~18~

471 17 0
                                    

*Weronika*

Ocknęłam się na betonowej podłodze. Rozjerzałam się po pomieszczeniu. Miałam małe okienko i imitacje łóżka. Czy ja jestem w piwnicy? A gdzie jest San? Były jakieś drzwi, chciałam je otworzyć, ale nic z tego. Łzy stanęły mi w oczach. Nie wiem gdzie jestm, nie wiem co się dzieje z Sanem i dziewcznami. A jak oni im coś zrobli? Nie, nie! Nie mogę o tym myśleć. Pewnie żyją, ale są gdzieś indziej.

W tym pomieszczeniu zaczęło się robić zimno. Podeszłam do "łóżka" i zdjęłam coś, co miało być kocem. Lepszych warunków nie mogłam sobie wymażyć. Usiadłam pod ścianą. Cisza mnie dobijała. Patrzyłam na ścianę, która była na przeciwko mnie. Znałam już na pamięć co się tutaj znajduje. Do tego jestem głodna. Nie jadłam nic od wczoraj? Nawet nie wiem która godzina i jak długo tutaj jestem.

Usłyszałam jakieś głosy za ścianą. Nie mogłam rozpoznać ich. Starałam się bardziej wsłuchać.

-Gdzie ona jest?! - to był głos Sana

Był już wkurzony. Kamień z serca mi spadł, jak go usłyszałam. Wiem, że nic mu się nie stało. Chciała bym go zobaczyć. Może mnie usłyszy.

-San! - krzyknęłam, ale dźwięk pozostał tutaj

Czyli oni mnie nie usłyszą. Zajebiście! Ja mogę słuchać co oni ględza, a ja nie mogę nic powiedzieć. Ale jest plus, mogę wyrazić swoje zdanie, a oni i tak nie będą tego słyszeć.

Ktoś otwierał drzwi do mojej "celi". Do środka wszedł Patryk. Tego debila nie chciałam widzieć, w ogóle na oczy. Miałam ochotę go zabić własnymi rękami. Nie mogę na niego patrzeć, brzydze się nim, po tym co zrobił.

Polski /Koreański

-Wyspałaś się? - jest tutaj zaledwie minute, a ja chcę rzeby wyszedł

-Spierdalaj chuju!

-Napewno mnie obraziłaś. Skarbie...

-Nie mówi do mnie "Skarbie"! Nie masz takiego prawa! - syknełam w jego stronę

-Wiesz, że ja dostej to czego chce, a ja chcę ciebie. Wróć do mnie, to twojemu chłopakowi nic się nie stanie i Karolinie. A jak będziesz się opierać, skrzydze każdego po kolei. Radzę Ci...

Nie dokończył, bo dałam mu w twarz. Jak coś im zrobi, ja mu coś zrobię. Jak skrzywdzić Sana, jak go skrzydze bardziej.

-Haha, zasłużyłem sobie. Wiesz, że nikgog tak nie kocham, jak ciebie. - położył rękę na moim policzku

-Nie dotykaj mnie! Chcę go zobaczyć!

-Nie możesz. Wrócisz do mnie, jak nie po dobroci, to inaczej - znowu dotknął mojego policzka

-Jeżeli go skrzywdzisz, zapłacisz za to!

-To już od ciebie zależy, kochanie. Do zobaczenia.

-A żebyś zdechł. - warknęłam 

Opuścił pomieszczenie gdzie się znajduje. Znowu jestem sama pośród czterech ścian. Czy nas ktoś szuka? Napewno Yunho i nasz menager. Nie chcę wiedzieć co się teraz dzieje. Później będą dziennikarze z nami rozmawiać, wymyślą jakąś zmyślona historie na nasz temat.

~My, to jedność. ~ San~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz