oznajmiłam. Zbliżyliśmy się do siebie.-Kocham Cię ponad wszystko.
-Też Cię kocham ponad wszystko-oznajmił Luke.
-Wiem, że nasza miłość jest zakazana, wręcz niemożliwa. Nikt nie napisał jeszcze dalszego scenariuszu do naszej historii. To my ją piszemy każdego dnia. Od nas zależy jego dalsza część-powiedziałam.
-Masz poetycką rację-zaśmiał się Luke.-Nasza miłość jest niemożliwa. Wiem o tym i wiem jakie konsekwencje będą nas czekały. To mnie trochę przeraża, ponieważ boję się o Ciebie-powiedział Luke i objął mnie w talii.-Chciałem o Tobie, o naszym uczuciu, zapomnieć, ale nie potrafię. Za bardzo Ciebie kocham...
-Też starałam się zapomnieć o naszym uczuciu, ale na nic. Za każdym razem kiedy Cię widzę ono nasila się, nie pozwala zapomnieć...-powiedziałam.
Zbliżyliśmy się na tyle blisko, że nasze usta złączyły się tworząc pocałunek. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Tryskały one radością jakiej nigdy nie widziałam.
"Nie powinniśmy" - takie słowa cały czas siedziały w mojej głowie. Wiem o tym, ale nie potrafię zapomnieć o uczuciu jakie jest pomiędzy nami.
Przytuliłam się do Luke'a tak mocno jakbym bała się, że go stracę. Przy nim czułam się bezpiecznie. Gdy go nie było przy mnie, tęskniłam jeszcze bardziej. Czasami zastanawiam się dlaczego w ogóle miłość narodziła się pomiędzy nami. Przecież od początku wiedzieliśmy, że nam nie wolno...
Usiedliśmy na łóżku. Oparłam głowę o ramię Luke'a i delikatnie pocałowałam go w policzek. Mój ukochany objął mnie i pocałował we włosy.
-Miro, nie wiesz jak bardzo chciałbym i ile dałbym, aby nasze uczucie było możliwe- powiedział Luke.
-Ja również poświęciłabym...-zaczęłam, ale przerwało mi pukanie do drzwi. Wszedł Obi-Van. Udawałam, że kończymy rozmowę.-Więc moim zdaniem Sith'owie mają jakąś nową broń.
-O czym rozmawiacie?-zapytał się Obi-Van.
-O planach Sithów-odpowiedział Luke.
Obi-Van nie zwrócił uwagi na słowa Luke'a.
-Jutro lecimy na Alderaan razem z Yodą i Mace'm Windu-oznajmił Obi-Van.
-Ale Luke dopiero co wyszedł ze szpitala-powiedziałam.
-Lekarz się zgodził-oznajmił Obi-Van i wyszedł z mojego pokoju.
-Luke, chyba nie zamierzasz lecieć teraz-powiedziałam z nadzieją w głosie.
-Chcę tam polecieć-odpowiedział Luke.-Miro, ja muszę coś zrobić...
-Co?-zapytałam.
-Mój ojciec jest na Alderaan. On na mnie czeka-odpowiedział Luke.-Szuka mnie...
-Skąd to wiesz?-zapytałam.
-Czuję to-odpowiedział Luke.
-Chcesz stoczyć z nim walkę?-zapytałam.
-Jeśli nie zrobię tego, mój tata zaatakuje moich bliskich-odpowiedział Luke.-Chcę, aby wrócił do nas.
-Twój tata jest dobry-powiedziałam i położyłam rękę na jego ramię.-Czuję to...
-Twój też-oznajmił Luke.
Uśmiechnęłam się do Luke'a, a z moich oczu spłynęły łzy.
-Co się stało?-zapytał się Luke.-Miro, powiedziałem coś nie tak?
Pokiwałam przecząco głową.
-Luke...-tylko tyle potrafiłam powiedzieć.
-Miro...-powiedział Luke i przytulił mnie. Czułam, że nie wie co zrobić.-Co się stało?
-Myślałam, że znam ojca... Myślałam, że jest dobry i, że się zmieni. Ale teraz wiem, że to tylko moja głupia nadzieja...-odpowiedziałam.-Luke, okłamałam nawet swoją mamę, mówiąc jej i dając nadzieję, że mój tata przejdzie na naszą stronę mocy, choć czuję inaczej. Luke...-dotknęłam jego dłoni.-Luke, ja czuję, że mu zależy tylko na władzy. On się nigdy nie zmieni, niestety...-starałam się uspokoić.-A ja głupia wyobrażałam sobie z nim życie jak do nas wróci!
-Miro...-powiedział Luke i przytulił mnie.-On na pewno kocha Ciebie i Twoją mamę.
-Nie...-oznajmiłam.
-Miro, co Ty mówisz?!-zdziwił się Luke.-Nie trać nadziei. Twój tata się zmieni.
-Luke-zaczęłam nie zwracając w ogóle uwagi na słowa Luke'a.-Twój tata jest dobry. Czuwał przy mnie, gdy chciałam umrzeć. Pomógł mi. Rozmawiał ze mną. On jest dobry, ale Palpatine nim tak manipuluje, szantażuje... Wiem, że zdołasz go uratować-powiedziałam.-Uratuj swojego ojca. On zrobi jeszcze dużo dla jasnej strony mocy...
Na Alderaan...
Pierwszy raz poleciałam na Alderaan. Jest tutaj przepięknie.
-Luke, Alderaan słynie tylko z tych rozległych równin?-zapytałam.
-Nie-odpowiedział Luke.-Jeśli się nam uda, to pokażę Ci łąki, sawanny, wysokie góry i morza.
-A mieszkańcy pomagają nam czy Sith'om?-zapytałam.
-Nam-odpowiedział Luke.-Uwielbiają przyrodę jaka u nich panuje. Ich miasta w większości są pod powierzchnią.
-Tutaj jest ten słynny Uniwersytet Alderaański?-zapytałam.
-Tak-odpowiedział Luke.-Z tego miejsca wielu myślicieli i artystów bierze swoje pomysły.
-Chodząca encyklopedia-zaśmiałam się.
Stanęliśmy na przeciwko morza podczas zachodu słońca. Luke objął mnie, a ja oparłam głowę o jego ramię.
-Kocham Cię-powiedział Luke.-Chcę, żebyś to wiedziała, gdybym nie wrócił z Gwiazdy Śmierci...
-Luke-spojrzałam się prosto na jego błękitne oczy.-Wrócisz... Obi-Van leci z Tobą...
-Wiem-oznajmił Luke i przytulił mnie.-Razem z Yodą i Mace'm Windu będziesz opiekowała się rannymi.
-Luke, uważaj na siebie...-powiedziałam ze łzami w oczach.
-Będę-oznajmił Luke.-Kocham Cię.
-Ja też Cię kocham...-pocałowałam Luke'a w policzek.
-Idź już do Yody i Mace'a Windu. Jest już zimno-powiedział Luke.
-Dobrze...-powiedziałam.-Niech Moc będzie z Tobą.
-I z Tobą również-dopowiedział Luke i powoli szedł w stronę statku.
Wróciłam do mistrzów. Yoda kazał mi pójść do innego oddziału. Podeszłam do małej dziewczynki.
-Cześć-uśmiechnęłam się do niej.-Jestem Mira.
-Lily-odpowiedziała dziewczynka o jasnych włosach.
-Jesteś ranna?-zapytałam zatroskana. Dziewczynka pokazała mi dłoń.-Kto Ci to zrobił?
-Szturmowcy-odpowiedziała Lily.
Kazałam usiąść jej na krześle. Szybko oczyściłam ranę i obandażowałam ją.
-Dziękuję-szepnęła Lily z delikatnym uśmiechem.
Po chwili ktoś wszedł trzaskając drzwiami. Odwróciłam się w stronę hałasu. Nie wierzyłam własnym oczom kogo zobaczyłam.
-Palpatine?!-zdziwiłam się. Stanęłam przed Lily.-Odejdź stąd!
-Zabij mnie-oznajmił Palpatine.
-Czego chcesz?-zapytałam.
-Miro...-zaczął mój ojciec.-Pamiętasz?-spojrzał mi prosto w oczy.-Twój Luke już nie wróci.
-Wróci!-krzyknęłam.
-Jeśli mu się uda, to Ty pożałujesz-oznajmił Palpatine.-Będziesz żałowała, że nie zostałaś po naszej stronie mocy. Może dla Ciebie zmieniłbym się na lepsze... Kto wie?
-Grasz na moich uczuciach!-krzyknęłam i chwyciłam się za gardło. Nie potrafiłam nabrać powietrza.-Lily, uciekaj-szepnęłam. Lily wyszła. Oparłam się o ścianę.-Zostaw mnie ojcze...
-Mam nową moc-zaśmiał się Palpatine.
-Super...-powiedziałam i upadłam na podłogę.-Aż tak bardzo chcesz mnie zabić?
Myślałam, że to już mój koniec.
Po chwili Palpatine przestał używać swojej mocy. Podszedł do mnie i kucnął.
-Moja śliczna córeczko...-zaczął Palpatine.-Jesteś mądra. Na pewno podejmiesz dobrą decyzję.
Starałam zacząć już normalnie oddychać, nabrać powietrza. Kręciło mi się w głowie. Dotknęłam czoła. Oparłam się o ścianę.
-Ojcze-zaczęłam.-Jestem głupia, wiesz?
-Wiem-odpowiedział Palpatine.-Jesteś na przegranej pozycji. To głupie...
-Wolę zginąć w najgorszych cierpieniach niż być u twego boku-oznajmiłam.-Wiesz dlaczego jestem głupia? Wierzyłam, że jesteś dobry, że masz serce, które kocha Kate Lestar i mnie. Ale to tylko próżna nadzieja...-otarłam łzy.-Miałam nadzieję, że wrócisz do nas, do mamy, która opłakuje Ciebie każdego dnia, może z tęsknoty albo nie potrafi pogodzić się z losem jaki jej zgotowałeś.
-Nie kocham ani Ciebie ani Kate-oznajmił Palpatine.-Nie mam serca ani uczuć! Jestem mistrzem Ciemnej Strony Mocy! Nie zapomnij o tym! Tylko ona się dla mnie liczy!
-Każdy z nas ma serce, uczucia i sumienie. Ale ty pragniesz o tym zapomnieć... Pragniesz zapomnieć o przeszłości, za którą tak bardzo tęsknisz...-powiedziałam.
-Nie!-krzyknął Palpatine i zaczął mnie dusić.
-Więc mój ojciec naprawdę umarł...-trudno było mi wypowiedzieć to ostatnie słowo. Naprawdę pragnęłam, aby zaszła w nim chociaż jakaś mała zmiana. Wstałam powoli i oparłam się o ścianę.-Puść mnie...
-Miro!-krzyknął Yoda i wyciągnął miecz przygotowany do walki.
Mój ojciec przestał używać mocy. Upadłam na podłogę. Chwyciłam się gardła. Z moich oczu zaczęły spływać łzy.
-Nie będę z Tobą walczyć-oznajmił Palpatine i nagle zniknął.
-Miro, nic Ci nie być?-upewnił się Yoda.-Mała dziewczynka powiedzieć nam o tym.
-Mistrzu, mogę chwilę odpocząć?-zapytałam.
-Jutro wrócić już do służby-odpowiedział Yoda.
-Dziękuję mistrzu-powiedziałam, a Yoda tylko spojrzał się na mnie i wyszedł.
Poszłam do małego pokoju, jaki dostałam na czas misji na Alderaan. Położyłam się na łóżku.
-Luke, wróć cały i zdrowy...-pomyślałam.
Oczami Palpatine'a...
-Darth Darkness-przywitałem mistrza.-Nasz plan zaczyna działać. Wszystko idzie według niego.
-Dobrze-odpowiedział Darth Darkness.-Oby się udało. Kto zwątpi w naszą Moc, zginie!
-Wiadomo najważniejszy i najlepszy mistrzu-powiedziałem i wróciłem do swojego gabinetu.
Oczami Luke'a...
-Luke, Vader musi być na Gwieździe Śmierci-zaczął rozmowę Obi-Van.
-Wiem mistrzu-powiedziałem.
-Darth Vader poleciał do znalezionej bazy na Hoth?-usłyszeliśmy Palpatine'a. Ukryliśmy się za ścianą.
-Tak-odpowiedział szturmowiec.
-Jedi zdziwią się, gdy wybuchnie ich baza-zaśmiał się Palpatine.
Spojrzeliśmy się na siebie.
-Nasz cel: Hoth-powiedział Obi-Van.
Szybko poszliśmy do statku i polecieliśmy na Hoth. Wylądowaliśmy obok bazy. Od razu weszliśmy do środka. Rozdzieliliśmy się. Nie wiem dlaczego, ale bardzo zależało mi zobaczyć ojca. Za bardzo się zamyśliłem wyobrażając sobie spotkanie z tatą. Upadłem na podłogę. W tym momencie poczułem narodzenie się silnej mocy. Mój tata przeszedł na naszą stronę? Gdy tylko wstałem zostałem uderzony w głowę. Uderzyłem się o coś ostrego. Szturmowiec wziął mnie i przywiązał do krzesła obok Obi-Vana.
-Mistrzu...-powiedziałem.
-Uciekniemy-oznajmił Obi-Van.
-Moc-zacząłem.-Poczułeś ją?
-Moc mojego padawana odrodziła się-oznajmił Obi-Van.
______________________________________
Hej! Jaką Moc wyczuli Jedi?Źródło zdjęcia:
https://starwars.fandom.com/wiki/Jamillia
![](https://img.wattpad.com/cover/191458810-288-k37317.jpg)
CZYTASZ
Star Wars. Moja historia✔
FanfictionMira to czternastolatka, która uwielbia książki... Każdy dzień w jej życiu wygląda tak samo - wstaje, idzie do szkoły, odrabia lekcje, a później uczy się. Czy kiedyś jest typowe zajęcia zamienią się w coś ważniejszego? Źródło zdjęcia na okładkę: htt...