Oczami Obi-Vana...
-Luke!-krzyknąłem.-Luke!
Od kilku minut starałem się odnaleźć swojego padawana. Postanowiłem wrócić do bazy. Może już wrócił?
-Mace, Luke już wrócił?-zapytałem.
-Nie-odpowiedział Mace Windu.-Byliście razem.
-Ale rozdzieliliśmy się-powiedziałem.
-Chodźmy go szukać-powiedział Mace Windu.
Od razu wyszliśmy z bazy. Po chwili znaleźliśmy tauntauna należącego do Luke'a. Mace Windu, w śniegu, zauważył kawałek szalika mojego padawana. Wyciągnęliśmy go. Był zimny...
Oczami Miry...
Czekałam z niecierpliwością na powrót Luke'a. Stęskniłam się za nim. Nadal boję się, że coś mu się stało.
Po chwili zauważyłam statek, który wylądował na przeciwko nas. Najpierw wyszedł Obi-Van. Spojrzał się na szybę pojazdu i spuścił głowę w dół, jakby dał komuś jakiś znak.
-Obi-Van, gdzie Luke?-zapytała się senatorka Padmé.
Podeszłam do Obi-Vana.
-Miro, zostań tutaj-powiedział Obi-Van.
-Dlaczego?-zapytałam.-Gdzie Luke?
Obi-Van popatrzył się na mnie bez żadnego wyrazu twarzy. Nienawidzę, kiedy tak robi. Kiedy chciałam powtórzyć swoje pytanie, ze statku wyniesiono Luke'a. Wyglądał jakby nie żył. Dlaczego za każdym razem to ja muszę przynosić pecha? Gdybym porozmawiała z Yodą, gdyby pozwolił mi; wszystko byłoby inaczej...
Mama mojego mistrza od razu do niego podbiegła. Była zrozpaczona w jakim stanie jest jej syn. Siostra Luke'a przytuliła się do Hana. Chciała wierzyć, tak jak każdy, że wszystko będzie dobrze. A ja? A ja starałam zachować spokój, choć z chęcią podeszłabym do mojego ukochanego. Ale wiem, że nie mogę. Gdyby ktokolwiek dowiedział się o naszych uczuciach, to nikt z nas nie przeżyłby.
Mój mistrz został zaniesiony do szpitala. Starałam się uspokoić senatorkę Padmé, ale na nic. Ja także nie wytrzymałam. Rozpłakałam się. Tak bardzo się o niego martwię. Gdyby nie on, to nie poznałabym swojej prawdziwej rodziny, swojego prawdziwego przeznaczenia. Moje wszystkie marzenia "legły w gruzach", gdy zostałam Jedi. Teraz nie mogę mieć rodziny, nie mogę być przedszkolanką, ale dwa marzenia spełniły się: mogę pomagać słabszym i znalazłam miłość swojego życia, która teraz walczy o życie...
Moje rozmyślania przerwał lekarz, który wyszedł z sali Skywalkera.
-Proszę powiedzieć, że mój syn żyje...-błagała rozpłakana Padmé.
-Żyje-odpowiedział lekarz.-Ale proszę nie martwić się. Za niedługo obudzi się...
-Mój ukochany Luke żyje...-pomyślałam i weszłam do jego sali.
Od razu obok Luke'a usiadła jego mama. Chwyciła jego dłoń i zaczęła głaskać go po włosach. Stanęłam za Leią, aby móc zobaczyć chociaż jego. Dla bliskich Luke'a jestem jego padawanką, a nie rodziną. Nie ważne jak bardzo chciałabym go przytulić, nie mogę.
-Mój synku-zaczęła senatorka Skywalker i pocałowała syna w czoło.-Obudź się mój najukochańszy skarbie. Błagam otwórz oczy...
-Mamusiu, mój brat będzie żył...-starała się przekonać Leia.
-Wiem córeczko, wiem...-oznajmiła senatorka Padmé.
Nastała cisza, której nikt nie chciał przerywać. Leia przytuliła się do Hana, a ja starałam uspokoić się. Tak bardzo bałam się o niego. Dlaczego kiedy wszystko się układa szczęśliwie, musi wydarzyć się coś złego i przerwać to?
Chwilę ciszy przerwała Jamillia. Podeszła do mojej mamy, Lei i Padmé. Powiedziała coś do nich szeptem, ale nie usłyszałam co.
-Miro, musimy iść na spotkanie senatu-oznajmiła moja mama.
-Dobrze-powiedziałam.-Zostanę przy Luke'u.
-Bardzo Ci dziękuję-powiedziała senatorka Padmé.
-Leio, pójdę z wami. Obiecałem, że pomogę C-3PO-oznajmił Han Solo.
-Dobrze-powiedziała Leia.
Po słowach Lei, cała czwórka wyszła. Zostałam tylko ja i Luke. Patrzyłam się na jego unoszącą i opadającą klatkę piersiową, jakbym bała się, że go stracę.
-Żyje...-pomyślałam.
Poprawiłam mu kołdrę i zaczęłam głaskać go po włosach. Patrzyłam się na niego i nagle zasnęłam.Śnił mi się Palpatine. Podszedł do mnie i wbił w moje dłonie swoje pazury. Później szturmowcy związali mnie i popchnęli. Upadłam na podłogę. Mój ojciec podszedł do mnie i kucnął.
-Miro, pamiętasz?-zapytał się Palpatine i spojrzał się prosto w moje oczy.-Powtórzę ci słowa, które już kiedyś wypowiedziałem: "będziesz potrzebowała kiedyś pomocy, a ja Ci odmówię."
-Nie potrzebuję twojej pomocy-oznajmiłam.
-Luke...-zaczął Palaptine w ogóle nie zwracając uwagi na moje słowa.-Luke stracił już nadzieję. On umiera. Za niedługo załamiesz się, a ja Ci nie pomogę.-Nie!-krzyknęłam.
Obudziłam się. Pocałowałam Luke'a w policzek. Tak bardzo się o niego boję. Po chwili na ekranie pojawiła się kreska. Od razu do sali wszedł lekarz i kazał mi wyjść. Zaczęłam płakać. Nie potrafiłam usiedzieć na miejscu. Chodziłam po korytarzu tam i z powrotem. Starałam się uspokoić, ale na nic. Po dłuższej chwili lekarz wyszedł z sali.
-Jak Luke się czuje?-zapytałam.-Żyje, prawda?
-Żyje-odpowiedział lekarz.
-Mogę do niego wejść?-zapytałam.
-Tak-odpowiedział lekarz i odszedł.
Od razu weszłam do sali. Usiadłam obok Luke'a i dotknęłam jego dłoń. Na szczęście nie jest już taki zimny jak wcześniej. Oby tylko nic mu się nie stało...
Nagle podszedł do mnie BB-8.
-Coś się stało mój mały przyjacielu?-zapytałam i pogłaskałam go po główce.
BB-8 nic nie odpowiedział. Delikatnie oparł swoją główkę na mojej nodze.
-Ja też się cieszę, że Cię widzę-oznajmiłam i spojrzałam się na niego.
-Miro...-usłyszałam głos Luke'a.
-Luke...-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.-Nic Ci się nie stało. Jak się czujesz?
-Lepiej-odpowiedział Luke.
-Nie jesteś już taki zimny jak wcześniej...-zauważyłam i pogłaskałam Luke'a po włosach.
-Moja ukochana Miro...-powiedział Luke i usiadł.
-Luke, lepiej połóż się-oznajmiłam.
-Nie trzeba-powiedział Luke.
Nagle do sali weszła senatorka Padmé i Leia.
-Synku, Luke...-powiedziała Padmé.
-Luke, braciszku...-powiedziała Leia.
-Pójdę już-oznajmiłam i wyszłam z sali.
Poszłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku. BB-8 podszedł do mnie i oparł się o mnie.
-BB-8 nic mi nie jest-powiedziałam.-Myślisz, że mój tata może być dobry?
BB-8 pokiwał twierdząco głową.
-Ty to wiesz jak mnie podnieść na duchu-powiedziałam.
Po chwili do mojego pokoju weszła mama.
-Mamusiu...-powiedziałam.-Jak było na spotkaniu w senacie?
-Dobrze-odpowiedziała mama.-Coś się stało?
-Nie-odpowiedziałam i przytuliłam się do niej.-Mój tata jest dobry. Uratuję go. Wróci na naszą stronę mocy. Jest dobry. Wiem to...
-Miro, on się nie zmieni...-powiedziała mama, a z jej oczu spłynęły łzy.
-Pogodziłaś się już z tym, ale ja nie-oznajmiłam.-Darth Darkness go zmusił. Luke Lestar jest dobry. Mam taką nadzieję...
-Moja córeczko, nie ryzykuj-powiedziała mama.
-Ja nie ryzykuję mamo. Ja tylko wypełniam swoje przeznaczenie-oznajmiłam.
-Miro, to w dalszym ciągu ryzyko-zauważyła mama.
-Jeśli nie zaryzykujemy, nie dowiemy się co się stanie-powiedziałam.-Ty to zrobiłaś. Zaryzykowałaś. Oddałaś mnie w obce ręce na czas, kiedy było niebezpiecznie na Naboo. Wróciłam, gdy minęło. Mogło nigdy nie nadejść. Mogłaś również nie odsyłać mnie na Ziemię tylko zostawić tutaj i czekać na kolejny krok Palpatine'a. Ale zaryzykowałaś, aby mnie chronić. Dziękuję Ci za to...
-Kocham Cię córeczko za to kim jesteś-oznajmiła mama.-Masz najwspanialsze cechy charakteru, jakie każdy chciałby posiadać, ale nie może.
-Jakie?-zapytałam.
-Wiara w rzeczy, może czasem, niemożliwe, dobroć i odwaga-odpowiedziała mama.______________________________________
Hej! Czy Kate Lestar pogodziła się z tym, że Palpatine jest zły i nigdy nie wróci na Jasną Stronę Mocy?Źródło zdjęcia:
https://gamingsociety.pl/artykul/ewan-mcgregor-wywiad-obi-wan-kenobi-846345/
![](https://img.wattpad.com/cover/191458810-288-k37317.jpg)
CZYTASZ
Star Wars. Moja historia✔
Fiksi PenggemarMira to czternastolatka, która uwielbia książki... Każdy dzień w jej życiu wygląda tak samo - wstaje, idzie do szkoły, odrabia lekcje, a później uczy się. Czy kiedyś jest typowe zajęcia zamienią się w coś ważniejszego? Źródło zdjęcia na okładkę: htt...