39.♡

2.6K 138 55
                                    

Rozdział ma 1800 słów, mam nadzieję, że takiej długości też wam odpowiadają :) Miał być dłuższy, ale stwierdziłam, że wolę was trochę przytrzymać w niepewności. Zapraszam Was do czytania i pozostawienia po sobie śladu.

W drzwiach przywitała nas Cloe, która od razu się na nas rzuciła. Nie wiedziałam o co jej chodzi, przecież nic takiego się nie stało.

- Mogę z Tobą porozmawiać David? - zapytałam przerywając mi pieszczoty.

- Ją bym najpierw chciała z Tobą porozmawiać - wtrąciła się Cloe, posyłając mi dziwne spojrzenie.

Niechętnie kiwnęłam głową, zgadzając Cię na jej prośbe. Wolałam najpierw załatwić ważniejsze sprawy, a później porozmawiać z nią o pierdołach.

Poszłyśmy do mojego pokoju i usiadłyśmy na łóżku. Ja od razu weszłam pod koc, bo może wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, ale bardzo zmarzłam. Moje ręce były zimne niczym lód na Antarktydzie, ale przez różnicę temperatur pomiędzy dworem, a domem zaczęły mnie lekko piec.

- O czym chciałaś porozmawiać? - zapytałam udając obojętną. Z jednej strony byłam ciekawa co chciała mi powiedzieć, ale z drugiej nadal dręczyła mnie myśl, że wszyscy na około mnie okłamują. Chciałam to jak najszybciej wyjaśnić.

- Po twoim wyjściu... - zaczęła po chwili milczenia. - David spytał się gdzie cię wywiało, a Isaac odpowiedział, że poszłaś się spotkać z Taylorem...

Spojrzałam na dziewczynę, która przestała mówić, jakby bojąc się mojej reakcji.

-Ja.. Ja naprawdę nie chciałam... Nie wiedziałam..

- Do rzeczy Cloe - ponagliłam ją zdenerwowana.

- Powiedziałam, że to nie możliwe, bo Taylor wyjechał z rodzicami poza miasto. Isaac się wściekł i od razu ruszył za Tobą, David zresztą też. Przepraszam cię, ale naprawdę nie wiedziałam. - Z jej oczu poleciały łzy, a ja z lekko wymuszonym uśmiechem, przytuliłam się do niej i zaczęłam uspokajać.

Z jednej strony, byłam na nie zła, bo jakby nie patrzeć mnie wydała, ale z drugiej... Z drugiej byłam jej naprawdę bardzo wdzięczna. Nie wiem co by się stało, gdyby chłopcy się nie zjawili. Zaczęło się od pocałunku, przechodząc w suchy seks, ale nie wiadomo jakby to całe nasze spotkanie się skończyło.

Niby nie byłam tego typu dziewczyną. Nie miałam w planach nic czego bym mogła później żałować, ale sama chęć zrobienia Isaacowi na złość mogła zwyciężyć. W sumie nawet nie wiem czemu mogłabym chcieć zrobić mu to na złość, a tym bardziej wiedziałam, że zrobię to bardziej sobie, niż jemu. Jego nie obchodziło z kim co robię, prawda?

Nie wiedziałam. Nie wiedziałam, bo zaczynał dziwnie się zachowywać.

Jakieś kilkanaście minut rozmawiałam z Cloe, dopóki nie zjawił się on. Isaac we własnej osobie. Spojrzałam na niego z morzem w oczach, ale on nic sobie z tego nie zrobił, tylko obszedł mnie , prawej strony i podszedł do szafki, wyciągając świeże ubrania. Jeansy i koszulka polo, nie wyglądają mi za bardzo na piżame, więc w takim razie, gdzie on planuje wyjść? Chyba nie myśli, że mu na to odpowiem, bo mamy dużo do obgadania.

- A ty gdzie się niby wybierasz, nie uważasz, że musimy sobie coś wyjaśnić? - prychnęłam w jego stronę.

- Nie mam o czym z tobą rozmawiać Victoria. - Jego obojętny ton głosu sprawił, że włosy na rękach stanęły mi dęba. Nie było to przyjemne uczucie.

Nieodpowiedni Chłopak ▪︎Zakończone → Druga Część  ♡ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz