Podeszłam do lustra i spojrzałam na siebie. Mokre kosmyki moich włosów przyklejały się do mojej twarzy. Zaczęłam wycierać je i tak już mokrym ręcznikiem, ale miałam to gdzieś. Westchnęłam cicho, gdy zaczęłam ubierać swoje normalne ubrania. Kiedy się ubrałam, usiadłam na blacie, czekając aż Layla wyjdzie spod prysznica. Patrzyłam tępym wzrokiem na kafelki, które były całkowicie mokre. Kiedy usłyszałam dźwięk zakręcanej wody, spojrzałam w stronę kabiny Krukonki. Dziewczyna wyszła opatulona ręcznikiem, uśmiechając się od ucha do ucha. Zeskoczyłam z blatu i znów odwróciłam się w stronę lustra, aby nałożyć delikatny makijaż.
- Gotowa na mecz? - spytała wesoło brunetka.
- Obstawiam, że Ślizgoni znowu wygrają z Puchonami - odparłam bezbarwnie.
- Ja właśnie uważam, że w tym roku Hufflepuff się nie da.
Wzruszyłam ramionami. W tym roku, nie byłam pewna komu kibicować, więc razem z Layla stwierdziłyśmy, że nie ubierzemy barw żadnego Domu. Wyszłyśmy po chwili z toalety i zaczęłyśmy kierować się w stronę Wielkiej Sali. W oddali można było usłyszeć krzyki spierających się Puchonów i Ślizgonów. Kiedy tylko weszłam, zaczęłam szukać wzrokiem Nicki. Trudno jej jednak nie było zauważyć. Jako jedna z niewielu dziewczyn w Domu Salazara krzyczała i bawiła się przed meczem. Uśmiechnęłam się do Layli, która odwzajemniła gest. Usiadłyśmy na swoim stałym miejscu i od razu nalałam sobie kawę do kubka. Westchnęłam ciężko, kiedy tylko zobaczyłam w oddali śmiejącego się - najpewniej ze mnie - Benjamina. Layla widocznie zauważyła moje podirytowanie, więc mruknęła mi do ucha:
- Co się dzieje? Masz dzisiaj okazję się dobrze bawić, a widzę, że znowu szukasz problemów.
- Trochę się tym wszystkim stresuję - odpowiedziałam cicho.
- Zapomnij o tym. Pomyśl tylko, że Riddle skopie tyłek Henry'emu.
- Przeprosił.
- Nazwał mnie zdzirą, puszczalską i wiele więcej innych wspaniałych przezwisk. Mam prawo go nienawidzić.
Wzruszyłam ramionami, jednak nic nie odpowiedziałam. Sama nie miałam pewności, czy Henry naprawdę był pod wpływem jakiegoś zaklęcia. Wzięłam łyk gorzkiej kawy. Layla uważnie wpatrywała się w stronę stoliku Ślizgonów. Odłożyłam kubek, a następnie się zaśmiałam:
- Niedawno patrzyłaś w stronę stolika lewków.
- Zmieniam szybko preferencje - zaśmiała się sucho Krukonka.
Po paru minutach wstałyśmy od stolika i zaczęłyśmy kierować się w stronę wyjścia. Nagle ktoś złapał mnie i Laylę za ramiona. Odwróciłyśmy się od razu, a naszym oczom ukazała się szeroko uśmiechnięta Nicki.
- Nie strasz mnie tak - zaśmiałam się.
- Wybacz, ale jestem w świetnym humorze - odparła beztrosko brunetka. - Zmieciemy Puchonów z powierzchni Ziemi.
- Zapewne - zachichotała Layla.
- To czemu nie masz barw Slytherinu? - zainteresowała się Nicki.
- Nie chcę urazić paru znajomych Puchonów - odparła bezbarwnie Krukonka.
- Layla ma rację - poparłam współlokatorkę. - W tym roku zakładamy barwy tylko naszego Domu.
- No dobrze - mruknęła zrezygnowana Ślizgonka. - Ale jesteście za moim Domem tak?
- Tak - wymruczałam.
- Jasne, że tak - zaśmiała się Layla.
Spojrzałam na nią delikatnie zdziwiona, ale zauważyłam, że na twarzy Nicki zagościł wielki uśmiech. Ślizgonka podeszła do Krukonki i przytuliła ją. Kiedy tylko się od siebie odsunęły, na twarzy Layli zagościł delikatny rumieniec. Przewróciłam oczyma, gdy Nicki poklepała ją jeszcze po ramieniu.
CZYTASZ
Inny... | Tom Marvolo Riddle |
FanfictionCo gdyby Voldemort poznał za czasów szkolnych swoją prawdziwą miłość? Co gdyby ONA miała wpływ na jego przyszłość? A jeśli Tom Marvolo Riddle i tak stanie się Lordem Voldemortem? czytaj, a dowiesz się więcej ;))