Rozdział XV

297 22 1
                                    

-Ty już wiesz.- Powiedziałem, po czym chwyciłem za pożywienie bogów i ruszyłem w stronę sypialni, prawie zabijając się o leżącego Bruna, lecz jakby nigdy nic z dumą wstałem ignorując osoby trzecie w tym pokoju.
__
Co za zniewaga mojej osoby. Jak można w ogóle tak myśleć o mnie. Aż mi się przykro trochę zrobiło.

TIME SKIP

Dni mijały, a ja coraz bardziej przyzwyczajałem się do mojego lepszego "nowego" życia, które nie było aż tak złe jak przypuszczałem...

Myślałem nad tym co przez ten tak krótki czas się wydarzyło w moim otoczeniu, jednak jedna odosobniona myśl nie dawała mi wciąż spokoju.
Dlaczego Sebastian postanowił zabrać mnie do siebie do domu, wiedząc co za tym idzie?

Byłem z tego co wiem dość, tu cytując, "kłopotliwym i agresywnym pacjentem".

Myśląc nad tym nie zauważyłem, że starszy od jakiegoś czasu przygląda mi się z zaciekawieniem, jednak kiedy przyjrzałem się jego twarzy dostrzegłem leciutki uśmiech.

- I co się lampisz lamusie?- powiedziałem odwracając się w stronę starszego, wydymając przy tym policzki.

- Aaa przyszedłem cię zmolestowac.- Mówiąc to podszedł do łóżka, na którym leżałem.

- Piłeś? Chuchnij

- Tak bez Ciebie? Pić? Przecież to byłby grzech ciężki!- powiedział przybierając jakże zmartwioną poze, lekko pochylając się do przodu, łapiąc się przy tym za serce.

- I tak mi nie dajesz...

- No i nie dam, jesteś za młody.- Mówiąc to jakby nigdy nic wrócił do poprzedniej pozy, patrząc się na mnie z powagą.

- A idź Ty w pizdu...- Mówiąc to przybralem smutna mine i zakopalem się pod kołdrą, automatycznie stając się naleśnikiem.

Jednak mój foch nie był mi dany, ponieważ po chwili poczułem duży ciężar kładący się na mnie. Przez chwilę poczułem jak coś mi strzela w ręce.

- Złaź ze mnie klocu!- Mówiąc to udawalem duszenie się, oraz zacząłem się niemiłosiernie szamotać.

- Bez przesady! Nie waze niewiadomo ile! To są same mięśnie, po prostu nie wiesz co dobre. Powinieneś jeszcze je doceniać od co.

- Moje kości już wiedzą ile. Słyszysz? Jak mi strzelają, zabierz mnie boże na drugą stronę!- Ciągle krzyczałem w poduszkę, wciąż czując ciężar na sobie.

- Z kim ja żyję...- Mówiąc to starszy z zażenowania wstał ze mnie i walnął sobie mocno w twarz z otwartej ręki.

- Też cię kocham!- Krzyknalem do Sebastiana zanim wyszedł z pokoju zostawiając mnie samego na pastwe losu i moich skrzypiących, starych kości.
__
To ten... do kiedyś tam

"Only My" [Zakończone✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz