Kiedy szłam do Skrzydła razem z Andreą, parę osób spojrzało w naszym kierunku z widocznym zainteresowaniem. Parę razy zauważyłam, jak Gryfon patrzy na te osoby ze wściekłością, jednak nic im nie zrobił. Kiedy weszliśmy do Szpitala, większość łóżek była zapełniona, a pielęgniarka latała od tej do tamtej. Andrea pomógł mi usiąść na krześle, po czym krzyknął w stronę kobiety. Pielęgniarka, gdy tylko mnie zobaczyła zbladła jak kreda. Podbiegła do mnie i złapała mnie za podbródek.
- Dziecko. Co się tobie stało?! - spytała z przejęciem kobieta
- Ćwiczyłam transmutacje i zaklęcie odbiło się od lustra - załkałam sztucznie.
- Dobrze, nic więcej nie mów!
Pielęgniarka zaczęła szukała czegoś w szufladach, przy czym mamrotała coś pod nosem. Po paru chwilach podeszła do mnie, trzymając w rękach eliksir.
- Pij - warknęła pielęgniarka.
- Dobrze - mruknęłam niechętnie.
Wzięłam od niej eliksir i wzięłam pierwszy łyk. Omal tego nie wyplułam, ale karcący wzrok pielęgniarki i Andrei skutecznie mnie powstrzymał. Wypiłam wszystko i spojrzałam na kobietę.
- I co dalej? - spytałam chłodno
- Za trzy minuty, eliksir zacznie działać. Radzę ci się rozluźnić - odparła bezbarwnie pielęgniarka.
Spojrzałam przerażona na Gryfona i czekałam w napięciu. Gdy równe trzy minuty minęły poczułam przeszywający ból. Krzyknęłam z bólu, łapiąc się za głowę. Czułam jak rogi wnikają z powrotem w moją głowę. Z moich oczu poleciały łzy. Nigdy nie czułam takiego bólu. Pielęgniarka spojrzała na mnie współczująco. Andrea złapał mnie mocno za rękę. Po paru chwilach ból ustał. Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam nieśmiało w stronę Gryfona. Chłopak patrzył na mnie z troską. Puściłam gwałtownie jego rękę.
- Przepraszam - zaśmiałam się słabo.
- Nie masz za co - odparł cicho Andrea. - Czujesz się lepiej?
Pokiwał na potwierdzenie głową, po czym wstałam niepewnie z krzesła. W ostatniej chwili Gryfon mnie złapał, ponieważ bym się przewróciła. Chłopak znowu złapał mnie w talii, a następnie opuściliśmy Skrzydło Szpitalne. Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiś uczniów, ale dopiero po chwili zorientowałam się, że jest już po ciszy nocnej. Spojrzałam uważnie na Andreę, po czym mruknęłam:
- Dziękuję ci za wszystko, ale już sobie sama poradzę.
Gryfon tylko kiwnął głową, po czym zaczął się oddalać. Zaczęłam się zbliżać do dormitorium Slytherinu, aby opowiedzieć wszystko Nicki. Kiedy stanęłam przed drzwiami zapukałam w nie. Czekałam chwilę, gdy w końcu otworzył mi Ślizgon. Nawet nie spojrzałam mu w oczy, ponieważ chciałam już mieć wszystko z głowy. Gdy nagle usłyszałam znajomy głos:
- Rebecca?
Spojrzałam nieśmiało w górę i zobaczyłam zmęczoną twarz Tom'a.
- Cześć, mam pytanie - bąknęłam. - Jest Nicki?
- Tak, ale jest już po ciszy nocnej - odpowiedział wymijająco Tom. - Pewnie śpi. Nie powinnaś się kręcić o tej porze.
- Nie mogę zaprzeczyć. Jednak muszę jej coś opowiedzieć.
- Co takiego?
Spojrzałam na niego z delikatną niepewnością, a następnie prychnęłam. Jego oczy wyrażały zainteresowanie, czego niestety nie mogłam powiedzieć o mimice.
- Ty akurat jesteś o wszystkim informowany.
- O czym ty pieprzysz?! - warknął Ślizgon.
- Nie udawaj głupiego, wiedziałeś o pojedynku.
Zobaczyłam jak emocje stopniowo znikają z jego twarzy, po czym znowu pojawiła się maska znudzenia.
- Jeśli musisz już koniecznie porozmawiać z Roy, to mogę zrobić wyjątek - mruknął chłopak.
- Jako prefekt nie powinieneś robić wyjątków - zaśmiałam się sztucznie. - Czyż nie?
Zobaczyłam jak moje słowa delikatnie go zabolały, ale szybkie odwrócenie się do mnie plecami nie zdradziło nic więcej.
- Masz rację, jednak chciałem być wyrozumiały - odparł szorstko Tom. - Mógłbym jednak wiedzieć, co się podczas pojedynku wydarzyło, że wylądowałaś w Skrzydle Szpitalnym?
- Od kiedy cię obchodzę? - prychnęłam.
Riddle odwrócił się w moją stronę i delikatnie złapał mnie za ramię. Spojrzałam na niego zbita z tropu. Chłopak uśmiechnął się prawie niewidocznie, po czym mruknął:
- Chcę wiedzieć co ten idiota ci zrobił.
- Więc, tylko się nie śmiej - bąknęłam.
- Obiecuję.
- Wyrosły mi poroża.
Chłopak zaśmiał się sucho i mocniej ścisnął mi ramię. Spojrzałam na niego pytająco, po czym Tom puścił mnie i znowu odwrócił się do drzwi.
- Będę się już zbierać - mruknęłam pod nosem.
- Poczekaj - usłyszałam cichy głos Ślizgona.
Zignorowałam prośbę Riddle'a i szybko odwróciłam się w stronę korytarza. Zaczęłam energicznie kierować się do schodów, gdy nagle poczułam jak ktoś gwałtownie pociągnął moją szatę. Przewróciłam się do tyłu i wpadłam w objęcia Tom'a. Trzymał mnie chwilę w szczelnym uścisku, gdy zaczęłam się wyrywać. Kiedy mi się to udało, odsunęłam się na metr i spojrzałam na niego z zakłopotaniem.
- Możesz czegoś takiego więcej nie robić? - warknęłam. - Dobranoc Riddle.
Nie czekałam, aż mi odpowie. Pobiegłam szybko do swojego dormitorium. Nawet nie zauważyłam, a wpadłam na profesora Dumbledora.
- Dobry wieczór profesorze - mruknęłam pod nosem.
- Dobry wieczór panno Smith - odparł spokojnie profesor. - Coś się stało?
- Nie, po prostu musiałam coś załatwić.
Mężczyzna chwilę mi się przyglądał, po czym uśmiechnął się i szepnął:
- Stąpa pani na bardzo kruchym lodzie, panno Smith. Proszę na siebie uważać.
Kiwnęłam potwierdzająco głową. Pożegnałam się z profesorem i wróciłam w spokoju do wieży Krukonów. Kiedy weszłam do swojego pokoju zobaczyłam Laylę, która już spała. Rzuciłam okiem na bałagan w naszym pokoju, po czym prychnęłam.
- Skrzaty domowe coś ostatnio szwankują - mruknęłam pod nosem.
Wyciągnęłam księgę o czarnej magii i po raz kolejny przeczytałam o animagach. Każdą informację przyswajałam jakby od tego zależało moje życie. Kiedy poczułam, że moje powieki powoli opadają, odłożyłam książkę pod łóżko i przykryłam się szczelnie kołdrą. Ułożyłam wygodnie głowę na poduszce. Zamknęłam oczy i starałam się zasnąć. Jednak kiedy tylko zasypiałam widziałam to nieśmiałe spojrzenie Tom'a, który bał się zdradzić jakiekolwiek emocje. Przycisnęłam do siebie mocniej kołdrę.
Kolejna korekta, męczyłam się z tym rozdziałem nie wiem czemu. ALE TERAZ... UWAGAA... HA nie ma mowy, nic jeszcze nie powiem hahah. Wybaczcie. kocham was <33
CZYTASZ
Inny... | Tom Marvolo Riddle |
FanfictionCo gdyby Voldemort poznał za czasów szkolnych swoją prawdziwą miłość? Co gdyby ONA miała wpływ na jego przyszłość? A jeśli Tom Marvolo Riddle i tak stanie się Lordem Voldemortem? czytaj, a dowiesz się więcej ;))