36.♡

2.8K 142 20
                                    

Przepraszam, że taki krótki, ale mam dużo na głowie. Prawko, szkoła, nowy członek rodziny i choroba. Jakaś masakra, ale robię co mogę.

Wywracając oczyma, rzuciłam się na łóżko, obok Isaaca, który siedział z nosem w telefonie. Zdziwiło mnie, gdy zasłonił telefon, kiedy tylko dyskretnie zerknęłam w jego stronę, nawet nie patrząc na jego komórkę. Ewidentnie miał coś do ukrycia i dziwnie się z tym czułam, bo jakby nie patrzeć mieszkaliśmy w jednym domu, a chłopaki coraz dziwniej się zachowywali. Byli jacyś tacy bardziej zamyśleni, a także nerwowi.

Na szczęście zostały już tylko trzy tygodnie i będę mogła wrócić do domu, do mojego ukochanego pokoju, który był dla mnie wszystkim o czym tak naprawdę teraz marzyłam. Odciąć się od tych wszystkich chłopaków, którzy nie często po sobie sprzątali, a także wpieprzali się w nie swoje sprawy... Tak to był idealny pomysł.

- Co przede mną ukrywasz? - zapytałam Isaaca, który nie był skory do rozmowy ze mną w sumie od dłuższego czasu. Właściwie to od tego dnia w którym przyłapała nas na pocałunku Cloe.

- Ja? - zapytał zdziwiony, patrząc na mnie dziwnie znad telefonu.

- Tak - prychnęłam. - W sumie nie tylko ty, każdy zaczął się dziwnie zachowywać i wcale mi się to nie podoba. Nawet Cloe to zauważyła i skarżyła się, że David nie poświęca jej już tak dużo czasu i ciągle chodzi przygnębiony. Nie jesteśmy głupie i dobrze wiemy, że coś jest nie tak...

Wróćmy do ostatniego tygodnia, kiedy wszystko się zmieniło...

Z wielką złością i jeszcze większą niechęcią wstałam z łóżka, ponieważ przez pół nocy w naszym domu trwała sobie w najlepsze impreza. Nie powiem, że nie brałam w niej udziału i siedziałam w pokoju przez cały czas, bo oczywiście tak nie było. Kim że bym była gdybym się nie pokazała, tym bardziej, że w naszym domu była połowa mojej szkoły... No może nie połowa, no ale było bardzo dużo moich znajomych. Niestety w tym Kate z Sarah, Taylorem i tym nowym Carolem. Siłą zmusiłam Cloe, żeby razem ze mną poszła coś wypić, oczywiście ja sączyłam drinka, a moja przyjaciółka rozkoszowała się sokiem pomarańczowym. Przynajmnien mi towarzyszyła i nie musiałam siedzieć sama wśród pijanyh już osób.

Jakoś po dwudziestej drugiej podeszła do nas moja "stara" paczka znajomych. Nawet nie wiem jak to się stało, ale pogodziłam się z nimi, jak wszyscy oprócz Taylora - bo jako jedyny nie miał za co - przeprosili Cloe. Po dłuższej chwili gadnia o głupotach, Kate zaproponowała wziąć udział w grze "Beer Pong", a że praktycznie każdy - nie wliczając w to Cloe i Carola - był już bardzo mocno wstawiony, to z wielkimi uśmiechami na twarzy poszliśmy do salonu, żeby rozegrać rundkę w tą przeklętą grę. Oczywiście nie skończyło się na jednej, a pięciu.

Pierwszą rundę wygrała Kate z Sarah, która miała już dość po trzech wypitych kubeczkach. Drugą i trzecią wygrałam wygrałam ja, najpierw pokonując swojego przyjaciela, a później Kate, która nie bardzo była z tego zadowolona. Później jakimś cudem Tay ledwo ograł Kate, która już miała dość tej zabawy. Dla tego stwierdziliśmy, że lepiej iść się przewietrzyć, ale Carol ubłagał mnie, żebym rozegrała z nim ostatnią rundę, dlatego się zgodziłam. Nie miałam pojęcia jak on to robił, ale każda jego piłeczka trafiała prosto do mojego kubeczka, a żadna moja nie trafiła do jego. Możliwe, że byłam już za bardzo pijana, żeby ogarniać rzeczywistość...

Około drugiej siedziałam w łazience z głową na toalecie i wypluwałam swoje wnętrzności. Dosłownie... Ktoś podtrzymywał mi włosy, aby nie wpadały mi do buzi i żebym przypadkiem ich nie wybrudziła. Nie było to jednak łatwe zadanie, nawet z czyjąś pomocą. Westchęłam głośno, kończąc swoje męki i prosząc cicho o papier, albo jakiś ręcznik, żebym mogła wytrzeć buzie. Skinęłam głową w podzięce i ledwo co z braku sił oczyściłam twarz. Wstałam z podłogi i stanęłam przed lustrem, a moje serce na moment stanęło. Nie przez to jak potwornie wyglądałam, ale na widok Isaaca, który stał za mną z wkurzoną... Nie, wkurwioną miną, jakby chciał mnie zabić, albo i zakopać żywcem. Chciałam coś powiedzieć, ale pokiwał wściekle głową wskazując na szczoteczkę do zębów. Z zażenowaniem zaczęłam czyścić zęby, żeby pozbyć się tego odoru z jamy ustnej. Dopiero pod koniec zrozumiałam, że to była jego szczoteczka.

- Ale ona jest twoja. - Wyplułam pastę do umywaliki.

- Wolę, żebyś umyła zęby moją szczoteczką niż czuć to w nocy - powiedział oschle, a na moich policzkach zaczęły kwitnąć rumieńce. - Płukaj usta i idziemy spać, bo z ciebie już nic nie będzie ma tej imprezie.

- Ale nie musisz iść ze mną - powiedziałam. Nie chciałam mu jeszcze bardziej psuć zabawy, bo nie dość za dość długo tu ze mną siedział i się opiekował, to teraz pójdzie spać, żeby być przy mnie.

- Trudno, chodź już. - Jego obojętny ton głosu sprawił, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Nie chciałam się sprzeciwiać, żeby go bardziej nie zezłościć.

Tak więc nic dziwnego, że źle się czułam i nie miałam ochoty iść do szkoły. Chciałam przeleżeć cały dzień w łóżku, ale Isaac miał inne plany. Dziesięć minut przed lekcjami wpakował moją dupę do samochodu i zmusił mnie do tego, żebym poszła się edukować... Byłam na niego za to wściekła, ale on na mnie bardziej za wczoraj, dlatego wolałam tego nie okazywać.

Zaparkował pod szkołą, ale gdy tylko wyszłam, to ruszył z piskiem opon. Westchnęłam nie wiedząc o co mu chodzi. Znowu sie dziwnie zachowywał. Może to przeze mnie, bo uchlałam się na imprezie, ale żeby aż tak reagować? Przecież nic nie zrobiłam... Tak przynajmniej mi się wydaję, bo połowy z tej nocy w ogóle nie pamiętam.

Na przerwie obiadowej wszyscy pytali jak się czuję i czy wszystko ze mną w porządku, a Cloe nie odstępowała mnie na krok. No dopóki Carol nie zaproponował, żebyśmy się we dwójkę przeszli wokół szkoły. Byłam wyczerpana, ale dla własnego spokoju, - żeby przyjaciele przestali mnie męczyć o moje poczucie - się zgodziłam.

- Wiem, że wszyscy pytają, ale jak się czujesz? - Przerwał ciszę, przystając za murami szkoły. Wyciągnął z paczki papierosa i zapalniczkę, a później go odpalił.

- Jest ok.

- Zapomniałem zapytać, chcesz jednego? - Wypuścił dym z ust. Nie wiedziałam czy miałam ochotę na fajkę. Czułam jeszcze w sobie alkohol, a to mogło się źle skończyć.

- W sumie, mogę zapalić. - Wzruszyłam ramionami. Wyciągnął w moją stronę paczkę, a ja z uśmiechem na ustach wzięłam od niego papierosa. Przybliżył się do mnie, żeby pomóc mi go odpalić. Dym lekko drapał mnie w gardło, ale nie było to wkurzające uczucie, raczej uspokajające i relaksujące za razem. Paliliśmy w ciszy, żadne z nas się do siebie nie odzywało, a raczej skupiło na swojej własnej, małej truciźnie. Chłopak rzucił peta pod moje nogi, przez co zmarszczyłam brwi, zastanawiając się o co mu chodzi, a ten podszedł i przydeptał palący się jeszcze niedopałek swoim prawym butem. Znajdował się blisko mnie, zdecydowanie zbyt blisko.

Podniosłam głowę do góry napotykając jego wzrok, błądzący po mojej zdziwionej twarzy. Uśmiechnął się psotnie i szepnął.

- Może masz ochotę dokończyć to co wczoraj zaczeliśmy?

- Co masz na myśli? - powiedziałam z lekka wystraszona i zdezorientowana.  Nie miałam pojęcia co mogłam z nim wczoraj robić. Nic nie pamiętam. Chyba za bardzo się napiłam.

- Nie pamiętasz? - zapytał z chytrym uśmieszkiem. - Chodź ci przypomnę...

Chłopak zaczął przysuwać się coraz bliżej i bliżej przez co nasze nosy prawię się stykały. Nie wiedziałam, czy mi się to podoba, czy też nie.  Już miał mnie pocałować, ale powstrzymał do głos Owena.

- Stary, gdzieś ty był? Szukamy cię już od jakiś dziesięciu minut, a mamy ważna sprawę do obgadania. - Carol spojrzał na mnie marszcząc brwi. Na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że nie był szczęśliwy z takiego obrotu sytuacji. Ja jednak odetchnęłam z ulgą. Przez chwilę czułam się jakbym zdradzała Isaaca, chociaż naszej dwójki nic nie łączy, ale to jego usta ostatnio całowały moje.

- Jeszcze to dokończymy, obiecuję - szepnął i oddalił się do swoich, a w zasadzie naszych znajomych. Carol nadzwyczaj szybko wpasował się w nasze szeregi, ale to w sumie nic dziwnego. Był cholernie gorący, umięśniony, a do tego na pierwszy rzut oka biła od niego pewność siebie i zadziorność. Osoby w naszej paczce, bardzo na to lecą, więc od razu go zaakceptowali.

Isaac przyjechał po mnie chwilę po lekcjach. Nie byłam na niego zła, bo ostatnio on na mnie czekał i nie był z tego zadowolony, więc lepiej, żebym ja czekała niż ten dupek.

Nieodpowiedni Chłopak ▪︎Zakończone → Druga Część  ♡ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz