Rozdział 4

93 6 2
                                    

W sobotę obudziły mnie rażące promienie słońca. Ten dzień będzie najwspanialszy! O 9:00 miałam spotkać się z Luke'iem. Nie mogłam się już doczekać! Byłam tak podekscytowana, że zapomniałam swojego imienia. Poszłam w umówione miejsce, czyli tam gdzie się po raz pierwszy spotkaliśmy.  Z daleka zauważyłam chłopca, który trzymał coś w rękach.
-Mira-przywitał się ze mną Luke.
-Cześć-powiedziałam.
Poczułam, że stałam się czerwona jak burak. Na jego widok czułam się wspaniale, a w dodatku bezpiecznie...
-Co u Ciebie?-zapytałam.
-Nic nowego-odpowiedział Luke.-To dla Ciebie.
-Dziękuję-powiedziałam.
-Mam nadzieję, że je lubisz-oznajmił Luke.
-Uwielbiam czerwone róże-powiedziałam.-Skąd wiedziałeś?
-Tak po prostu-odpowiedział Luke.
-Luke, mogę Cię o coś spytać?-zapytałam.
-Pytaj o co chcesz-oznajmił Luke.
-O czym mówił Palpatine? Co oznacza ćwiczyć tajniki Jedi? Kto to Jedi? Po co wyciagnął do mnie rękę?-dopytuję się.
-Palpatine myślał, że cwiczysz ze mną tajniki Jedi, a ja jestem twoim mistrzem-odpowiedział Luke.
-Mistrz to tak jakby nauczyciel, który uczy młodszych?-chciałam się upewnić.
-Można tak powiedzieć-oznajmił Luke.
-A Jedi to jakiś zakon?-zapytałam.
-Mniej więcej tak. Jedi to ludzie, którzy są na jasnej stronie mocy, a Sithowie to Ci na złej stronie mocy-oznajmił Luke.
-Każdy z nich ma jakąś moc?-zapytałam.
-Tak. Moce Jedi a Sithow bardzo się od siebie różnią. Jedi to trudniejsza strona, a ciemna łatwiejsza. Starczy zrobić jeden krok źle, a możesz stać się Sith'em. Wrócić na jasną stronę mocy bardzo trudno jest i mało kto, wraca z ciemnej do jasnej-opowiedział Luke.
-Jest to bardzo ciekawy temat-oznajmiłam.
-Naprawdę?-zdziwił się Luke.
-Oczywiście-odpowiedziałam.
-Pierwszy raz to słyszę od kogoś. Dla niektórych to same nudy-oznajmił Luke.
-Dziwię się im-powiedziałam.
-Dlaczego?-zapytał się Luke.
-Jest to bardzo ciekawy temat do długich rozmów. Każdy ma na pewno swoje zdanie o tym-odpowiedziałam.
-Możliwe-powiedział Luke.
-Naprawdę ten kto był na ciemnej stronie mocy, już nigdy nie zawitał na jasnej?-zapytałam.
-Nie było nikogo takiego-odpowiedział  Luke.
-Żaden mistrz?-dopytuję się.
-Żaden-oznajmił Luke.
-Luke, a jak zginął twój tata?-zapytałam.-Jeśli nie chcesz, to nie musisz mówić.
-Był jakiś konflikt pomiedzy Sith'ami i Jedi. Przez to rozpoczął się rozkaz 66, który polegał na zabiciu wszystkich młodzików. Moj tata zginął, ratujac ich-odpowiedział Luke ze łzami w oczach.
-A twoja mama, gdzie wtedy była?-zapytałam.
-Ochraniała młodzików z moim ojcem. Gdyby Obi-Van pozwolił mu rozwinąć skrzydła, byłoby inaczej. Wszystko przez niego-powiedział Luke.
-Nie myślisz tak. Mówisz to tylko po to, aby móc w to uwierzyć. Myślisz całkiem inaczej...-zauważyłam.
-Nieprawda-powiedział Luke.
-Luke, wiesz doskonale o tym, że mam rację-oznajmiłam.
-Miro, jesteś wybrańcem, który uratuje Jedi-powiedział Luke.
-Nie! Nie nadaje się na to!-krzyknęłam.
-Masz w sobie moc. Wyczuwasz wszystko. Sprzyda ci się kilka lekcji, a staniesz się Jedi!-powiedział Luke.
-Nie dam rady. Nie umiem być taka jak Ty-przyznałam się.
-Umiesz-starał się mnie przekonać Luke.
-Na pewno, żeby zostać Jedi trzeba znać ich historie i tajniki Jedi, a ja nic z tych rzeczy nie znam. Chyba jeszcze nie jestem na to gotowa-powiedziałam.
-Powiedz mi jak będziesz gotowa-poprosił Luke.
-Dobrze-oznajmiłam.
-Jesteś niezadowolona z tego pomysłu?-zapytał się Luke.
-Luke, może i jestem ciekawa czy mi się uda, ale chciałabym bardziej Ciebie poznać-odpowiedziałam.
-Może i masz rację-przyznał Luke.
-Luke, wybacz, ale muszę już iść. W poniedziałek mam kartkówkę z matematyki i angielskiego-oznajmiłam.
-Do jutra Miro-powiedział Luke.
-Do zobaczenia-pożegnałam się z Luke'm i odeszłam
Kolejnego dnia w szkole...
-Za tydzień przyjdzie do Was nowy kolega. Miro, mam nadzieję, że zajmiesz się nim-powiedziała pani Prek.
-Oczywiście. Z miłą chęcią oprowadzę nowego ucznia po szkole-oznajmiłam.
-A jak ma na imię?
-Ben-odpowiedziała pani Prek.-Mam nadzieję, że taka fajna i zgrana klasa przyjmie go dobrze.
-Zgrana i fajna, bardzo śmieszne-pomyślałam.
-Oczywiście, że tak!-krzyknęła Irmak.-Ja, jako przewodnicząca szkoły i klasy, na pewno też się tym zajmę i pomogę Mirze.
-Umiem się tym zająć-powiedziałam.-Nie potrzebuję żadnej pomocy.
-I tak Ci pomogę-oznajmiła Irmak.
-Nareszczie skończyła się wymądrzać-powiedziałam do siebie.
-Coś mówiłaś?-zapytała się Irmak.
-Nic-odpowiedziałam.-Ciekawe kto to jest...-pomyślałam.
-To na tyle organizacyjnych spraw. Teraz przejdę do rzeczy. Dzisiejszy temat lekcji będzie dotyczył dokuczaniu innym-powiedziała pani Prek.-Jak Ty byś się czuła, gdybyś była obgadywana, Oroko?
-Może i źle-odpowiedziała Oroka.
-Może?-zdziwiła się pani Prek.
-Może-oznajmiła Oroka.
-A tobie jest dobrze, kiedy ktoś kogoś obgaduje lub mu dokucza?-zdziwiła się pani Prek.
-Zależności z jakiego powodu ktoś komuś to robi-odpowiedziała Oroka.
-Nikt nie powinien postępować tak jak ty!-podsumowała pani Prek patrząc się złoweogo na Orokę.-A Ty Miro, jak się czujesz, kiedy ktoś Ci dokucza z takich rzeczy, że naprawdę szkoda komentować.
-Bardzo źle-odpowiedziałam.
-Właśnie. Ale teraz poproszę Minikuides, Zotto i Binkan, aby odegrały pewną scenkę. Dziewczyny, zaraz dam wam kartki, które przeczytacie i przedstawicie je przed klasą-oznajmiła pani Prek i podaje dziewczyną kartki.
Po chwili ciszy Minikuides, Zotto i Binkan popatrzyły się na siebie i powiedziały pani Prek, że już mogą zacząć.
-Po tej krótkiej scence, dostaniecie ode mnie karty pracy, które rozwiążecie w grupach-oznajmiła pani Prek i pozwoliła im zacząć.
-Patrz! Ona znowu założyła tą sukienkę, która od lat jest nie modna!-zauważyła Minikuides.
-Hahaha!-zaśmiała się Zotto.
-Cześć!-doszła do nich Binkan.
-Odejdź stąd-oznajmiła Minikuides.
-Dlaczego?-zapytała się Binkan.
-Wyjdź!-krzyknęła Zotto.
-Dziękuję wam za przedstawienie tej scenki-powiedziała pani Prek.
-Ta scenka była przepiękna i jeszcze to przesłanie w niej-oznajmiła Irmak.
-Irmak, wytłumaczysz nam tą scenkę?-zapytała się pani Prek.
-Oczywiście. Nikt nie powinien śmiać się z innych osób. Każdy powinien tolerować innych-odpowiedziała Irmak.
-Piękne podsumowanie. A teraz czas na karty pracy. Dzisiaj jest w waszej klasie dwadzieścia osób, więc w każdym zespole będzie po pięć osób. Kiedy rozdam wam karty pracy macie dziesięć minut, aby pomyśleć nad zadanyn tematem-oznajmiła pani Prek.
Kiedy minęło dziesięć minut, pani Prek zadała pytanie do grupy pierwszej:
-Co macie na kartce?
-Ja, jako przewodnicząca grupy pierwszej, chciałabym przedstawić wam nasz problem oraz rozwiązanie. Pytanie brzmi, jak zapobiec braku tolerancji wobec innych? Powinniśmy każdego szanować oraz nie zwracać uwagi na jego wady-powiedziała Irmak.
-Pięknie. A teraz czas na grupę drugą-oznajmiła pani Prek.
-Nasze pytanie brzmi, czy powinniśmy dopasowywać się do grupy osób, aby mieć z kim porozmawiać? Nasza odpowiedź brzmi nie! Każdy jest inny i nikt nie powinien  udawać kogoś kim nie jest-przeczytała Binkan.
-Dobrze, a teraz czas na grupę trzecią-oznajmiła pani Prek.
-Nasze pytanie brzmi, jak pomóc innym? To pytanie posiada obszerną odpowiedź, ale my ją skrocilismy. Powinniśmy pomagać jak najlepiej, ale nie narzucać się za bardzo- oznajmiła Miranda.
-Macie rację. A teraz czwarta grupa-powiedziała pani Prek.
-Co powinniśmy zrobić, kiedy widzimy osobę smutną?-przeczytała pytanie Marlee.-Naszym zdaniem powinniśmy porozmawiać z nią i zapytać się czy coś możemy zrobić, aby ją pocieszyć.
-Brawo! Gratuluję wam tak pięknej pracy w zespołach!-pogratulowała nam pani Prek.-Na koniec chciałabym wam jescze raz przypomnieć, abyście umieli zachować się dobrze przy naszym nowym koledze. Ben wiele przeszedł w życiu. Jego mama zmarła jeden dzień po jego narodzinach. Wiem, że Ty Miro najlepiej go rozumiesz, dlatego chcę, abyś ty zajęła się nim podczas jego pierwszych dni w szkole. Irmak, chociaż raz nie wychodź zza tłumu. Daj innym szansę.
-Dobrze-odpowiedziała Irmak.
-Postaram się jak najlepiej przyjąć Bena-oznajmiłam.

_____________________________________

Dajcie znać w komentarzach jak się wam podoba rozdział.

Star Wars. Moja historia✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz