25.

3.8K 160 64
                                    

Andrea złapał mnie w talii zmuszając mnie tym samym, abym usiadła na nim okrakiem. Zrobiłam to bez zawahania, a następnie złapałam go za podbródek sprawiając tym samym, aby patrzył na moje usta. Uśmiechnęłam się szeroko i oblizałam wargi. Widziałam w jego spojrzeniu delikatne pożądanie, które starał się ukryć. Zbliżyłam swoje usta do jego ucha i wyszeptałam:

- Twoi współlokatorzy życzyli nam dobrej zabawy, to chyba znak, aby się zabawić.

Pocałowałam go namiętnie w usta, na co chłopak tylko mocniej mnie do siebie przyciągnął. Rozszerzyłam delikatnie wargi, aby jego język mógł wejść do środka. Walczyliśmy o dominację. Mimo wszystko Andrea wygrał. Odsunęliśmy się od siebie, aby zaczerpnąć powietrza. Po chwili Gryfon podniósł mnie ze swoich kolan i rzucił na łóżko. Pisnęłam zaskoczona, gdy nagle Andrea górował nade mną patrząc dzikim wzrokiem. Zmierzyłam go od góry do dołu, po czym złapałam go za krawat dając mu kolejny pocałunek. Chłopak zaśmiał się w moje usta, po czym zaczął powoli poluźniać krawat. Zaczęłam mu odpinać to kolejne guziki od koszuli, po czym moim oczom po raz pierwszy ukazał się umięśniony brzuch. Uśmiechnęłam się mimowolnie i przejechałam swoją dłonią, po jego mięśniach. Andrea delikatnie westchnął, a następnie swoimi palcami zaczął bawić się końcem mojej spódnicy. Spojrzałam na niego zmglonym wzrokiem, po czym zaczęłam sama odpinać guziki od swojej koszuli. Gryfon zaczął całować moją szyję, gdy nagle poczułam, że zrobił mi malinkę.

- Musiałeś? - westchnęłam delikatnie sfrustrowana.

- Niech Riddle wie, że byłem pierwszy - wyszeptał Andrea.

Spojrzałam na niego ponuro, po czym usiadłam prosto. Wzięłam torebkę i wyciągnęłam z niej księgę z zaklęciami. Gryfon jakby nie wiedział co się dzieje patrzył na mnie tępo.

- Co? - uśmiechnął się głupkowato Garcia.

- Zniszczyłeś atmosferę - mruknęłam pod nosem. - Najpierw poucz mnie paru zaklęć, może potem ci się jakoś odwdzięczę.

Usłyszałam westchnięcie, a następnie Andrea ubrał niedbale swoją koszulę i spojrzał na książkę zza mojego ramienia. Poczułam jak chłopak mnie obejmuje, a następnie mruknął:

- Na jakim poziomie umiesz bezbłędnie zaklęcia?

- Klasa szósta zaawansowana - odezwałam się z dumą.

- Kiepsko.

Spojrzałam na Andreę zdenerwowana, po czym odtrąciłam jego rękę. Wstałam z łóżka i wyciągnęłam z torebki różdżkę. Chłopak zamrugał zdziwiony, ale także wyciągnął swoją różdżkę.

- Pamiętaj - zaczął spokojnie. - Nie powstrzymuj się. Riddle nie da ci chwil wytchnienia, a do tego umie czarną magię. Przede wszystkim naucz dobrze bronić się przed zaklęciami.

- Dobrze, możemy już zaczynać? - mruknęłam zniecierpliwiona.

Andrea parsknął pod nosem, a następnie warknął:

- Brachiabindo.

Nie zdążyłam odbić zaklęcia i od razu zostałam spętana niewidzialnymi więzami. Gryfon zaśmiał się, po czym podszedł do mnie. Widziałam w jego oczach ogromną satysfakcję. Prychnęłam cicho pod nosem, na co on się odezwał:

- Czyżbym cię rozpraszał?

- Chciałbyś - prychnęłam.

- Musisz być szybsza i popracować nad kondycją.

- Dobrze, nie musisz mi tego mówić.

- Co taka ponura? Nie umiesz radzić sobie z porażką?

Zmierzyłam go tylko ponurym spojrzeniem. Chłopak zaśmiał się i przewiesił mnie na swoim ramieniu. Nadal spętana więzami zostałam położona delikatnie na łóżko Gryfona. Spojrzałam na niego podejrzliwie, a następnie zaśmiałam się cicho. Chłopak patrzył uważnie, gdzie mogły znajdować się więzy, po czym podrapał się po głowie.

- Nie mów mi, że nie pamiętasz przeciw zaklęcia - odezwałam się z rezygnacją w głosie.

- No to nic nie powiem - speszył się Gryfon. - Poczekamy na chłopaków, co ty na to?

- Zgaduję, że nie mamy wyboru.

Gryfon ułożył mnie w pozycji siedzącej i zaczęliśmy normalną konwersację o byle czym. Czas o dziwo szybko nam zleciał, a Karim oraz Peter zjawili się roześmiani w pokoju w oka mgnieniu. Peter spojrzał na nas podejrzliwie, na co Karim spytał:

- Czemu siedzisz taka wyprostowana?

- No proszę - odezwałam się do Andrei. - Wytłumacz.

- No jakby to powiedzieć - zaczął niepewnie Gryfon. - Użyłem na niej zaklęcie Brachiabindo i nie pamiętam przeciw zaklęcia na to.

- Czekaj, czemu na niej użyłeś tego zaklęcia? - zaśmiał się Peter. - Jesteś jeszcze dzikszy w łóżku niż myślałem.

- To nie tak - odezwałam się zmęczonym głosem.

- Dobra spokojnie, bo jeszcze przez ciebie zacznie się kłótnia - zwrócił się do blondyna Karim.

Czarnoskóry wyciągnął różdżkę i po chwili wypowiedział zaklęcie. Poczułam jak więzy się poluźniają. Uśmiechnęłam się do Karima i podziękowałam mu skinieniem głowy. Pożegnałam się z chłopakami, a następnie wyszłam z dormitoriów Gryfonów. Spokojnym krokiem zaczęłam szukać Layli, aby opowiedzieć historię z Tom'em. Moim pierwszym przystankiem była biblioteka, jednak tam Krukonki nie było. Spytałam bibliotekarki, czy może jej nie widziała, ta jednak nawet nie wiedziała która to Layla Garcia. Westchnęłam podirytowana, po czym poszłam do Wielkiej Sali. Weszłam do niej, po czym zobaczyłam jak Krukonka siedzi razem z Nicki przy stole Ravenclaw. Mruknęłam pod nosem z niezadowolenia, że akurat musi z nią siedzieć, jednak mimo wszystko podeszłam do dziewczyn. Na ich twarzach nagle pojawiły się rumieńce, które wskazywały, że rozmawiały o czymś prywatnym. Zmierzyłam ponurym wzrokiem Nicki, po czym przysiadłam się koło Layli.

- Coś się stało? - spytała nieśmiało Krukonka.

- Tak - odpowiedziałam szybko. - Jednak Nicki, czy mogłabyś sobie pójść?

- Becca nie mam zamiaru się spierać - prychnęła Ślizgonka. - Zwłaszcza, że mamy tą samą przyjaciółkę. Może po prostu zapomnimy o tym zdarzeniu.

Patrzyłam przez chwilę na dziewczynę, kiedy poczułam jak Layla łapie mnie za ramię. Westchnęłam zrezygnowana, po czym mruknęłam:

- Niech ci będzie, ale robię to tylko ze względu na Laylę.

- Zawsze coś - zaśmiała się Ślizgonka. - Więc o co chodzi?

- Znowu o tego Riddle'a? - prychnęła z kpiną Garcia.

- Zgadłaś.

- Co tym razem? - zainteresowała się Nicki.

Opowiedziałam dziewczyną w dużym skrócie co się wydarzyły i jak uratowały mi skórę. Przez chwilę patrzyły na mnie jak na wariatkę, jednak kiedy zobaczyły powagę na mojej twarzy od razu przestały. Westchnęłam zmęczona i nalałam sobie wodę do kielicha. Wzięłam łyk, kiedy Ślizgonka się odezwała:

- I co masz w planie teraz zrobić?


Kolejna korekta, WOW czyżbym wzięła się do roboty? Aż niemożliwe. Ogólnie życzę wam miłej nocy, albo dobrego dnia i trzymajcie się w zdrówku <3

Inny... | Tom Marvolo Riddle |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz