Rozdział 10

781 35 17
                                    

Rano Caton leżał dosłownie na mnie... Zrzuciłem go z siebie i poszedłem do kuchni zrobić jakieś śniadanie. Dzisiaj miałem zamiar w końcu umeblować mój lokal, abym mógł otworzyć w nim cyrk. Caton nie musi wiedzieć wszystkiego i niech tak zostanie... Ciekawe, jakby zareagował, gdyby się dowiedział, że zabiłem szóstkę dzieci... Na śniadanie zrobiłem tosty.Kocham tosty... Po chwili  usłyszałem schodzenie po schodach. Położyłem tosty na stole i wróciłem do blatu, aby zrobić jeszcze kawę. Nagle ktoś objął mnie od tyłu. Tym kimś okazał się Caton.

-Ładnie pachnie... - powiedział - Co dzisiaj robimy?

-Dzisiaj idę kupić wyposażenie do mojego cyrku i przewieźć tam roboty. Jedziesz ze mną? - spytałem

-Oczywiście! W ogóle wczoraj byłeś taki uroczy... Będę musiał robić tak częściej!

-Zamknij się! - krzyknąłem i zaniosłem kawę na stół.


Parę Godzin Później...

-Gdzie można postawić te stoły? - spytałem Catona, który akurat rozwieszał plakaty.

-Nie wiem... Ale musimy tylko to ogarnąć, przynieść tu twoje roboty i można rozdawać ulotki, że za niedługo otwarcie!

-Właśnie! Jeszcze ulotki! Jak wrócimy do domu to jeszcze muszę ulotki wydrukować!

Po ok. godzinie roboty stały już na swoich scenach. <nie pytać, jak oni to zrobili, bo nie wiem xd>

-To co? Wracamy do domu, nie? - spytałem

-Doooookładnie! - powiedział Caton, złapał mnie za rękę i wyprowadził mnie na zewnątrz prosto do auta.

Po jakimś czasie byliśmy już na miejscu. Caton zachowywał się trochę dziwnie, ale miałem to gdzieś, więc poszedłem do mojego pokoju i usiadłem na łóżku... Nagle do pokoju wszedł Caton...


***


<Tak... Wiem, że krótki, ale następny raczej będzie dłuższy, co nie @AikamaUchiha? XD>


~Sjonaraaaaaaaa

To musi być miłość! ( Dave x Caton)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz