7.

4.3K 158 28
                                    

Weszłam razem z Laylą do Wielkiej Sali. Zauważyłam, że kilku Krukonów zaczęło mi się bacznie przyglądać, a następnie szeptać coś między sobą. Postanowiłam to zignorować, po czym usiadłam na swoim stałym miejscu. Layla usiadła obok mnie, uśmiechając się życzliwie. Odwzajemniłam uśmiech, a następie wlałam sobie ciepłej herbaty do kubka Krukonki i do swojego. Wzięłam kubek do dłoni i wzięłam głęboki wdech.

- Śpiąca królewna się już przebudziła? - usłyszałam drwiący głos Kate.

Odwróciłam się w stronę blondynki. Uśmiechnęłam się drwiąco, po czym syknęłam:

- A co? Tęskniłaś?

- Nie miałam komu uprzykrzać życia - odparła obojętnie Krukonka.

- Za chwilę to ktoś tobie będzie uprzykrzał życie - wtrąciła się Layla.

- Nie musisz udawać koleżaneczki tego mieszańca - warknęła Kate.

- Nie muszę udawać Kate - syknęła brunetka. - Ale radziłabym ci, abyś się upewniła, czy twoje przyjaciółeczki są w stosunku do ciebie lojalne.

- Oczywiście, że są - oburzyła się blondyna.

- Tak? - zadrwiłam. - To czemu teraz się z ciebie śmieją?

Zobaczyłam jak na twarzy Kate, po raz pierwszy w moim życiu, pojawiają się rumieńce wstydu. Zaśmiała się zakłopotana, po czym odeszła szybkim krokiem ode mnie i Layli. Uśmiechnęłam się szeroko do brunetki, a następnie odparłam:

- Dzięki Layla.

- To nic wielkiego, w końcu się przyjaźnimy - odpowiedziała wesoło Krukonka.

Zaczęłam jeść swoje śniadanie i przyglądać się iluzji nieba na suficie. Zauważyłam zbierające się czarne chmury, które przykryło niebo i słońce. Nagle w pełnej życia Wielkiej Sali, nastała przerażająca cisza. Wielu uczniów spojrzało w górę zaciekawieni, a sami profesorowie wstali z miejsc, aby lepiej się przyjrzeć. Kiedy nastała całkowita cisza, wśród chmur w iluzji, pojawiła się ogromna czaszka. Usłyszałam parę pisków i krzyków, ale nadal wszyscy patrzyli w górę. Nagle z czaszki zaczął wychodzić wąż. Kolejny raz usłyszałam piski. Zaczęłam się rozglądać po sali w poszukiwaniu Nicki. Ślizgonka patrzyła przerażona w górę. Następnie mój wzrok zaczął szukać Tom'a, jednak nigdzie go nie znalazłam. Zignorowałam to. Swoje spojrzenia skierowałam na stół Puchonów. Zauważyłam jak parę dziewczyn płacze, a kilku chłopaków zakrywa oczy. Henry był jednak tym, który patrzył odważnie w górę. Uśmiechnęłam się delikatnie, a następnie spojrzałam na stół Gryfonów. Jako jedyny ze wszystkich Andrea miał to wszystko w głębokim poważaniu i jadł kanapkę. Szturchnęłam Laylę, a następnie wskazałam jej Gryfona. Usłyszałam prychnięcie z jej strony, po czym mruknęła pod nosem:

- Idiota z ciebie Andrea.

- Znasz go? - zdziwiłam się.

- Niestety to mój kuzyn.

Otworzyłam szeroko buzię, ale nic nie powiedziałam. Byłam zaskoczona tym, jak rodzina może mieć różne osobowości i charaktery. Bez zbędnych słów znów spojrzałam w sufit. Czasza nadal nie znikała, a profesorzy nic nie robili. Po chwili ciszy, usłyszałam donośny głos dyrektora Dippet'a:

- Proszę o rozejście się. Dzisiejsze zajęcia są odwołane.

Te słowa wywołały spore poruszenie wśród uczniów. Razem z Laylą opuściłyśmy Wielką Salę, jako pierwsze. Usiadłyśmy na najbliższej ławce. Layla ręką przywołała Andreę, a ja oczekiwałam przyjścia Nicki i Henry'ego. Andrea usiadł bez słowa obok swojej kuzynki i spojrzał na nią spod łba. Zignorowałam jego docinki na mój temat. Byłam zajęta w tamtym momencie szukania wzrokiem moich przyjaciół. Kiedy tylko zobaczyłam blond czuprynę Henry'ego i Nicki od razu do nich pomachałam. Zobaczyłam jak na ustach Puchona pojawia się szeroki uśmiech. Kiedy tylko do nas podeszli, zapoznałam Nicki i Henry'ego z Laylą, a następnie odparłam z uśmiechem na ustach:

- Skoro już nam odwołali zajęcia, to może wybierzemy się na kremowe piwo?

- Zgaduję, że beze mnie - mruknął pod nosem Andrea.

- Zaproponowałam wszystkim - prychnęłam podirytowana.

- Ja z chęcią - odparła wesoło Nicki.

- Ja tak samo - zaśmiał się Henry.

- Andrea, nie daj się prosić - warknęła Layla.

Chłopak przewrócił oczyma, ale pokiwał potwierdzająco głową. Krukonka zaklaskała w dłonie, a następnie przytuliła Andreę. Henry spojrzał zdziwiony na swojego przyjaciela, na co ja zaśmiałam się:

- Kuzynostwo.

Puchon zaśmiał się zakłopotany, ale nic nie powiedział. Jedyna Nicki nic nie mówiła, tylko patrzyła uważnie na Laylę. Wstałam szybko z ławki, przez co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Henry złapał mnie za rękę, na co ja delikatnie się uśmiechnęłam.

- Spotykamy się za pół godziny przy wyjściu głównym - odparłam wesoło, puszczając dłoń Puchona.

Razem z Laylą i z Nicki ruszyłyśmy w stronę naszych dormitoriów, nie zwracając uwagi na chłopaków. Szłyśmy w dość niezręcznej ciszy, więc łokciem szturchnęłam Nicki, aby się odezwała. Ślizgonka westchnęła tak cicho, abym tylko ja mogła ją usłyszeć. Zobaczyłam jak brunetka, mierzy wzrokiem Laylę, a następnie się odezwała:

- Layla tak?

Brązowooka kiwnęła potwierdzająco głową. Nicki przez chwilę milczała, widocznie zastanawiając się nad pytaniem. Po chwili myślenia mruknęła:

- Jak to możliwe, że trafiłaś do Ravenclaw, a twój kuzyn do Gryffindoru?

Złapałam się za nasadę nosa i westchnęłam tak głośno, aby i Nicki, i Layla mnie usłyszały. Spojrzałam z politowaniem na Ślizgonkę, przez co nie zauważyłam jak na kogoś wpadłam. Spadłam na swój tyłek, przez co, przez moje plecy przeszła fala bólu. Pisnęłam z bólu, ale spróbowałam wstać. Layla pomogła mi wstać, a Nicki zaczęła iść za chłopakiem, na którego wpadłam.

- Co ty sobie myślisz?! - usłyszałam krzyk Nicki. -Nawet nie masz odwagi przeprosić?!

Zobaczyłam jak dziewczyna łapie chłopaka za ramię, przez co Ślizgon musiał się odwrócić. Przez jedną chwilę, odwaga i pewność siebie brunetki zniknęła, a pojawił się czysty strach.

- Wybacz Tom - odezwała się po chwili.

- Gdzie tak pędzicie? - spytał oschle Riddle, patrząc na mnie, a nie na błękitnooką.

- Na piwo kremowe - wtrąciłam się. - A teraz wybacz, ale śpieszy nam się.

Nicki bez słowa wyprzedziła nas i pobiegła do lochów. Layla śledziła ją wzrokiem zanim nie zniknęła za zakrętem. Brunetka spojrzała na mnie z troską, po czym wskazała dłonią na ławkę.

- Usiądź, ja przyniosę płaszcze - powiedziała ze słyszalną troską w głosie Krukonka.

Usiadłam na ławce i patrzyłam w ciszy na oddalającą się Laylę. Kiedy tak siedziałam samotnie na ławce, zauważyłam, że przez około pięć minut, na korytarzu nie było żadnej żywej duszy, oprócz mnie i pojedynczych uczniów. Wpatrywałam się tępo w pogodę za oknem. Chmury powoli znikały i można było zauważyć już lekkie promienie słońca, które nieśmiało przebijały się przez nie. Wzięłam głęboki wdech, a po chwili usłyszałam szybkie kroki. Spojrzałam w tamta stronę i zobaczyłam Andreę i Henry'ego. Uśmiechnęłam się delikatnie, a następnie poklepałam miejsce obok siebie, aby usiedli. Puchon usiadł od razu, ale Andrea przez chwilę się wahał. Zaśmiała się cicho, a następnie odparłam:

- Wiesz, że nie gryzę?

- W pierwszy dzień kiedy cię poznałem, wyglądałaś, jakbyś chciała zabić mnie i całą moją rodzinę - wymruczał Gryfon.

- Wybacz. Jestem dosyć uprzedzona do Gryffindoru.

- Jak większość Ślizgonów i Krukonów.

Na twarzy Andrei zauważyłam nieśmiały uśmiech, po czym chłopak usiadł obok mnie. Siedzieliśmy w takiej ciszy, póki nie przyszła Nicki z szerokim uśmiechem na twarzy. Zaraz po niej, kilka minut później przyszła Layla z moim płaszczem. Ubraliśmy się szybko i ruszyliśmy w stronę baru.

Okejjj, kolejny rozdział, który powstał na skutek korekty. Za dobra chyba jestem dla was hahaha Tak czy inaczej, mam nadzieję, że się podoba i wszystko trzyma się kupy bajoo

Inny... | Tom Marvolo Riddle |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz