14

26 7 0
                                    

  Następnego dnia, Caritha zwróciła na siebie trochę uwagi, kiedy była w szkole. Przez fakt, że miała na sobie trochę opatrunków, ludzie myśleli, że być może została gdzieś napadnięta, jednakże ta zaprzeczyła tym wszystkim pomówieniom, twierdząc, że po prostu spadła ze schodów. Matt starał się nie spędzać z nią dzisiaj czasu. Już mu wystarczyło, że się wczoraj dowiedział, że ludzie sądzą, że ci się ponoć spotykają. Nie było to jednak prawdą, a przynajmniej nie w tym sensie, co wszyscy myśleli. Dlatego właśnie na przerwach, brunet przesiadywał głównie z Billem, co do którego uznał, że nadaje się na jego znajomego, z którym mógłby spędzać w szkole czas.

  - Właściwie to po co, żeś się przeniósł do naszej szkoły? - zapytał się blondyn, pod koniec dnia - Nie było żadnej normalnej szkoły u ciebie w domu?

  - Nie no, oczywiście, że były. Po prostu chciałem się uniezależnić i tyle - odpowiedział mu chłopak, popijając przy tym z wodę z butelki.

  - I co na to rodzice? Płacą ci za to?

  - Nie żyją - westchnął chłopak, który wiedział, że prędzej czy później będzie musiał o tym rozmawiać z kimś - Zginęli w wypadku, jak byłem mały.

  - Ups, to trochę gafę strzeliłem.

  - Nie no spoko, większość ludzi ma rodziców, więc nie wiedziałeś i tyle. Większość życia spędziłem u wujka i ciotki. Byli w porządku, ale kuzynostwo było lekko upierdliwe. Znaczy się... Jak to kuzynostwo mieli dobre i złe momenty. Rozumiesz, prawda?

  - Heh, żebyś ty wiedział, jak mnie moja młodsza siostra wkurza czasem - zaśmiał się Reza, przełamując przy tym atmosferę, która na chwilę zrobiła się nieprzyjemna - Ale nieważne. W ogóle to wiesz może co się stało tej Granath? Jak ją dzisiaj zobaczyłem, to miałem takie "dziewczyno, co ty, kot się na ciebie rzucił?" Znaczy się, nic nie powiedziałem, ale wiesz jak to jest.

  - Ta. Po prostu się wywaliła i spadła ze schodów. Nie ma co tu drążyć, zdarza się - wytłumaczył mu Mays, tym samym postanawiając trzymać się jej wersji wydarzeń.

  - Pff... Musiało to pewnie zabawnie wyglądać - zachichotał, rozglądając się po korytarzu - Ej, właściwie to myślałeś, czy by nie dołączyć do jakiegoś klubu?

  - Cóż, pierwszego dnia jak gadałem z wychowawczynią, to poleciła mi klub artystyczny, ale zbytnio nie chciałoby mi...

  - A tam, chrzanić tych artystów, z tego co wiem, to jedyne co robią artystycznego na tych swoich spotkaniach, to oglądają seriale na komórkach. Zapisz się do klubu pływackiego!

  - Pływackiego? A dlaczego akurat tam?

  - Bo ja tam chodzę? To chyba oczywiste - zażartował, odstępując od ściany i stając przed swym towarzyszem - Tak czy inaczej, kto nie lubi pływać? Siedzimy tam przez jakieś dwie godziny po lekcjach, a na dodatek dziewczyny w strojach kąpielowych wyglądają obłędnie! No chyba, że nie umiesz pływać, to wtedy...

  - Umiem pływać. Kiedyś nawet bardzo lubiłem, ale tak jakoś... z czasem przestało mi się to podobać.

  - Czyżby wypadek w szatni na basenie?

  - Na szczęście nie - Matt zaśmiał się cicho, zauważając żart swego rozmówcy - Po prostu nie przepadam za głęboką wodą. Dlatego nigdy w życiu nie wsiadłbym na statek, o nie.

  - Co ty boisz się, że się utopisz? Człowieku, to jest przecież basen, a nie środek oceanu! Zastanów się chociaż nad tym, bo odkąd wszyscy moi kumple rozeszli się na różne strony świata, nudno tam samemu.

PrzebudzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz