5

36 8 8
                                    

  Nastał ranek. Matt nie zmrużył już oka tej nocy, tylko siedział w swoim łóżku i co chwilę zerkał na Rabbita, który drzemał na biurku. Tego dnia, chłopak musiał mu załatwić jakieś miejsce do spania, bo pluszak nie miał zamiaru całego czasu spędzać w jednym miejscu. Dlatego chłopak, któremu nie było dane się wyspać, gdy tylko na zewnątrz rozjaśniło się, zszedł do lobby, by zrobić sobie mocną kawę. Nie czuł się najlepiej. Kręciło mu się w głowie, nie miał apetytu, a na dodatek czuł, że zbiera mu się na wymioty. Zauważyła toCarita, która od razu postanowiła dowiedzieć się co się stało.

  - E no goro, co tai jeseś niepytomny? Łory jeseś szy co?

  - Nie mogłem dzisiaj zasnąć - jęknął cicho, zamykając przy tym szafkę, z której wyjął pojemnik z ziarnami kawy.

  - W zasiedziu mi pomagha zazyczej muzyha. Spóruj se czasen, polesam - odpowiedziała mu, podchodząc do lodówki, by wyjąć z niej odpowiednie składniki do zrobienia sobie śniadania - A nafe jeli nie zdziala to zmycznie po dwu nocach pynie powolą ci zasąc.

  Brunet spojrzał na nią z bardzo mocno wypisanym zażenowaniem na twarzy. Prawie w ogóle jej nie rozumiał i był zbyt zmęczony, by próbować interpretować jej słowa z kontekstu. Po chwili postanowił po prostu ją zignorować i kontynuował robienie sobie tego, co uważał, że podniesie go na nogi. Co chwilę ziewał, czując, że prawdopodobnie nie da rady dzisiaj wytrzymać całego dnia.

  - Witam, co tam? - dało się nagle usłyszeć głos Elisy, która również zeszła z rana na dół - Wyspaliście się dzisiaj?

  - Ta, ta! Wysałam se za szyskie czasy! Are te pan tu chba ni za bedzo - powiedziała wpierw mówiąc o sobie, a następnie wskazując na Matt'a, który właśnie gotował sobie wodę.

  - Naprawdę? Co się stało Matt?

  - Po prostu nie byłem w stanie zasnąć.

  - Jakiś powód może ku temu był?

  - Nie wiem... Najzwyczajniej w świecie nie mogłem zmrużyć oka - brunet odpowiedział jej, wiedząc, że raczej nie powinien jej wspominać o Rabbicie, który mieszkał aktualnie w jego pokoju - A co z tobą? Wyspałaś się?

  - Niezbyt. Miałam sporo rzeczy do zrobienia przed snem i zeszło mi trochę dłużej niż początkowo myślałam - stwierdziła, kierując swe kroki powoli w stronę wyjścia - No dobrze, ja się będę już zbierać. Muszę dzisiaj być wcześniej w szkole.

  - A co zi tao? Jaka apel, szy co se znaw wyłyślili? - zapytała ją Szkotka, która już kończyła organizowanie sobie śniadania.

  - Można to tak nazwać. Dyrektor chce wygłosić jakieś ogłoszenie na pierwszej lekcji i muszę pomóc w organizacji tego wszystkiego.

  - Ogłoszenie? Ugh... Może na tym nie zasnę - westchnął Mays, nieprzytomnym wzrokiem patrząc na gotującą się wodę.

  - Może lepiej zostaniesz dzisiaj tutaj? Naprawdę nie wyglądasz najlepiej.

  - Nołarnie bi nie to ni obchozijo, ale zgazić zie tu musze. Łyglodasz jabyś ni speł z tydzin.

  - No to akurat prawda. Widzisz Matt, nawet Carita się o ciebie martwi.

  - Nie rałda! Porostu sirio ta łygloda.

  W tym momencie chłopak spojrzał na rudowłosą dziewczynę, która stała już przy drzwiach. Raczej nie miał dzisiaj zamiaru pomijać szkoły, bo w końcu sam był za siebie odpowiedzialny, jednakże były dwie kwestie, które chciał z nią omówić. Jedną z nich było to, jakim cudem ona rozumie tę Caritę, skoro on praktycznie nie jest w stanie.

PrzebudzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz