37.♡

2.5K 127 13
                                    

Tak jak pisałam kilku osobom w komentarzach, rozdział mial pojawić sie w weekend i tak też go wstawiłam. Mam nadzieje, że wam sie spodpba, tym bardziej, że napisałam troche ponad 1700 słów. Tak jak niektórzy prosili. Napiszcie czy wolicie dłuższe rozdziały raz na tydzien, połtora, czy może krótsze częściej. Mam na myśli (2k) i (1300/1500). Piszcie w komentarzach to ważne.
Przypominam, że na moim profilu pojawiła się nowa książka pt.: " Honey, You Have A Messages".
Ps: Mam nadzieję, że dla Was robi się coraz ciekawiej.

- Paliłaś - warknął, gdy wchodziłam do jego samochodu. Nie zdążyłam nawet usiąść, a on już miał do mnie milion pretensji. Mógł chociaż chwilę zaczekać, a nie od razu mnie atakować. Nie jestem antylopą, a on nie jest lwem, żeby rzucać się na mnie przy pierwszej lepszej okazji.

- Tak jakoś wyszło. - Wzruszyłam ramionami, nie chcąc się kłócić.

- Tak jakoś wyszło? Zdajesz sobie sprawę, że tytoń jest bardzo szkodliwy? - prychnął, odpalając samochód.

No bez przesady nie jest moim ojcem ani nikim innym ważnym, żeby mnie pouczać. Już nie wspomnę, że sam pali. Bardzo dużo zresztą, a nikt się go o to nie czepia.

- Daj spokój, zawieź mnie jak najszybciej do domu bo jestem śpiąca. - Ziewnęłam przeciągle i oparła głowę o szybę.

- Kto dał ci papierosy? - warknął, a ja mentalnie przewróciłam oczyma. Czy on nie rozumie, że jestem zmęczona i chcę spać?

- Ja chcę spać!

Zamilkł. Chyba rozumiejąc, że nie zamierzam z nim dyskutować i bardzo dobrze, bo bym go zabiła. Głowa zaczęła mi pulsować, a natarczywy ból nie dawał mi spokoju. Łzy same zaczęły mi spływać po policzkach, ale nie miałam siły ich otrzeć. Czy to możliwe, żeby tak bardzo bolała mnie głowa po imprezie? Jeżeli tak to już nigdy na żadną nie pójdę, a tym bardziej przenigdy nie wypiję alkoholu. Po dojechaniu do domu, ledwo doczłapałam się po schodach na górę, ale gdy tylko przekroczyłam próg naszego pokoju, uświadomiłam sobie jak bardzo jestem śpiąca. Rzuciłam się resztkami sił ma łóżko i po chwili odpłynęłam.

Wieczorem przyszła do mnie Cloe, ale po dwudziestu minutach David zabrał ją do siebie. Nie powiem, że mnie to nie wkurzyło, ale nic już nie mogłam na to poradzić. Byli w sobie zakochani i widać było to nawet gołym okiem. Na początku martwiłam się, że mój brat zrani moją przyjaciółkę, ale widząc jak ją traktuje, zrozumiałam, że to były tylko głupie obawy. I całe szczęście.

Następnego dnia miałam kartkówkę z matematyki, ale nie było to wcale nic trudnego, więc nawet bez nauki wiedziałam, że dobrze mi pójdzie. Niestety Carol nie był z niej szczęśliwy i marudził mi o tym przez cały dzień. Stwierdziłam, że go trochę pouczę, bo wiedziałam, że jak dostanie laczka, to pani weźmie go na następnej lekcji do tablicy. Nawet go polubiłam, więc szkoda mi było, żeby już na początku przeskrobał sobie u nauczycielki.

Po szesnastej chłopak zapukał do drzwi, ale niestety to nie ja mu je otworzyłam, tylko Isaac, który zaczął mierzyć go swoim nieprzenikliwym spojrzeniem. Nie chciałam, żeby wystraszył go, tak jak zrobili to z Mattem.

- A ty co tu robisz? - warknął. - Victoria nie mówiła, że ktoś do niej dzisiaj przychodzi.

- Może zapomniała, prawda Vicky? - Isaac odwrócił się w moim kierunku, posyłając mi mrożące krew w żyłach spojrzenia, a ja stałam spięta, nie mogąc się poruszyć. Nie chodziło o jego wzrok, bo on z dnia na dzień przestawał na mnie działać, ale o zdrobnienie którego użył Carol.

- Dobra, właź - prychnął, otwierając szerzej drzwi. - Tylko nie zdrabniaj jej imienia, bo tego nienawidzi.

Chłopak wszedł i zdjął buty. Podszedł do mnie i mieliśmy iść do góry, ale Isaac nas zatrzymał.

Nieodpowiedni Chłopak ▪︎Zakończone → Druga Część  ♡ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz