26

145 19 0
                                    

Ruiny domu Pierwszych Uchiha. Na pierwszy rzut oka dom był piękny i wspaniały w całej swojej okazałości, jak zawsze, lecz obraz ten to zwykłe Genjutsu. Można było tylko pogratulować Itachi'emu.

Blondyn wszedł bez pukania, gdyż drzwi nadawały się tylko na opał. Wszystko było porozrzucane po całym domu. Widok ten przerażał Boruto.

Przeszedł przez wszystkie pokoje, a w jednym z nich siedziała zapłakana pani Uchiha. Chłopak podszedł do kobiety, a ta ze święcącym Sharingan'em w tęczówkach przeraziła go jeszcze bardziej, gdy rzuciła mu się do stóp. Przyjrzała się jego twarzy i gwałtownie przytuliła.

- Boruto... - zaczęła łkając.-...uratuj ją...

- Taki miałem zamiar. - stwierdził, pocieszając Izumi.

Od razu wybiegł z domu Pierwszych Uchiha. Biegł przed siebie, do samego lasu. Był pewien, że tutaj ją znajdzie...

Stanął na środku ciemnego lasu i właśnie tu wyczuł jej potężną czakrę. Po rozejrzeniu się dookoła, zauważył, że nie daleko stali ludzie ANBU.

- Macie coś? - spytał, podchodząc do jednego z nich.

- Tak, i to nie byle co. - odpowiedział mężczyzna w masce kota.

- Pokaż.

- Zostawiła kawałek swojego ubrania. Nie wygląda jakby zamierzała to zrobić, ale dzięki temu możemy ją znaleźć. - oznajmił, pokazując skrawek materiału.

- Po co my ją w ogóle szukamy? Chciała przecież zniszczyć wioskę. - stwierdził ANBU w masce psa.

Boruto pchnął go na drzewo, a jego Kekkei Genkai przeszył mężczyznę na wylot.

- Nie chcę tego słyszeć. - warknął.- Hokage dała wam takie polecenie, więc to wypełnisz.

- O-Oczywiście, Uzumaki-san... - powiedział niespokojnie.

Członek ANBU był wyraźnie przerażony. Kekkei Genkai Boruto - mimo, że nie używamy już długi czas - bardzo przerażał każdego shinobi. Nikt go jeszcze dokładnie nie identyfikował. Nie każdy wie czym to Dōjutsu. Wszyscy jednak mieli rację, co do młodej Uchiha. W końcu... chciała zniszczyć wioskę. Jednak... uratowała Konohę przed zagładą. Uratowała tysiące, jak nie miliony, ludzi, a w tym - nawet - samych ANBU.

- Jak mogę ją znaleźć? - spytał blondyn.

- Ten skrawek części jej ubioru jest potrzebny do poszukiwań.

- Kiedy zaczną się poszukiwania?

- Na pewno nie tak szybko. - w tle było słychać kobiety głos.

Chłopak odwrócił się w stronę kobiety, która to powiedziała. Na swojej twarzy nie miała maski, ale czerwone oczy chwilę wpatrywały się w Boruto.

- Mirai? - chłopak odwrócił się w jej stronę całym ciałem.- Ty tutaj?

- Jestem kapitanem tego dochodzenia. - mruknęła na blondyna.- To pytanie powinnam zadać ci ja. Co tu robisz? - spytała spokojnie.

- Dowiedziałem się o zaginięciu Chiyo, więc~...

- To nie jest twoja sprawa. 

Boruto spojrzał na Mirai, która najwyraźniej nie była w humorze na pogaduszki. Oczywiste było, że nie mogła mu nic tak po prostu powiedzieć.

- Oni już i tak za dużo ci powiedzieli, Boruto. - odwróciła się do niego tyłem.- Ta sprawa należy do ANBU... nie możesz się w nią wtrącać! - wrzasnęła na niego, znikając mu z oczu.































C.D.N.

Akatsuki - Taka chcę być...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz