19.

4.1K 181 166
                                    

Westchnęłam cicho, gdy Tom odsunął się ode mnie. Spojrzałam w jego przenikliwie brązowe oczy i zobaczyłam w nich małą satysfakcję. Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym złapałam Tom'a za koszulę. Przyciągnęłam go do siebie i tylko milimetry dzieliły nasze usta. Chłopak patrzył na mnie, to na moje usta. Po pewnym momencie szepnęłam:

- Myślałam, że zapomniałeś o tym co zrobiłam na korytarzu.

Ślizgon uśmiechnął się cwaniacko, po czym mruknął:

- Jak mógłbym o czymś takim zapomnieć?

Zaśmiałam się cicho i delikatnie pocałowałam chłopaka w nos. Ten prychnął, po czym popchnął mnie na ścianę. Pisnęłam zaskoczona, ale w duszy bardzo cieszyłam się na ten gest. Tom bez zastanowienia wpił się w moje usta. Jęknęłam zaskoczona. Ten tylko złapał mnie jedną ręką w talii, a drugą jeździł po mojej nodze. Było mi gorąco, bardzo gorąco. Zarzuciłam swoje ręce na szyję Tom'a. Pisnęłam w usta Ślizgona, gdy tylko poczułam ciepłą dłoń na pośladku. Riddle westchnął, po czym zaczął jeździć swoim językiem po mojej szyi. Jęknęłam zadowolona. Zacisnęłam teraz dłonie na włosach Tom'a, przez co chłopak parę razy syknął, gdy pociągnęłam go za mocno.

- Rebecca - wyszeptał chłopak.

Gdy już nie mogłam wytrzymać, wzięłam w dłonie jego twarz i wpiłam się w usta z taką pasją, jaką tylko byłam w stanie dać. Chłopak jęknął z rozkoszy, ale po chwili poczułam dziwną pustkę. Tom odsunął się ode mnie i powiedział:

- Chyba teraz jesteśmy kwita.

Odwrócił się do mnie plecami, gdy nagle złapałam go za ramię.

- Co to ma znaczyć?! - krzyknęłam wściekła.

- To, że nie będziesz ze mnie robić pośmiewiska na korytarzu - prychnął Ślizgon.

- Przecież ci się podobało.

- I tu cię zdziwię Smith. Jesteś dosyć słaba w tych sprawach. Da się zauważyć, że byłem pierwszym, który cię całował.

Kolejny raz odwrócił się do mnie plecami i zaczął kierować się w stronę wyjścia. Wpatrywałam się w miejsce, w którym niedawno stał, gdy nagle usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Poczułam jak w moich oczach pojawiają się łzy, dlatego szybko wytarłam je rękawem koszuli. Skierowałam się do swojego łóżka, po czym usiadłam na jego krańcu. Po paru minutach w drzwiach pojawiła się roześmiana Layla, jednak gdy tylko mnie ujrzała, od razu pojawiło się na jej twarzy współczucie, ale także zainteresowanie.

- Bacca? - spytała cicho Krukonka. - Coś się stało?

Spojrzałam na nią z bólem wymalowanym na twarzy. Nie byłam w stanie się podnieść z łóżka, więc tylko pokiwałam potwierdzająco głową. Dziewczyna usiadła obok mnie, po czym przytuliła mnie. Wzięłam głębszy wdech, po czym uśmiechnęłam się podle. Dziewczyna spojrzała na mnie przerażona.

- Nie mów mi, że chodzi o Riddle'a - westchnęła zrezygnowana.

- Kiedy cię nie było wydarzyło się kilka dosyć ciekawych sytuacji - zaczęłam. - Twój kochany kuzyn zaproponował mi wspaniały układ i już wiem jak to wykorzystam.

- Czasami przerażają mnie twoje pomysły.

- Nadal się zastanawiam, czemu jestem w Ravenclaw, skoro mam charakter jak typowy Ślizgon.

- Myślę, że chodzi o kreatywność w twoich nikczemnych planach.

Wzruszyłam ramionami, jednak uśmiechnęłam się do dziewczyny. Spojrzałam na zegar, który stał przy drzwiach i westchnęłam pod nosem.

- Muszę już iść - mruknęłam. - Umówiłam się z Andreą.

- Czekaj co - zdziwiła się Layla.

- Zobaczysz w swoim czasie.

Wstałam z łóżka, po czym machnęłam różdżką, aby poprawić swoją pogniecioną szatę. Kiwnęłam Layli na pożegnanie, a następnie ruszyłam ku wyjściu. Wychodziłam już z Pokoju Wspólnego Krukonów, schodząc po schodach, gdy nagle wpadłam na Andreę. Spojrzałam na niego zdziwiona, jednak uśmiechnęłam się do niego. Chłopak spojrzał na mnie delikatnie speszony, po czym odwzajemnił gest.

- Dobrze się już czujesz? - spytał z troską w głosie.

- Można tak powiedzieć - mruknęłam obojętnie.

Poczułam jak Gryfon mnie przytula. Dało się wyczuć, że wszystkie jego mięśnie się napinają, jakby był czymś spięty. Odsunęłam się od niego, a następnie uśmiechnęłam się wrednie.

- O co chodzi? - spytał zaintrygowany Gryfon.

- Wiem, jak możesz mi pomóc - zaśmiałam się sucho.

Chłopak spojrzał na mnie z dziwnym błyskiem w oku. Poczułam jak na mojej twarzy pojawiają się rumieńce, lecz postanowiłam to zignorować. Złapałam Andreę za rękę i razem zaczęliśmy kierować się w stronę biblioteki. Milczeliśmy przez większość drogi, jednak kiedy byliśmy już przy wejściu odezwałam się:

- Musisz mi pomóc w zemście na Riddle'u.

- Czekaj, czy ja dobrze słyszałem? - zdziwił się chłopak. - Czemu chcesz się na nim zemścić?

- Nie będzie się mną byle jaki Ślizgon bawił.

- Bawił?

- To dłuższa historia, po prostu bądźmy parą na jego oczach i tyle.

Gryfon uśmiechnął się, po czym objął mnie swoim ramieniem. Weszliśmy do środka, a następnie usiedliśmy przy najbardziej widocznym stoliku. Złapałam dłoń Andrei, aby wszystko wyglądało prawdziwie.

- Skąd wiesz, że on tu będzie? - spytał po chwili Gryfon.

- Nawet jeśli go nie spotkamy dzisiaj, to przynajmniej miło spędzimy czas - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się przy tym jak głupia.


Okkkk, korekta tak zrobiona, aby był następny rozdział. Przepraszam, że tak długo męczę tą korektę i że ten rozdział taki krótki, ale naprawdę... tak czy siak, kocham wasssss <3

Inny... | Tom Marvolo Riddle |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz