W głowie miałem już plan jak nas uwolnić, ale czy się uda? Po chwili znalazłem się na statku obok Miry.
-Luke...-zaczęła Mira ze łzami w oczach.
-Mam plan-przerwałem Mirze.-Najpierw ja skoczę, a później ty. Przyglądaj się jak to robię, abyś tak samo zrobiła-powiedziałem i dotykam Mirę za rękę.-Jeśli to nasze ostatnie chwile życia...
-Nie mów tak-przerwała Mira.-Wszystko będzie dobrze.
-Przepraszam-oznajmiłem.
-Dobrze zrobiłeś. Gdybyś wyjawił im kryjówkę Jedi pogniewałabym się na Ciebie-oznajmiła Mira.
Delikatnie uśmiechnąłem się do niej.
-A po pierwsze. Skąd wiesz, że oni uwolnią nas jeśli powiesz im to czego oni oczekują od Ciebie?-zapytała się Mira.
-Masz rację-odpowiedziałem.-Jesteś najlepszą padawanką.
-A ty najlepszym mistrzem-dopowiedziała Mira.
-Wychodzimy!-krzyknął jeden z gwardzistów.
Razem z Mirą wyszliśmy za gwardzistami. Na przeciwko nas leciał statek, w którym był Darth Maul.
-Idziemy-powiedział gwardzista i popycha mnie.
-Skacz-rozkazał Darth Maul.
-Kiedyś Cię zniszczę-powiedziałem i skaczę.
-Już się boję-przyznał sarkastycznie Darth Maul.
-Luke, nie!-krzyknęła rozpłakana Mira.
-Teraz czas na nią-oznajmił Darth Maul.
Mira podeszła bliżej i nie skoczyła sama. Została popchnięta przez Boba Fetta. Nasz plan nie wypalił.
-Mira, nie!-krzyknąłem.
Moja padawanka została schwytana przez Sarlacca. Według mojego planu R2-D2 powinien już tutaj być, ale go nie ma! Sam nie wiem już co mam robić. Nie mam jak uwolnić Mirę ani nie wiem, gdzie jest mój robot.
-R2-D2 nie zawiedź mnie-pomyślałem.
Nagle obok mnie spadła czerwona peleryna od imperialnego gwardzisty. Bez zastanowienia zabrałem ją i rzuciłem w stronę Miry.
Oczami Miry...
-Mira!-krzyknął Luke.-Złap ją!
-Nie zdołam!-krzyknęłam powstrzymując łzy.
-Dasz radę! Uwierz w siebie!-powiedział Luke.
Po tych słowach przypomniało mi się kilka wypowiedzi.
"-Mira, jesteś niepotrzebną dziewczyną na tym świecie!... Służąca posprzataj!... Uważaj mendo, gdzie idziesz. Nie zapomnij, że zawsze będziesz nikim, nikim!... Pozwalam Ci iść na misje. Jesteś już dorosła... Wygraj! Mira, dasz radę! Uwierz w siebie!... Jesteś najlepszą padawanką!"
-Mira!-przerwał moje rozmyślania Luke.
Po jego słowach chwyciłam kawałek materiału, a Luke wydostał mnie.
-Luke-powiedziałam.-Dziękuję.
-Nie płacz-oznajmił Luke i ociera mi łzy z twarzy.-Już dobrze-dopowiedział i przytulił mnie.-Jesteś bardzo odważna.
-Gdyby nie ty, gdyby nie twój plan...-powiedziałam.
-Nic już nie mów. Wszystko jest dobrze-oznajmił Luke.-Jak na pierwszy raz idzie Ci super!-powiedział Luke.-A mój plan niestety nie wypalił.
-Dlaczego?-zdziwiłam się.
-R2-D2 gdzieś zniknął-wytłumaczył Luke.
-A jeśli coś mu się stało?-zapytałam.
-Nic mu nie jest-powiedział Luke.-Chodźmy już stąd. Nie pozwolimy złapać się Sarlaccowi.
Otarłam łzy z twarzy i szybko wstałam. Zauważyłam jak kilka postaci zbliża się do nas.
-Luke-zaczęłam.-Tam ktoś idzie.
-Sitho'wie jak zawsze wszystko zepsują-oznajmił Luke.
Po chwili Darth Maul, Darth Vader, Palpatine oraz szturmowcy znaleźli się na przeciwko nas.
-Przeżyliście-powiedział Darth Maul.-Ale teraz to już naprawdę czas na Was.
-Szturmowcy!-krzyknął Palpatine, a oni podchodzą do nas i związują nam ręce.
-Puszczaj!-krzyknęłam.
-Niby po co?-zapytał się Palpatine.-Pamiętasz, jak przyszedłem do ciebie w nocy to powiedziałem Ci, że jeśli nie przejdziesz na moją stronę mocy, Luke umrze na twoich oczach. Będzie cierpiał dopóki nie umrze. I teraz właśnie się to spełnia.
-Nie!-krzyknęłam.-Jedi pokonają Was. Obiecuję Ci to. Nie uważasz, że bardziej służyłaby Ci smierć teraz niż później? Będziesz mniej cierpiał i nie utracisz władzy, a jak mi wiadomo to bardzo boli.
-Co niby zrobisz?!-zdziwił się Palpatine.-Mam wasze miecze świetlne, a gdyby wszyscy szturmowcy zaatakowali Was to uwierz mi macie gwarantowaną przegraną!-powiedział Palpatine.-Lordzie Vader zabierz Luke'a ze sobą, a ty Darth Maul Mirę.
-Nigdzie nie pójdę!-krzyknął Luke.
-Nie to nie-oznajmił Palpatine.-Vader puść go. Młody Jedi pożałuje, że żyje.
-Nic mu nie zrobisz-powiedziałam.-Zabiję Cię, jeśli choć włos z głowy mu spadnie!
-Wytłumacz mi jak to zrobisz-powiedział Palpatine.
-To już nie twoja sprawa-odpowiedziałam.
-Szturmowcy!-krzyknął Palpatine.-Trzymajcie ją mocno!
-Palpatine, nic nigdy nam nie zrobisz-powiedział Luke, a Palpatine zaczął to dusić.
Kiedy widziałam jak Palpatine kabluje Luke'a, krzyczałam i szarpałam się. Teraz zrozumiałam, dlaczego Obi-Van był taki spokojny, kiedy Luke był ranny. Każdy Jedi musi umieć zachować spokój w takich sytuacjach. Przecież, gdyby zaczął panikować nikogo by nie uratował.
Spróbowałam się wyciszyć, a wtedy poczułam Moc. Jakimś cudem uwolniłam się od szturmowców oraz zabrałam swój miecz świetlny gotowa do walki. Miecz trzymałam koło gardła Palpatine'a i czekałam na reakcje Sith'ów.
-Zabijesz mnie?-zapytał się roześmiany Palpatine.
-Skończ torturować Luke'a albo pożałujesz, że żyjesz!-krzyknęłam.
Palpatine nie zwracał uwagi na moje słowa, więc zaatakowałam go. Najpierw uderzyłam Sith'a mieczem w ręce, więc przestał kablować Luke'a. Niestety szybko wyciągnął swój miecz i zaczął ze mną walczyć. Widziałam, że mój mistrz powoli wstaje i zabiera ze sobą swój zielony miecz. Poczułam się pewniej, kiedy młody Skywalker walczył ze mną, ale wiem, że kiedyś będę musiała spróbować sama to zrobić.
Nagle upadłam uderzając się głową o kamień. Przed oczami widziałam już tylko czarny obraz...
Obudziłam się, ponieważ poczułam zimny dotyk na swojej ręce. Powoli otworzyłam oczy i ujrzałam małą dziewczynkę. Zdziwiłam się jej obecnością, ale kiedy próbowałam sobie przypomnieć co ja tutaj robię, w ogóle nic nie pamiętałam.
-Jak masz na imię?-zapytała się mała dziewczynka.
-Nie wiem-odpowiedziałam, a z moich oczu spłynęły łzy.
-Masz rodziców?-dopytuje się mała dziewczynka.
-Nic nie pamiętam-powiedziałam.
-Chodź ze mną. Moja mama na pewno Cię przyjmie-oznajmiła dziewczyna.-A tak w ogóle mam na imię Neo.
Delikatnie uśmiechnęłam się do niej i poszłam. Szłyśmy przez las do małej wioski.
-A oto Namibia-pokazała mi wioskę.-Naszym wodzem jest Simba. Dzięki niemu nasza wioska rozwija się... A to mój dom.
-Fajny-oznajmiłam.
-Cześć mamo!-dziewczynka przywitała się, gdy weszła do domku.-To moja nowa koleżanka.
-Witaj!-powiedziała mama.-Jestem Mudiwa. A Ty kim jesteś i jak masz na imię?
-Nic nie wiem. Ja nic nie pamiętam-powiedziałam.
-Dobrze, że natrafiłaś na naszą wioskę. Gdybyś poszła do innej dawno już byś nie żyła-powiedziała mama dziewczynki.-A tak w ogóle jak się tu dostałaś?
-Naprawdę nic nie pamiętam. Pani córka znalazła mnie na plaży-odpowiedziałam.
-Niestety nie będziesz mogła tu zostać na zawsze. W kazdą niedzielę wódz przeszukuje wszystkie domy. Jeśli zobaczy coś nowego od razu zabija-oznajmiła mama.-Zabiorę Cię jutro do lekarza.
-Nic mi nie jest-oznajmiłam.
-Skoro nic nie pamiętasz trzeba zrobić wszystko, abyś sobie coś przypomniała-starała się mnie przekonać Mudiwa.-Jestem pielęgniarką, a wizytę będziesz miała u mojej koleżanki.
-Bardzo dziękuję-powiedziałam.
-Neo, zaprowadź gościa do pokoju-powiedziała Mudiwa i otwiera drzwi, bo ktoś zapukał.-Witaj Adis. Neo przyprowadziła do nas dziewczynę, która nic nie pamięta. Ale bardzo chcę jej pomoc.
-Jak masz na imię?-zapytał się Adis.
-Nic nie pamiętam-powiedziałam ze spuszczoną głową.
-Skoro będziesz mieszkała z nami nadamy ci imię-oznajmił Adis.
-Może Elizabeth-zaproponowała Neo.
-Za bardzo królewskie-przyznał Adis.-A może Zuri?
-Nie-powiedziała Mudiwa.-A co powiecie na Sifa? Oznacza to delikatna. Podoba ci się?
-Bardzo-przyznałam.
-Sifa chodźmy się pobawić. W pokoju mam superowe rzeczy-powiedziała Neo.
-Dobrze-oznajmiłam i idę za nią.
Nigdy w życiu, chyba, nie spotkałam tak wspaniałych ludzi. Ale ciekawi mnie kim tak naprawdę jestem... Kolejnego dnia poszłam razem z panią Mudiwą do lekarza.
-Witaj!-przywitała się pani doktor.-Jestem Elizabeth.
-Ja nie pamiętam jak mam na imię, ale pani Mudiwa nazwała mnie Sifa-powiedziałam.
-Wszystko wiem-oznajmiła Elizabeth.-Skup się i pomyśl jak się tu dostałaś, co robiłaś wcześniej, co Ci się stało...
-Pierwsze moje wspomnienie to ta plaża, na której jesteśmy i Neo-wytłumaczyłam.-Tak bardzo chciałabym przypomnieć sobie chociaż jakiś kawałek wspomnienia, ale na nic-powiedziałam rozpłakana.-Co się stanie jeśli nic sobie nie przypomnę?
-Bądźmy dobrej myśli-powiedziała Elizabeth.
Oczami Luke'a...
Ten wybuch pojawił się tak szybko, że nie zdążyłem nic zobaczyć. Słyszałem statek, który akurat odleciał. To było specjalnie...
Powoli wstałem i zobaczyłem obok siebie morze. Widać wybuch był okropnie duży. Kiedy wstałem, aby zobaczyć, gdzie mniej więcej jestem, w ogóle nie widziałem Miry. Przecież teraz może być na samym dnie morza! Ale wolałem myśleć pozytywnie. Mira żyje.
-Mira! Mira!-postanowiłem wołać Mirę.-Błagam powiedz, że żyjesz! Mira!
Nie mogę teraz płakać. Idę jej szukać. Postanowiłem iść przed siebie. Kiedy po kilku krokach zobaczyłem plażę i las od razu wszedłem tam. Moim oczom ukazała się wielka wioska.
-Ananasy! Ananasy! Promocja!-krzyczał jakiś człowiek.
Dalej widziałem wielu ludzi, którzy zaczęli się kłaniać. Byłem zdziwiony.
-Ukloń się-powiedział jakiś człowiek.-Widać, że jesteś nowy. Kiedy przejeżdża tutaj nasz władca Simba musimy się ukłonić. Jeśli tego nie zrobisz marny twój los!
-Dzięki za informację-podziękowałem.
-Jestem Steve, a ty?-zapytał się Steve.
-Luke-odpowiedziałem.
-Nietypowe imię jak na naszą wioskę-zauważył Steve.
-Nie jestem stąd-oznajmiłem.-Znasz tą okolicę dobrze?
-Tak, a kogoś poszukujesz?-zapytał się Steve.
-Przed chwilą wybuchła bomba-zacząłem.
-Słyszałem-oznajmił Steve.
-Byłem tutaj razem z moją przyjaciółką Mirą. Nigdzie nie umiem jej znaleźć-wytłumaczyłem.
-A jak wygląda?-zapytał się Steve.-Dzisiaj do naszego plemienia doszły cztery nowe dziewczyny, z czego jedna z nich utraciła pamięć.
-Ma długie brązowe włosy i brązowe oczy-starałem się opisać wygląd Miry.
-Akurat wszystkie takie są-powiedział Steve.-Jedna z nich mieszka u kowala, druga u stolarza, trzecia u drwala, a czwarta, ta co utraciła pamięć, jest u lekarza.
-Dziekuję-powiedziałem i odchodzę.-Czyli najpierw pójdę do kowala, później do stolarza, drwala i na koniec do lekarza-pomyślałem i spojrzałem się w dół, bo ktoś mnie dotknął.-R2-D2, gdzie byłeś?...-zapytałem się i słucham odpowiedzi swojego robota.-Aha... R2-D2 musimy znaleźć Mirę!
Szliśmy krętymi uliczkami nim doszliśmy do kowala.
-Dzień dobry! Jestem Luke. Poszukuję swojej przyjaciółki, która dzisiaj zaginęła i powiedzieli mi, że tutaj może być-powiedziałem.
-Zapraszam-oznajmił kowal.-Defne, zejdź na chwilę.
-Dzień dobry-przywitała się Defne.
-Przepraszam, ale to nie moja przyjaciółka-powiedziałem.-Przepraszam za kłopot.
-Nic się nie stało młody chłopcze-powiedział kowal.
-Do widzenia-pożegnałem się i wychodzę z jego domu.-R2-D2 myślisz, że Mira będzie u stolarza?
R2-D2 pokiwał głową przecząco.
-Ty to zawsze umiesz mnie pocieszyć i dodać otuchy-spojrzałem się na niego i razem ruszyliśmy do kolejnej osoby.-Dzień dobry! Jestem Luke-powiedziałem, kiedy wszedłem do domu stolarza.-Poszukuję swojej przyjaciółki i powiedzieli mi, że tutaj może być.
-Usiądź-zaprosił nas stolarz.-Akurat jest w kuchni i gotuje obiad. Stella chodź na chwilę!
-Już jestem-Stella podeszła do nas.
-To ją poszukujesz?-zapytał się stolarz.
-Nie-odowiedziałem.-Przepraszam, że przeszkodziłem panu w pracy.
-Nic się nie stało-oznajmił stolarz.-Życzę powodzenia.
-Dziękuję. Do widzenia-spojrzałem się na R2-D2 i wychodzę od stolarza.-Gdzie może być ten drwal R2-D2? Jak myślisz mieszka w lesie?
R2-D2 tylko się na mnie spojrzał i poszedł przed siebie. Postanowiłem pójść za nim i dzięki niemu doszliśmy do domku drwala.
-Dobry wieczór-powiedziałem, kiedy podchodzę do drwala.
-W czym mogę służyć?-zapytał się drwal.-Drewno na opał mam już w sprzedaży.
-Nie potrzeba mi drewna. Poszukuję swojej przyjaciółki-wytłumaczyłem.
-Dzisiaj do mnie przyszła taka jedna, która przeżyła wybuch bomby. Mówiła, że poszukuje swojego przyjaciela-oznajmił drwal.
-Mira ty żyjesz-pomyślałem.-A gdzie jest?
-Poszła kupić pieczywo na kolację-odpowiedział drwal.-Zaraz powinna przyjść. O właśnie idzie. Mirla chodź na chwilę! Ktoś do Ciebie!
-Dobry wieczór-Mirla podeszła do nas.-O co chodzi?
-On mówił mi, że poszukuje swojej przyjaciółki-wytłumaczył drwal.
-Przepraszam za problem, ale to nie moja przyjaciółka-oznajmiłem.-Pójdę już. Dobranoc.
-Dobranoc-powiedziała Mirla.
-Życzę powodzenia w szukaniu swojej przyjaciółki-powiedział drwal.
-Dziękuję-podziękowałem i odchodzę.
Było już bardzo późno, więc postanowiliśmy odpocząć. Usiedliśmy obok drzewa i od razu zasnęliśmy. Kiedy wstaliśmy akurat był wschód słońca. Obudziłem R2-D2 i poszliśmy szukać Miry. Moją ostatnią nadzieją był dom lekarza.
-Przepraszam. Wie pan, gdzie jest tutaj dom lekarza?-zapytałem.
-Mamy tu kilku lekarzy-odpowiedział pan.
-A wie pan, który z nich przyjął nową osobę?-zapytałem.
-Myślę, że ten co mieszka na przeciwko nas. Dobrze, że nasz władca zmienił zdanie i teraz nie chodzi co niedzielę-oznajmił pan.
-Po co wcześniej chodził?-zapytałem.
-Jeśli zobaczył kogoś nowego od razu zabijał-odpowiedział pan.-Nie mam już więcej czasu. Muszę iść.
-Dziękuję za pomoc. Do widzenia-podziękowałem i odchodzę.
Dotarłem do domu, który wskazał mi ten pan i zapukałem.______________________________________
Hej! Czy Luke odnajdzie Mirę? Czy młoda padawanka przypomni coś sobie? Jak zakończy się misja Miry i Luke'a?
![](https://img.wattpad.com/cover/191458810-288-k37317.jpg)
CZYTASZ
Star Wars. Moja historia✔
FanficMira to czternastolatka, która uwielbia książki... Każdy dzień w jej życiu wygląda tak samo - wstaje, idzie do szkoły, odrabia lekcje, a później uczy się. Czy kiedyś jest typowe zajęcia zamienią się w coś ważniejszego? Źródło zdjęcia na okładkę: htt...