Obudziłam się, i usiadłam od razu. Spojrzałam na zegarek, jest po 23. Przetarłam twarz, serce mi waliło. Co to był za koszmar? Przez chwilę myślałam, że to prawda. Wstałam i poszłam do Pauli. Zajrzałam też do Karo. Ta spała jak zabita. Otworzyłam po cichu drzwi, a ona leżała na łóżku. Coś pisała i z kimś pisała. Teraz trudno stwierdzić z kim, bo może z Hongjoongiem i swoim Hwaim.
-Paula...-weszłam do środka
Spojrzała się na mnie, i zamknęła zeszyt. Nie wiem jak jej to powiedzieć.
-Co się stało?
-Bo... Miałam koszmar. - usiadłam obok niej - Przestraszyłam sie, bo myślałm że to prawda, że oni... - łzy mi poleciały
Przytuliła mnie i zaczęła uspokajać. Nie mam koszmarów, a jak mam to już na mega straszne. Ten wygrał wszystko. Ja nie chcę ich stracić.
-Nie płacz. Jestem tutaj, Karo też jest.
-Wiem, wiem. Ymm... Zaśpiewasz mi coś? Tylko, coś spokojniejszego...
-Dawno tak nie śpiewałam, wiesz o tym. Ale mogę spróbować. Kolor ogromnej postaci przed sobą, granicą nie jednoznacznych linii. Wtedy jeszcze nie znałem tego słowa, by to opisać, więc w kółko powtarzam te same wyrazy. To się powtarza i powtarza, ale nas to już nie obchodzi, bo już nie jestem sam. Jesteś tutaj, aby właśnie podzielić się tą wizją Nie potrzebujemy już metafor.*
Czułam się już lepiej. Leżałam do niej przytulna i czułam jak zasypiam. Ale przecież nie będę z nią spała. Nie jestem małym dzieckiem przecież.
-Jesteś z Seonghwa? - zastanawiam się nad tym cały czas
-Nie. A co? Zesfatać chcesz mnie?
-Tak pytam. Bo coś między wami jest.
-Ważne, że ty jesteś szczęśliwa. Ja sobie poradzę.
-Czujesz coś do niego, przyznaj się. - niech to powie, chce to usłyszeć
-Tak, czuję. Chociaż nie powinnam. Wiesz jak byłam i mogę być. Nie chcę, rzeby cierpiał przez zemnie.
-On bardziej cierpi jak, nie ma go koło ciebie. Widocznie, on cię kocha taką jaką jesteś.
-To, mi też powiedział. Dobra, nie gadajmy już o tym. Lepiej mi powiec, co cie się śniło.
Zapadła cisza. Chciałam o tym zapomnieć. On był taki realistyczny. Łzy zbierały mi się w oczach. Nie wiem, co bym zrobiła gdym je straciła. One są moją drugą rodziną.
-Że, was straciłam. Obie... leżałyście całe we... k-krwi. - przytuliłam się do niej.
Płakałam jak bóbr. Nie chcę obudzić Yoon, ale przerosło mnie to. Paula mnie tuliła i uspokojała. Normalnie jak moja mama. Nic nie mówiła, tylko starała się mnie uspokoić. To jest drugi raz, jak do niej przyszłam z koszmarem. Tylko, że wcześniej do niej zadzwoniłam, a ona przyjechała. To nic, że Karo była klatkę obok. Ona musiała przejść trochę, bo mieszkała dwa bloki dalej.
-Nie płacz. To, tylko jakieś gówno, które nie będzie mieć miejsca... - w tym momencie zadzwonił dzwonek.
Poszła otworzyć, a ja zostałam. Może nie powinienam tak reagować na ten sen. Przecież to tylko moja bujna wyobraźnia. One przecież zawsze będą i nie muszę się o takie rzeczy martwić. Bez potrzebnie zrobiłam zamieszanie. Paula by mogła iść spać, czy coś.
Przyszła do pokoju, ale nie sama. Był z nią San. Wstałam i pobiegłam wręcz do niego. Rzuciłam mu się na szyję i nie chciałam puścić.
-Jestem tutaj. Mówiłem ci, że przyjdę. - powedział mi na ucho - Co się jej stało?
-Nic takiego. Weź ją położ. Powinna się wyspać. - Paula chyba chciała iść spać
-Jasne. - podniósł mnie i wyszliśmy z jej pokoju.
Połżył mnie na łóżku i chciał odejść, ale chwyciłam go za rękę. Nie chcę rzebym gdzieś poszedł. Ten tylko się uśmiechnął i zawisł nad demna.
-San, nie zostawisz mnie? Nigdy?
-Haha, dlaczego miał bym cie zostawiać? Skarbie... - pocałował mnie w czubek głowy - Jesteś moja i nikomu cię nie oddam.
-Sani, zabierz mnie na te wyścigi.
-Nie. To nie jest miejsce dla ciebie.
-San, dla ciebie też nie. Więc, proszę zabierz mnie.
-Jedn raz. Nie chcę, rzeby się tobie coś stało. - położył czoło na moje
-Przecież będę z tobą, Sani. - cmoknęłam go
*Aurora - Ateez
****
Nie wiem, jak mi się udało go napisać. Nie jest jakiś długi, bo nie jestem jescze w stanie pisać. Napisałam tyle, ile byłam w stanie.
Jak mijają wam wakacje?
CZYTASZ
~My, to jedność. ~ San~
Fiksi Remaja"Ona nie wierzy w przeznaczenie." "On wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia."