Rozdział 5

925 43 21
                                    

-To są plany robotów, które być może kiedyś zbuduję.

-Umiesz budować roboty?! - spytałem

-Pomagałem kiedyś... "Koledze"... Je budować do jego restauracji, więc wiem, jak to się robi - odpowiedział.

- Wow! A będę mógł ci w tym pomóc? 

-Oczywiście... Słuchaj... Słyszałem, że mój kolega otwiera jutro nową pizzerię, ale nie chcę iść tam sam... Poszedłbyś ze mną? - zapytał z nadzieją w głosie.

-Spoko... I tak nie mam nic innego do roboty...

TIME SKIP (NAZAJUTRZ)

DAVE.

Obudziłem się z samego rana i  poszedłem do siostry mojej żony, aby porozmawiać o tym, co mam zrobić z dziećmi, bo na tamten moment nie miałem głowy do zajmowania się dziećmi... Zapukałem do drzwi i już po chwili otworzyła mi Lucy <nie mam weny do wymyślania imion ok? xD>

-Cześć... - powiedziałem - Mogę na chwilę?

-Oczywiście William... Co chcesz? - spytała

- Mógłbym zostawić u ciebie dzieci na pare tygodni? - spytałem - Muszę się pozbierać po śmierci Gabriela i nie dam rady się nimi zająć...

- Oczywiście! Bardzo chętnie się nimi zajmę! Uwielbiam twoje dzieci! - powiedziała

-Ok... To przyjdę po nie za jakiś czas. - powiedziałem i wyszedłem z jej domu.

Gdy wszedłem do mojej kuchni, poczułem mocny zapach jajecznicy. Okazało się, że Caton robił śniadanie. 

-O hej Dave! Zrobiłem śniadanie. Chcesz? - spytał, gdy mnie zobaczył.

-No... Ładnie pachnie, więc poprosiłbym. - powiedziałem i zacząłem się śmiać

Chłopak nałożył mi jajecznicę oraz bułkę na talerz i podał mi na stół, po czym równeż usiadł do stołu.

-Dobre to! - stwierdziłem. - Możesz tak częściej!

-Cieszę się, że ci smakuje... - powiedział

-Zjadaj i idziemy, bo się spóźnimy! - powiedziałem kończąc moje śniadanie.

Wstałem od stołu, podziękowałem za śniadanie i poszedłem się ubrać. Gdy skończyłem, poszedłem do Caton'a, zapytać, czy jest już gotowy. Zapukałem do drzwi, ale nikt nie odpowiadał, więc uchyliłem lekko drzwi, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Od razu jednak się wycofałem, bo w pokoju zobaczyłem półnagiego Caton'a. Zamknąłem od razu za sobą drzwi.
-Sorry! - krzyknąłem
-Spoko... Zapomnijmy o tym, ok? Ja już jestem gotowy. Możemy jechać. - powiedział i wyszedł z pokoju.
-Ok... Ubieraj buty i jedziemy!

TIME SKIP <bo mogę xD> (20 minut)

CATON
W pizzerii Dave zachowywał się nieco dziwnie. Był taki trochę nieobecny... Poza nami w pizzerii była również piątka dzieci i ich rodzice.
-Słuchaj Caton... Ty tu poczekaj, a ja muszę pozałatwiać parę rzeczy... - powiedział i odszedł.   Ja posłusznie usiadłem na krześle i przyglądałem się dziecom oraz robotom. Nagle zobaczyłem żółtego królika, ( najprawdopodobniej jakiś pracownik się za niego przebrał.) który rozmawiał z dwójką dzieci, które po chwili za nim poszły...

DAVE
Gdy tylko zobaczyłem te szcęśliwe dzieci, które świetnie się bawiły w pizzeri mordercy mojego syna coś we mnie pękło i stwierdziłem, że muszę im odebrać tę radość z ich twarzy. Przeszukałem cały lokal, aż znalazłem saferoom. O dziwo nie był zamknięty, więc wszedłem do środka. Znalazłem tam dobrze znany mi kostium królika. Założyłem go i wyszedłem z pokoju. Na zewnątrz  zobaczyłem dwójkę dzieci, które oddaliły się od rodziców. Od razu do nich podszedłem.
-Hej dzieci! Chcecie zobaczyć coś niezwykłego? - zapytałem
-Tak! - krzyknęły.
Kątem oka zobaczyłem Caton'a, który mnie obserwował. Wziąłem dzieci do saferoomu i tam uczyniłem honory (czyt. zabiłem je) <xD>
-Dobra... Została mi już tylko trójka... - powiedziałem sam do siebie...
***

(520 słów!! Dziękuję wszystkim za czytanie i do następbego!)

~Sayonaraaa







To musi być miłość! ( Dave x Caton)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz