16.

4.1K 172 89
                                    

Spojrzałam na swój zegarek kieszonkowy. Miałam jeszcze ponad dwie godziny do rozpoczęcia pierwszych zajęć. Wstałam z ławki i wyszłam z Wielkiej Sali. Zignorowałam zaciekawione spojrzenie Cooper'a. Szybkim krokiem zmierzałam w stronę biblioteki. Chciałam dokończyć esej z OPCM. Weszłam bez słowa do środka i zmierzyłam bibliotekarkę chłodnym spojrzeniem. Podeszłam do jakiegoś pierwszego lepszego regału, po czym wzrokiem zaczęłam szukać jakieś książki o czarnej magii. Kiedy miałam otworzyć książkę, do moich uszu dobiegł śmiech Kate. Spojrzałam znad lektury i zobaczyłam uśmiechniętą od ucha do ucha Krukonkę i śmiejącego się Cooper'a. Prychnęłam pod nosem, po czym ominęłam ich bez najmniejszej reakcji. Podałam książkę bibliotekarce i czekałam aż wpisze numer. Wzięłam bez słowa książkę, a następnie skierowałam się do wyjścia. Kiedy otwierałam drzwi, odwróciłam się do Henry'ego i warknęłam:

- Tak ci zależy widzę na dobrym kontakcie z nami.

Chłopak podskoczył na swoim krześle i spojrzał przestraszony w moją stronę. Kate zmierzyła mnie swoim lodowatym spojrzeniem, ale potem szybko odwróciła wzrok, kiedy tylko prychnęłam. Zaczęłam znowu otwierać drzwi, gdy usłyszałam stłumiony głos Puchona:

- Zależy, omawiam wszystko z Kate po prostu.

- Omów sobie wszystko z nią w barze - prychnęłam. - Niech idzie za mnie.

Trzasnęłam na pożegnanie drzwiami, a następnie westchnęłam. Zaczęłam przyśpieszonym krokiem iść w stronę najbliższej ławki. Usiadłam na nią zdenerwowana, gdy nagle zobaczyłam zbyt dobrze znane włosy oraz oczy. Kolejny raz westchnęłam.

- Merlinie, co ja ci dzisiaj zrobiłam? - mruknęłam pod nosem zrezygnowana.

Riddle kiedy tylko mnie zobaczył, podszedł do mnie i bez przywitania usiadł obok mnie. Prychnęłam cicho, ale Ślizgon widocznie to usłyszał, ponieważ zmierzył mnie tym swoim tajemniczym spojrzeniem. Poczułam jak moje policzki stają się czerwone, jednak nie spojrzałam w stronę chłopaka. Nagle przeszedł mnie dreszcz. Mimowolnie spojrzałam na Tom'a. Zobaczyłam jak jego brązowe oczy, wręcz płoną. Przełknęłam ślinę, a następnie przybliżyłam się do niego. Jego oddech łaskotał moją skórę na szyi. Westchnęłam cicho.

- Zły dzień? - spytał Ślizgon, który zaczął bawić się kołnierzem mojej koszuli.

- Można tak powiedzieć - odpowiedziałam cicho.

- Mogę ci jakoś pomóc?

Uśmiechnęłam się delikatnie. Do mojej głowy powrócił obraz Tom'a w gabinecie Slughorn'a. Zakryłam rękoma swoją twarz. Poczułam jak Riddle łapie moje dłonie i odsuwa je od twarzy. Spojrzałam w jego stronę, a chłopak zbliżył się jeszcze bardziej do mnie. Nasze twarze dzieliły może trzy centymetry. Tom złapał mnie z podbródek. Spojrzałam mimowolnie na jego usta, które oblizał w tamtym momencie. Przeszedł mnie dreszcz, który ledwo dałam radę ukryć. Kiedy już chciałam pocałować Ślizgona, usłyszałam w oddali szybkie i energiczne kroki. Oderwałam się od Riddle'a, a mym oczom ukazał się zdziwiony Henry. Spojrzałam na niego nie mniej zdziwiona.

- Możesz mi wytłumaczyć, co ty z nim robisz? - warknął Cooper.

- Masz jakiś problem dzieciaku? - prychnął wściekle Tom.

- Nie interesuj się tym Riddle, jeśli cię to nie dotyczy.

- Za chwilę Hufflepuff straci dwadzieścia punktów, za niekulturalne odzywanie się.

Puchon spojrzał na Tom'a z niechęcią, po czym warknął w moją stronę:

- Jak możesz się z nim zadawać?

- A jak ty możesz się zadawać z Kate? - prychnęłam.

- Ja nie zadaję się, z kimś takim, kto jest podobny do Benjamin'a.

- A Kate to kim jest?! 

- Zmieniła się.

- Gdyby nie moja klątwa, nadal by była wredną szmatą.

Henry spojrzał na mnie zdezorientowany, po czym uśmiechnął się zakłopotany. Wstałam powoli z ławki i podeszłam do niego. Zauważyłam tylko kątem oka, że Tom delikatnie się uśmiecha.

- Twoja opinia nie jest dla mnie ważna - prychnęłam. - Widać wolisz zastąpić mnie, Nicki, Laylę i Andreę tą suką. Gratulacje Cooper, gratulacje.

Policzki Henry'ego stały się czerwone jak świeże pomidory, jednak w oczach widziałam czystą furię. Uśmiechnęłam się wrednie, po czym wyciągnęłam różdżkę. Przyłożyłam ją do szyi chłopaka, a następnie szepnęłam mu do ucha:

- Jeśli naprawdę myślisz, że to koniec i że ci wybaczę, to grubo się mylisz.

Odepchnęłam Henry'ego od siebie i schowałam różdżkę. Odwróciłam się plecami do chłopaka. Po chwili słyszałam już tylko oddalające się kroki. Uśmiechnęłam się podle, po czym krzyknęłam:

- Uciekaj! To nie koniec Cooper!

Spojrzałam na Tom'a, który patrzył na mnie z niemałą satysfakcją. Spróbował objąć mnie ramieniem, jednak odtrąciłam go. Riddle spojrzał na mnie delikatnie zdziwiony, jednak szybko przybrał maskę zobojętnienia. Usiadłam ciężko na ławce i nic nie mówiłam. Widziałam już tylko jak Ślizgon odchodzi bez żadnego słowa. Poszedł, zostawiając mnie samą na korytarzu. Westchnęłam zrezygnowana, po czym z mojego oka poleciała pojedyncza łza. Wytarłam ją szybko, po czym skierowałam się w stronę sali od zaklęć.

Dobry wieczór, oto poprawiony rozdzialik. Ja wiem, strasznie długo trwa ta korekta, no ale jak jest tyle hm... niedociągnięć? Mnie też to boli, a jak na razie to zobaczymy. Kocham was i do zobaczyska <33

Inny... | Tom Marvolo Riddle |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz