Zaczął się już drugi tydzień w nowej szkole Matt'a. Jak do tej pory spędził on ten czas dość dobrze, więc przynajmniej nie miał na co narzekać. Właśnie skończyła się ostatnia lekcja, dlatego razem z Carithą chcieli wracać z powrotem do ich dormitorium, gdyż dzisiaj właśnie miał się rozpocząć ich pierwszy dzień treningu pod okiem pana Maroka. Zanim jednak udało im się opuścić szkolne terytorium, zostali oni zaczepieni przez znajomą im już postać.
- Siemka Matt i... Jak ci było? - odezwał się blondyn zachodząc im przy tym drogę.
- Caritha - odpowiedziała mu z lekkim zażenowaniem Szkotka.
- Gdzie tak idziecie? I co tak razem? - po tym pytaniu zamyślił się na parę sekund - Aaa! Matt ty kasanowo! Udało ci się wyrwać cudzoziemkę w zaledwie tydzień!
- Um... To nie do końca tak - stwierdził czując się nieco niezręcznie brunet.
- We wyłolaj stont bo ni wisz nowet so sam mówich - powiedziała do niego, ze słyszalną irytacją w głosie.
- Po prostu mieszkamy w tym samym dormitorium - wytłumaczył szybko chłopak w okularach, dostrzegając powoli rosnące napięcie pomiędzy tą dwójką.
- Chłopacy i dziewczyny w jednym dormie? Brzmi ciekawie! - zaśmiał się Bill drapiąc się po karku.
- Ni podicaj si ta, bo ta róne pitra so. I chopacy i dziewyny miszają dzi indzie.
- Ja naprawdę nie wiem co ty do mnie mówisz dziewczyno. Tak, fajnie, że się uczyłaś naszego języka, ale przez twój akcent cały czar pryska.
Matt w tym momencie poczuł się dość dziwnie. Po tym spędzonym z nią tygodniu zaczynał powoli rozumieć jej sposób wymowy i właściwie to nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Teraz natomiast był świadkiem sytuacji, w której to ktoś inny nie rozumiał co mówiła, mimo iż zazwyczaj wszyscy poza nim ją perfekcyjnie rozumieli.
- Dobra, nieważne. Chciałeś coś, czy po prostu tak o podszedłeś?
- Nudziło mi się to stwierdziłem, że zapytam czemu tak łazicie razem. A tu niespodzianka, bo się okazuje żeście w jednym miejscu mieszkacie. Dość zabawne.
- So w ty zabanego nigo?
- Możesz mi to to łaskawie przetłumaczyć?
- Co w tym zabawnego niby? - rzekł brunet krzyżując przy tym ręce.
- Połowa naszej klasy myśli, że ze sobą chodzicie, czy coś. W końcu przychodzicie razem, wracacie razem, dzisiaj na przerwach siedzieliście razem. To się zdziwią jak sami to w końcu ogarną!
- Chwila. Serio tak myślą? - speszył się trochę chłopak.
- Zabita bi ich chitna - stwierdziła Szkotka, która przez zirytowanie zaczęła jeszcze gorzej akcentować.
- No to oficjalne, tym razem nawet ja nie zrozumiałem. Chodźmy lepiej, jutro zajmiemy się tymi plotkami - westchnął Mays, zaczynając zmierzać w stronę wyjścia z terytorium szkoły.
Cały czas czuł się dość dziwnie, wiedząc teraz już, że jest tutaj zaledwie tydzień, a na jego temat już zaczęły się pojawiać jakieś dziwne plotki. Z drugiej strony nie powinien się zbytnio dziwić, w końcu z nikim zbytnio nie rozmawiał, gdyż brakowało mu pewności siebie. Jedynymi osobami, z którymi zdarzało mu się zamienić kilka słów, byli ci z którymi mieszkał, bądź ewentualnie ci, którzy coś od niego chcieli i sami do niego podeszli.
- So to za dzina osoa byja? - odezwała się szatynka, gdy zaczęli się już zbliżać do przystanku autobusowego.
- Bill. Chodzi z nami do klasy. Nie zauważyłaś go nigdy? - zapytał się jej chłopak, zdziwiony faktem, że raz w życiu to nie on zapomniał o istnieniu drugiej osoby.

CZYTASZ
Przebudzenie
Fiksi IlmiahMatt Mays to nastoletni chłopak, którego życie uległo całkowitej zmianie po rozpoczęciu liceum i przeprowadzeniu się do jednego z szkolnych dormitoriów. Niespodziewanie dowiedział się zarówno o istnieniu istot zwanych demonami jak i ludzi, potrafiąc...