16

26 7 0
                                    

  Słońce zaczynało powoli zachodzić, kiedy Elisa i Matt wrócili już do dormitorium. Zbliżały się już godziny wieczorne, co oznaczało, że niedługo powinna nastać pora, w której istniała szansa, na pojawienie się jakiegoś dzikiego demona. Nikt jednak nie przejmował się tym zbytnio, zupełnie tak, jakby to było coś normalnego. Po powrocie, Mays był w stanie od razu dostrzec Carithę, która siedziała w lobby, z jeszcze większą liczbą opatrunków na sobie. Tak samo jak wczoraj wyglądała na wykończoną, lecz tym razem na jej twarzy dało się dostrzec lekki uśmiech.

  - Jak ci dzisiaj poszło? - zapytał się chłopak, siadając przy niej, na kanapie.

  - Czloieku, naret ni pydaj, łoropnie ni chdze nowet wizieś błoni żodnej na orzy. Are dżynajniej bare razy unigłam atagu, wic jistem duna z sibie - przyznała, nie ruszając się w ogóle z miejsca - A rera da mi w bokoju umrzyś...

  - No dobrze, to nie będę cię przemęczał - westchnął brunet, wstając z powrotem na równe nogi.

  Skierował on swe kroki w stronę kuchni, gdzie zauwazył wcześniej, że poszła Elisa. Nie był głodny z jakiegoś powodu, więc nie szedł tam po coś do jedzenia, po prostu miał nadzieję, że znajdzie tam być może Maroka lub Simona, którzy by mu powiedzieli, co powinien teraz zrobić. W końcu ominął go dzień treningu, więc powinien chyba to jakoś nadrobić.

  - O, Matt jak miło cię widzieć! - przywitał się z nim siwy mężczyzna, gdy tylko go dostrzegł - Powiedz mi, robiłeś może coś dzisiaj ze swoim elementem?

  - Raz nieświadomie go użyłem zaraz po szkole. A dlaczego pan pyta? - zapytał się niepewnie chłopak, będąc już świadomym, do czego ten człowiek jest zdolny.

  Zrzucenie z budynku, zaaranżowanie porwania dwunastolatki, kazanie nastolatce walczyć z doświadczonym szermierzem na poważnie? To z pewnością nie były rzeczy, które robiłby ktoś o zdrowych zmysłach.

  - To dobrze! To oznacza, że odblokowanie go masz już za sobą! Teraz tylko musisz się nauczyć go kontrolować! - ucieszył się, klepiąc przy tym chłopaka po ramieniu - A to możesz równie dobrze robić i teraz, więc nic straconego!

  - Jak to teraz?

  - Proste. Musisz po prostu spróbować coś zrobić za pomocą swojego elementu i postarać się zużyć jak najmniej energii - wytłumaczył mu Simon, który stał tuż obok.

  - Czyli na przykład co mam zrobić?

  - Po prostu uwalniaj cień tak długo, aż już nie będziesz w stanie się ruszać, bo stracisz całą energię. W ten sposób odkryjesz swój limit i będziesz w stanie zacząć go poszerzać - powiadomił go Marok, poprawiając mu okulary, które lekko się obniżyły z jakiegoś powodu - Oczywiście nie możesz tego robić tutaj, więc będziesz musiał mój drogi pójść na dach.

  - Pójdę z nim. Jakby sytuacja wymknęła się spod kontroli, będę w stanie go jakoś zatrzymać - zgłosił się białowłosy, odchodząc od zlewu, przy którym wcześniej stał.

  - Wiesz, jakoś mnie nie dziwi, że się zgłaszasz na ochotnika. Ciągle pamiętam, jak mnie pilnowałeś podczas mojego treningu - zachichotała Elisa, widocznie dostrzegając w tej sytuacji coś zabawnego.

  - W twoim przypadku było ciężej. Byłem jeszcze niedoświadczony, a element elektryczności jest dość niebezpieczny - rzekł poważnym tonem River - W przypadku Matt'a jednak, jeszcze nic nie wiadomo. Wciąż nie wiemy, jak element cienia działa w przypadku przebudzonego.

  - Wiecie, jak tak o tym mówicie cały czas, to czuję się jak jakaś atrakcja w zoo - jęknął Matt, czując się trochę wyalienowany w tym środowisku.

PrzebudzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz