Igrzyska (+18)

2.2K 114 10
                                    

Jechał jednym samochodem z Masterem. Ręce miał jednak ciasno związane na plecach a na twarzy  maskę, która sprawiała, że nie widział zupełnie nic. Nie odebrano mu jednak słuchu. Rejestrował dźwięki ulicy i po natężeniu hałasu, wiedział, że przejeżdżali przez centrum miasta. 

Kiedy wysiedli, poczuł wyraźną bryzę od morza. A więc było tu, czujne i dające wsparcie. Odczuł ulgę na myśl, że zginie w jego bliskości. Jak będzie miał szczęście, to może wrzucą go do niego tak jak stoi. To byłaby dobra śmierć. 

Ochroniarz Mastera szarpnął go, więc poszedł niezgrabnie za nim. Raz przewrócił się i wylądował na kolanach. Z trudem się uniósł przez spętane ręce i osłabienie - ostatnie dwa tygodnie niemal nic nie jadł. Tyle ,że Duren wmuszał mu wieczorami miskę zupy.  

Weszli do budynku. Minęli kolejne drzwi, które zamknęły się za nimi z głośnym łupnięciem. Usłyszał odgłos zamykanej zasuwy, który brzmiał dziwnie ostatecznie i niepokojąco. Zrobiło się wąsko i ochroniarz złapał go za ramię. W końcu weszli do jakiejś przestronnej sali i ich kroki odbijały się echem od ścian. Odgłosy stóp idących osób po kolei gasły, aż i jego się urwały, gdy wszedł  na coś miękkiego, zapewne gruby dywan. 

Ochroniarz pchnął go na kolana. Nie upadł jednak na kamienną posadzkę, lecz jego kolana zagłębiły się w grubym materiale. 

- Ach - odezwał się jakiś głos, który dobiegał z przodu, nieco z oddali - to pan, sir Havrick. - George wysłuchał w nim obcy akcent. 

- Witaj Zaal - powiedział sucho Master, którego głos dobiegł z prawej strony chłopaka. 

- Przyznam, że zdziwiła mnie zapowiedź twego przybycia, myślałem, że masz w pogardzie moją pracę. - mruknął Zaal. 

- Szanuję Prawo - odparł zimno Havrick - Póki działasz zgodnie z nim, nie mam ci nic do zarzucenia. 

- Widzę, że coś przyprowadziłeś... - zachęcił Zaal

- Owszem.  Ten chłopak został złapany w mieście... - urwał Master 

- Czyjś zbieg? - zaciekawił się Zaal. 

- Nie, należy do mnie - ostro powiedział Havrick - Po raz kolejny uciekł. Nagminnie łamie reguły i myślę, ze czas to zakończyć. Nie rokuje jako Servant.  

- Służę swoim doświadczeniem - odparł Zaal. - Odsłonisz mu twarz? 

Master musiał wydać gestem jakieś polecenie, bo ochroniarz zdjął George'owi maskę. Wygiął jego głowę do góry, aby pokazać jego twarz. 

- Ach! - zachwycił się Zaal - Młody i przystojny! Wspaniały! Ile ma lat? 

- Wiek nieokreślony, około dwudziestu. 

George patrzył na wykrzywioną okrutnym uśmiechem twarz Zaal'a. Był to mężczyzna mniej więcej czterdziestoletni. Miał długie, czarne, zapewne sztucznie przyczerniane włosy, i wystylizowaną, równie czarną brodę. Jego szaty także były w kolorze nocy, tak samo jak i lśniący płaszcz, który spływał z ozdobnego fotela na którym siedział, prosto na podłogę. Zasiadał na podwyższeniu. Cała sala, wprost tonąca w przepychu, wyraźnie stylizowana była nankomnatę królewską. Ze ścian wystawały ozdobne świeczniki. Na każdym z nich paliło się osiem świec. Tworzyło to nastrój posępnej grozy. Cienie tańczyły na ścianach, a sam Zaal sprawiał wrażenie władcy, który doskonale odnajdował się w tej stylistyce.  

Mężczyzna wstał ze swojego miejsca i zbliżył się do klęczącego na ziemi chłopaka. Wyciągnął w jego stronę rękę pełną sygnetów. Jego paznokcie były wydłużone i pomalowane na czarno. George wzdrygnął się gdy palce mężczyzny dotknęły jego twarzy. Ten przypatrzył mu się z bliska.   

Srebrna maskaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz