Etykieta

1.9K 136 18
                                    

W nocy źle spał, bo plecy bardzo bolały. O świcie wziął chłodny prysznic i założył koszulę. Miał nadzieję, że sączące się osocze nie przyklei jej do skóry. Gdyby nie zakaz Morteza, może mógłby poprosić Cerveta o zabandażowanie torsu. Szybko jednak odgonił tę myśl. Przecież Cervet był zdrajcą, nie może prosić go o pomoc. Na myśl o Starszym, zacisnął pięści.

Do gabinetu dotarł punktualnie. Szef już tam był. George skłonił się przed jego biurkiem, czekając na nieznaczny ruch ręką, który odprawi go do pracy. Mężczyzna jednak przyglądał mu się czujnie, dokładnie sondując jego twarz. Obrażenia powiększyły się w stosunku do poprzedniego dnia. Siniak na oku zmienił barwę na purpurową, pojawiła się dodatkowa opuchlizna po obu stronach nosa, a rana na ustach odnowiła się. Jego oczy były przekrwione, zupełnie jakby pił przez trzy dni. 

Mężczyzna zmarszczył brwi.

- Kto cię uderzył? - zapytał

- Wpadłem na ścianę, sir - odpowiedział.

Ledwo dostrzegalny grymas gniewu przemknął przez twarz Szefa.

- Nie pytam o TE obrażenia - mruknął - ale o wczorajsze.

George zamrugał. Czy powiedzenie o sesji z Mortezem było złamaniem reguły?

- Mortez, sir - starał się aby jego głos brzmiał rzeczowo.

- Podduszał cię? - znów zapytał mężczyzna

Otworzył usta, a potem je zamknął. Nie wydał z siebie dźwięku. Czuł jak wzrok mężczyzny ślizga się po jego twarzy, więc wpatrywał się biurko przed sobą. Starał się, żeby jego spojrzenie nie błądziło, lecz było wbite w jeden punkt. Zastanawiał się, co zdradziło, że był podduszany. Czy mógł o tym powiedzieć?

Milczenie przeciągało się. W końcu nastąpił upragniony, lekceważący ruch ręką. Poczuł ulgę.

- Zajmij miejsce - usłyszał polecenie.

- Tak, sir - powiedział. Skłonił się i usiadł za swoim biurkiem.

Kilka minut później wszedł Un z kawą. Na widok George'a uśmiechnął się drapieżnie. Chłopak zdał sobie sprawę, że najwyraźniej tylko jemu wydawało się, że ślady na jego twarzy były niezauważone. Tymczasem chyba wszyscy śledzili z zainteresowaniem historię zmian kolorów na jego facjacie.

George wbił tęskne spojrzenie w filiżankę z kawą. O, ile by dał aby napić się tego boskiego płynu. Nieświadomie oblizał wargi. Otworzył plik z tabelką od Yortifa, który raportował, że jest w trakcie przygotowywania trzech ostatnich kończących się wkrótce umów.
Znów poczuł ukłucie paniki na myśl, że ktoś odkryje, że wymazał z tabeli własne nazwisko. Podskoczył na miejscu, gdy Szef się do niego zwrócił.

- Przygotuj mi zestawienie wydatków spożywczych za sierpień - polecił

- Tak, sir - powiedział, jęcząc w duchu.

Nie dał nic po sobie poznać. Zwłaszcza tego, że nienawidził robić tabel spożywczych, bo były żmudne i wymagały otwierania kilkudziesięciu innych zestawień, przeglądania faktur i raportów. Zazwyczaj zajmowało mu to cały dzień. Po co Szefowi informacja ile kilogramów masła znikało w Centrum co miesiąc? Albo ile litrów mleka spożywali miesięcznie Adepci? Mimo osobistej niechęci, niezwłocznie zabrał się do pracy. Tego się tu nauczył - coś takiego jak brak ochoty czy lenistwo nie wchodziły w grę, a jego rola polegała na uporaniu się z wyznaczonym zadaniem tak szybko, schludnie i dobrze, jak to tylko było możliwe.

W ciągu dnia kilkakrotnie przerywał pracę, gdy do Gabinetu wchodziły rożne osoby. Gdy byli to mieszkańcy niżsi stopniem, jak Grave czy Hot, tylko kiwał im głową, ale na widok Starszych - Yortifa, Cerveta czy Oresa - wstawał. Przychodzili, dostarczając mu kolejne rzeczy do zrobienia. Sterta papierów rosła na biurku, a on wciąż mozolił się z fakturami od mleczarni, piekarni i hurtowni spożywczej.

Srebrna maskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz