7

51 8 3
                                    

  Zbliżał się już wieczór. Dana dwójka zdążyła już posprzątać po sobie, dzięki czemu nikt nie mógł niczego podejrzewać. Jedyne co mogło wprawić nastolatka w zakłopotanie, to pewna sytuacja, podczas to której Simon zapytał się Mays'a, dlaczego nosi ze sobą pluszaka. Musiał wymyślić szybko wymówkę, według której miał być czymś w stylu talizmanu szczęścia. Chłopak bardzo dziwnie się czuł, mówiąc coś takiego, aczkolwiek było to lepsze wyjście, niż chodzenie z misiem bez żadnego celu. Po prostu było mu niezręcznie. Teraz jednak, dana dwójka znajdowała się już poza dormitorium, w okolicznym lesie. To właśnie w nim, kontynuowane miały być ich lekcje.

  - No dobrze, w takim razie, zacznijmy od najważniejszej rzeczy, zanim zjawi się tutaj jakiś demon - zaczął mówić Rabbit, siedzący na ramieniu bruneta.

  - Jesteś w stanie stwierdzić, że tutaj się zjawi?

  - Nie? To chyba oczywiste, że nie. Po prostu tutaj jesteśmy z daleka od cywilizacji i twoja energia nie miesza się tak bardzo z tą bezwartościową, tych ludzi bez przebudzonego umysłu. Szanse więc są wysokie, że coś nas tutaj znajdzie.

  - Trochę nieodpowiedzialne mi się to wydaje. I dość ryzykowne.

  - A tam, marudzisz - stwierdził beztrosko pluszak, machając przy tym ręką - Tak czy inaczej, powiedz mi wpierw, jak się czułeś pod sam koniec swojej medytacji?

  - Hmm... - chłopak zatrzymał się i przyłożył dłoń, do swojego podbródka - W zasadzie, to sam nie jestem pewny. Czułem po prostu... spokój. Ciężko to określić.

  Rabbit spojrzał na niego, jakby z lekka zdezorientowany. Wiedział on mniej więcej, o co w tym wszystkim chodziło i chciał on jakoś sprawić, by nastolatek szybciej zrozumiał jak to wszystko funkcjonuje.

  - No dobrze, czyli musisz być spokojny i tyle. Nic trudnego, prawda?

  - No nie wiem - odpowiedział mu lekko spiętym tonem Matt - Jestem osobą, która dość łatwo się stresuje...

  Zanim dwójka się spostrzegła, nie było już wokół nich śladu cywilizacji, a słońce już prawie zaszło. Chłopak wyjął więc latarkę, by nie musieć się bać, że coś go zaskoczy. Położył ją więc na ziemi, a następnie usiadł za nią, ponownie w pozycji lotosu.

  - To teraz musimy powtórzyć naszą małą medytację - powiadomił go pluszak, przechadzając się dookoła świecącego urządzenia - Dookoła mamy sporo ciemności, więc jesteś w swoim naturalnym środowisku! Powinno więc być ci łatwiej zapanować nad tym wszystkim właśnie tutaj.

  Mays nie odpowiedział. Po prostu spokojnie zamknął on oczy i zaczął głęboko oddychać. Tym razem dookoła nie dało się usłyszeć nic, poza jego własnym oddechem, a jedyny zapach jaki czuł, należał do tutejszych drzew. Już raz był w stanie to zrobić. Był więc nastawiony pozytywnie, że drugi raz najpewniej pójdzie mu lepiej. Wdech i wydech. Tylko na tym musiał się skupić. Z jakiegoś powodu nie czuł on strachu przed tym, co mogło czyhać w ciemnościach. Po prostu nie przejmował się tym, samemu nie wiedząc dlaczego. Może po prostu ufał swemu przewodnikowi? A może odkrycie w sobie elementu cienia, po prostu oswoiło go z myślą przebywania w takowym?

~

  W tym samym czasie, Elisa wraz z Simonem weszli właśnie do pokoju zarządzania, w którym to znajdował się cały monitoring oraz sprzęt, który pomagał tej dwójce w ogarnianiu tej całej sytuacji. River jak zwykle miał na sobie swój płaszcz, a dziewczyna ubrana była w luźniejszy strój, wskazujący na to, że pewnie dzisiaj nigdzie nie wychodziła. Czyli lekko za duża koszulka oraz zwyczajne jeansy. Trzymała ona w ręku kubek z gorącą herbatą, którą zaparzyła sobie zaledwie parę minut wcześniej.

PrzebudzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz