Uśmiechnęłam się, przerzucając nogę na brzuch Isaaca i zaciągnęłam się jego zapachem. Truskawkowy żel pod prysznic i zapach jego ciała, to coś co chciałabym czuć do końca swojego życia.
- Powiedz mi jak się czujesz? Coś Cię boli? - zapytał zmartwiony, całując mnie szybko w czoło i spojrzał mi prosto w oczy, żebym nie chciała go skłamać.
- Tylko troszeczkę, boli mnie podbrzusze - wyszepytałam.
- Tylko troszeczkę? - Zmarszczył brwi, a ja pokiwałam głową.
- Poza tym czuję się naprawdę bardzo dobrze. Jestem zmęczona, ale szczęsliwa... Nie, to nie to słowo. Jestem, jakby to powiedzieć spełniona. - Pokiwałam głową. - Tak jestem absolutnie spełniona.
- Ja też różyczko jestem spełniony. Nawet nie wiesz jak bardzo. - Puścił mi oczko. - To nie był może mój pierwszy raz, ale zdecydowanie był najlepszy, najbardziej romantyczny i satysfakcjonujący. Chciałbym kiedyś to z Tobą powtórzyć, co ja gadam, musimy to powtórzyć i to jak najszybciej.
Zaśmiałam się szczęśliwa z jego słów. Nie wiedziałam czy powiedział to tylko dlatego, że seks że mną dał mu tylko fizyczną satysfakcję czy także psychiczną, ale i tak chciałam jeszcze raz z nim to przeżyć. Isaac znał mnie i wiedział jak się zachowywać. Był bardzo ostrożny i bardziej liczyłam się ja niż on.
- Nie ma problemu - ziewnęłam może nie tyle co śpiąca, a wykończona. Nie rozumiem co inni widzą w porannym seksie. Ja jestem taka zmęczona, że nie dałabym rady później cały dzień funkcjonować bez drzemki.
Chłopak widząc moje zmęczenie, zaczął głaskać mnie po głowie i nic już nie mówił. Pozwolił mi zasnąć, choć powinnam iść się wykąpać, bo na kilometr czuć było ode mnie - jak oni to mówią - zapach seksu. Jednak wcale mi on nie przeszkadzał.
Obudziło mnie nachalne walenie w drzwi, które z każdą sekundą było coraz to głośniejsze. Nie wiedziałam co się dzieję, o co chodzi i czemu ze wszystkich sił ktoś próbuje dostać się do naszego pokoju. Spojrzałam na Isaaca, który dopiero się przebudzał i chciałam wstać, żeby otworzyć. Zrzuciłam z siebie kołdrę i odpadły mnie wspomnienia poprzedniej nocy. Od razu szybko zakryłam się kołdrą. Byłam naga, a ktoś dobijał się do naszego pokoju.
- I co teraz zrobimy? - szepnęłam spanikowana w stronę Isaaca, który zmarszczył brwi.
- Ja wyjdę przez okno, a ty sie ubierz i otwórz drzwi. - Wzruszył ramionami. Miałam ochotę już na niego nakrzyczeć, ale mnie uprzedził. - Po prostu powiedź, że się przebierałaś, dlatego zamknęłaś drzwi.
- Jak to wyjdziesz przez okno, jesteśmy na pierwszym piętrze?
- Ale obok naszego okna jest rynna, po której mogę sobie spokojnie zejść na dół. Jak ktoś się mnie spyta gdzie jestem to powiedz, że poszedłem pobiegać. - Cmoknął mnie w głowę i wyskoczył z łóżka. Ubrał się w zwykłe dresy i pierwszą lepszą bluzę i wyszedł przez okno. Nie mogłam w spokoju iść i otworzyć drzwi bez upewnienia się, że Isaacowi się nic nie stało. Schodził jak zawodowiec, a ja tylko zastanawiałam się czy robił to po raz pierwszy. Jeżeli nie, to po co wcześniej miałby to robić?
- Boże w końcu! Ile można? - zapytał wkurwiony David. - Gdzie jest ten zjeb?
- Poszedł pobiegać jakiś czas temu. - Wzruszyłam ramionami, udając, że mało mnie to interesuję. Serce próbowało wyskoczyć mi z piersi, bo bałam się, że coś nie pójdzie po naszej myśli i mój brat odkryje, że przespałam się wczoraj z jego przyjacielem.
- Jak zwykle go nie ma kiedy to potrzebujemy? - warknął, uderzając pięścią w ścianę.
- Kto go potrzebuje? - zapytałam ciekawska, miałam nadzieję, że wspomni o czymś co mi się przyda do rozwiązania tej zagadki o Redsach.
- Ja i chłopaki. - Zmrózył oczy, dziwnie mi się przyglądając. - A coś ty tak długo robiła, że nie mogłaś otworzyć?
- Ubierałam się.
- Nie mogłaś chociaż krzyknąć, że się ubierasz? - spytał z dziwnym wyrazem twarzy.
- Krzyczałam, ale tak głośno waliłeś w drzwi, że pewnie nie było nic słychać.
- Ta... Powiedź, że go szukam jak przyjdzie. - Kiwnęłam głową i wróciłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko, rozmyślając nad tym wszystkim co się stało odkąd rodzice wyjechali.
Niedługo powinni wrócić, a ja wrócę do swojego nudnego, szarego świata. Nie będzie w nim już Isaaca, ani reszty chłopaków. Nie wiem sama czy to dobrze czy nie...
***
Wkurzona wyszłam że szkoły w towarzystwie Kate, Cloe i Sarah. Dziewczyny z całych swoich sił próbowały mnie pocieszyć, ale było to o wiele za trudne zadanie, żeby mogły mu podołać.
- Nie przejmuj się tak Victoria, będziesz mogła przecież to poprawić. - Wywróciłam oczami na uwagę Kate. Wiedziałam, że tak będzie, ale co mi po tym jak zła ocena dalej będzie widniała przy moim imieniu w dzienniku.
- No i co to w ogóle nie powinno się wydarzyć! - warknęłam zła, a ktoś złapał mnie za łokieć i pociągnął w swoją stronę.
- Co nie powinno się zdarzyć? - zapytał Isaac, z dziwnym wyrazem twarzy. Wyglądał jakby się czymś zdenerwował. Nie lubiłam jak był zły.
- Dostała złą ocenę - odezwała się za mnie Kate i choć jej nie widziałam, wiem, że przewróciła oczyma.
- Powiedź mi co nie powinno się wydarzyć? - powiedział pełen powagi, a także strachu? Tak to był strach, ledwo wyczuwalny, ale był. Uśmiechnęła się lekko, domyślając się co może mu chodzić po głowie.
- Nie przygotowałam się do kartkówki i dostałam bardzo, bardzo złą ocenę. Nie wiem jak to mogło się zdarzyć i w ogóle mi się to nie podoba. Nawet nie wiesz jak ta suka Jessica się na mnie patrzyła z wyższością, bo nawet ona dostała lepszą niż ja. Rozumiesz? - Pokręcił głową, rozluźniając się.
- Oj różyczko, przestań panikować - posłał mi zniewalający uśmiech, przez który zmiękły mi kolana. Isaac miał niezaprzeczalnie najpiękniejszy uśmiech świata, szkoda tylko, że tak rzadko się nim dzielił. - Chodź, jedziemy do domu. Cloe, jedziesz z nami? - zapytał.
- Nie mogę, jestem potrzebna w domu, później wpadnę - odpowiedziała, posyłając mu przyjazny uśmiech.
Chłopak kiwnął głową i bez słowa pociągnął mnie w stronę jego samochodu. Cieszyłam się, że nie zwrócił uwagi na Kate, która przez cały czas była w niego wpatrzona.
***
Przepraszam, że taki krótki, ale jakoś nie mam weny, a w dodatku sprawdzian za sprawdzianem.
CZYTASZ
Nieodpowiedni Chłopak ▪︎Zakończone → Druga Część ♡
RomanceŻaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy.