Pov Matteo
Lekarze powiedzieli że nie mogę jechać z nimi karetką, więc zadzwoniłem po taksówkę.
Pan taksówkarz był bardzo miły, powiedział, że przez te głupie ubery nie ma co jeść, więc postanowiłem dać mu napiwek. Kiedy w końcu dotarłem do szpitala pobiegłem do sali Luny.Wszedłem do środka i zobaczyłem moją Lunkę leżącą na łóżku. Nadal była nieprzytomna. Nagle do pokoju wszedł lekarz i powiedział, że chce że mną rozmawiać, więc poszedłem za nim do jego gabinetu.
- Co z nią? Będzie okej? - zacząłem zadawać pytania.
- Proszę się uspokoić. Informacje o jej stanie zdrowia możemy udzielić tylko rodzinie. Czy jest pan z nią w jakikolwiek sposób spokrewniony?
- yyy... Oczywiście jestem jej mężem. - powiedziałem
- Nie za młodzi jesteście na małżeństwo?
- Tak, trochę jesteśmy.
- Nieważne - zaczął - Luna miała dużo szczęścia, że przeżyła....
- Uff co za ulga
- Daj mi dokończyć. Przeżyła, ale jest w śpiączce nie wiadomo kiedy się obudzi.... I.... Czy w ogóle się obudzi.
- Co?!
Byłem załamany. Dopiero co odzyskałem Lunę, a już mam ją stracić. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić więc wróciłem do hotelu.
Zobaczyłem Ninę i Emilię.- Hej - powiedziałem smutny
- Co się stało - spytała Emilia nie odrywając wzroku od ekranu telefonu
- Chodzi o Lunę - powiedziałem i usiadłem obok Niny na kanapie.
- Zerwała z tobą xDDDDD
- Nie to coś dużo poważniejszego.
- Powiesz w końcu czy mamy iść spać - powiedziała zirytowana i jak zwykle zmęczona Nina.
- Luna jest w szpitalu?
- Co? Wszystko w porządku? Żyje? - spytała Nina
- Tak żyje, ale jest w śpiączce.
- O nie Luna nie żyje, a ja nie dostałam swojego 7daysa. - powiedziała Emilia
- Po pierwsze to Luna, żyje, a po drugie jakiego 7daysa?
- Długa historia.... A tak w ogule co się stało Lunie? Znowu ją ktoś otruł?
- Nie. Samochód ją potrącił.
- Jak wyglądał?
- Był czarny miał przyciemniane szyby i narysowane płomienie po bokach.
- Takie jak tamten? - zapytała Nina wskazując przez okno samochód dokładnie pasujący do mojego opisu, który właśnie parkował pod naszym hotelem.