Rozdział VII

363 31 3
                                    

- Ja... -Dalej nie mogłem wydobyć z siebie ani jednego słowa.On po prostu od tak tu przyszedł i spytał o rzecz, która nie mieści się w głowie! Co tu się właśnie dzieje...

Jednak... Z jednej strony chciałbym zamieszkać z nim... Oczywiście tylko czysto teoretycznie! On wydaje się osobą, która pierwszy raz na prawdę chce się mną zająć... Tak zająć, zająć, jak rodzina.- No dobrze...- Powiedziałem ze średnim przekonaniem w głosie, próbując patrzeć mu cały czas w oczy.- Ale pod jednym warunkiem.- Od razu wpadł mi pomysł do głowy, który nie wydawał się wcale taki zły.

- Jakim?- Spytał z lekkim zdziwieniem w głosie, przekręcając głowę lekko w bok.

- Jeśli coś pójdzie nie tak, jeśli cokolwiek lub ktokolwiek mi się nie spodoba chcę tu wrócić.- Mówiąc to wyprostowałem się i odniosłem lekko głowę w górę. Trzeba się pokazać z jak najlepszej strony oczywiście.

- Jasne, zgoda.- Powiedział, po czym na jego twarzy zagościł ciepły, przyjemny uśmiech.

- Sebastian...- Powiedziałem, tym razem spuszczając głowę lekko w dół, miętosząc przy tym kawałek mojej koszulki, która po krótkim czasie zaczęła się gnieść.

- Słucham, coś nie tak?

- Mógłbym... cie przytulić?- Nie wiem dlaczego to powiedziałem... Ale czuje po prostu potrzebę... Bo tak.

- Oh... tak.- Mówiąc to przysunął się do mnie, po czym mnie podniósł, nie reagując na moje odzywki kierowane w jego stronę.

- Ej! Nie tak! Puść mnie do jasnej cholery!- Ten jakby nigdy nic przytulał mnie, dalej trzymając mnie na rękach. Mimowolnie oplotłem go nogami, aby uniknąć nieprzyjemnego spotkania z twardą i zimną podłogą.

- Jesteś zaskakująco lekki, wiesz? Powinieneś trochę przytyć. Jeszcze trochę, a lekki wiatr ci kości połamie, a potem przekształci w latawiec.- Mówiąc to dotykał mnie po kręgosłupie.

- Po pierwsze, postaw mnie.- Po tych słowach zrobił to, co powiedziałem.- Po drugie, sądzę, że moja sylwetka jest średnia i dość pulchna, więc dieta brzmi dobrze jak na teraz.- Mówiłem to z pełnym przekonaniem, klepiąc się po moim brzuchu.

- Chcesz schudnąć z kości na ości? Jakoś tego nie widzę. Będę pilnował żebyś jadł, a nie wyrzucał jedzenie na przykład psu.- Psu?... Że słucham co.

- Masz psa??- Mój humor od razu diametralnie się zmienił. On ma psa?? Takiego słodkiego psa?? Przekonał mnie, biorę walizki i w drogę. Nara ludzie.

- Owczarka szkockiego.- Powiedział Lekko śmiejąc się z mojego zachowania.

Pod koniec jego wypowiedzi, czułem jak mój uśmiech się powiększa na samą myśl o tej kulce pełnej futra, biegającej tu i ówdzie.

__

Dobranoc!

Dobranoc!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
"Only My" [Zakończone✔]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz