Rozdział VIII

15.2K 922 796
                                    

Blade słońce małymi kroczkami wychyliło się zza gór. Ptaki powoli budziły się po chłodnej nocy, aby wraz z pierwszymi promieniami, zacząć poranne trele. Cały zamek spał, poza domowymi skrzatami, które od kilkunastu minut biegały po szkolnej kuchni, przygotowując dania na śniadanie mające rozpocząć się w Wielkiej Sali za ponad trzy godziny.
Korytarze były ciche i zaspane, nawet Irytek chrapał w kącie sali zaklęć, wcześniej rozwaliwszy biurka się w niej znajdujące.
Hermiona przeciągnęła się w łóżku, przecierając zaspane oczy. Zapomniała zasunąć zasłony przez co poranne promienie świeciły jej prosto w twarz. Obróciła się, słysząc jak Cho mamrocze przez sen imię Cerdika, próbując znowu zapaść w sen, ale nic z tego. Za bardzo się rozbudziła.
Jak najciszej mogła, wyszła z łóżka i ubrała się w szkolne szaty. O świcie było przeraźliwie zimno, więc nałożyła jeszcze gruby wełniany sweter, w którym wyglądała jak zdeformowany ziemniak, ale grzał jak mały grzejnik. Krzywołap ziewnął, rozciągnięty na łóżku Chinki i miauknął w stronę swojej pani, znikającej za drzwiami pokoju.
Na korytarzu panowała jeszcze większa zimnica. Chowając dłonie do kieszeni, ruszyła w stronę biblioteki, mijając po drodze drzwi pokoi osób przeznaczonych do "pojednania się". Tuż obok jej i Cho mieszkał Neville z Zachariaszem, który jako jedyny nie wydawał się przerażony zamianą pokoi. Dalej była przyjaciółka Chinki z Susan Bones. Hermiona słyszała jak Susan opowiadała koleżankom, ze Marietta co wieczór wypija pół tuzina eliksirów mających wyleczyć ją z trądziku, jaki Grygonka jej zafundowała.
Mijając pokój Rona i Zabini'ego usłyszała głośne chrapania dwóch męskich głosów przebijające się przez grube ściany i drzwi zamku. Zdusiła nagłą potrzebę nagrania tej śpiącej opery i ruszyła dalej, mijając resztę pokoi. Ostatni na korytarzu (albo pierwszy zależy od której strony się szło), był pokój Harry'ego i Draco. Przechodząc obok zauważyła, że drzwi nie są domknięte. Zaskoczona, przystanęła przyglądając się wąskiej szparze między framugą, a grubym drewnem. Gdyby ktoś specjalnie nie patrzył się w tamtym kierunku to pewnie by nawet nie zauważył.
Odetchnęła, niepewna czy to, co planuje zrobić jest słuszne i jak najciszej potrafiła weszła do męskiego gniazda.

W pokoju panował półmrok. W przeciwieństwie do niej, chłopcy nie zapomnieli zaciągnąć zasłon przed snem. W powietrzu czuć było zaduch, ciężki zapach spoconych ciał i kurzu pościeli jaki zawsze jest po nocy w pomieszczeniu. Jednak poza tymi znanymi zapachami, Hermiona wyczuwała jeszcze jeden. Słodki, lekko mdławy zapach ziół i jabłek. Znała go aż za dobrze, zwłaszcza po ostatniej imprezie Freda i Georg'a, po której wymiotowała dalej niż widziała przez kolejny dzień. Bimber pędzony po kryjomu w Norze, mający przypominać Ognistą Whisky, a tak naprawdę wypalający gardło jak najczystszy spirytus.

Nie wiedziała, że Harry przywiózł ze sobą alkohol od Weasley'ów. Wydawało jej się, że pani Weasley zniszczyła całe zapasy nielegalnego wyrobu bliźniaków, rozwalając je bombardą, przy akompaniamencie płaczu dzieci i męża ("Już mogłaś to mamo wypić!" "Kochanie, jak mogłaś? Umówiłem się z Gerfridem, że to wypijemy! I czym ja go poczęstuje?").
Pusta butelka leżąca u jej stóp potwierdziła jej obawy. Masakra, jak mogli się napić w środku tygodnia?! Przecież będą umierać cały dzień! myślała, przechodząc nad butelką i wchodząc w głąb pokoju. Światło z korytarza dawało jej wystarczająco dużo światła, aby mogła dostrzec zarys mebli i ubrań. Ze zgroza zastanawiała się nad tym co musiało się wydarzyć w tym mikroskopijnym pokoju, że panował taki bałagan. Draco wydawał się czyściochem. Czyżby to tylko pozory?
Ominęła samotną skarpetkę w znicze i stanęła niczym śmierć przy łóżku chłopców. A dokładniej przy łóżkach, tylko ich odległość od siebie była tak niewielka, że Ron zaczął mówić na to „małżeńskie łóżko" a nie łóżka.
Draco spał na plecach bez koszulki. Lewe ramie schowane było pod kołdrą, a prawe miał pod głową. Wyglądał jak rzeźba greckiego boga. Hermiona nie mogła nie zauważyć, że ciało blondyna jest zdecydowanie zbyt gorące. Przypomniała sobie Rona bez koszuli i w duchu  załamała się nad niesprawiedliwym losem. Jedyne co ją odpychało od Draco w tym momencie to odór alkoholu wydobywający się z pół otwartych ust. Śmierdział jak bezdomny po jabolu. Ugh!
Przeniosła wzrok na Harry'ego. Spał, jak to zawsze mając w zwyczaju, w najdziwniejszej pozycji świata. Leżał na brzuchu w poprzek łóżka, głową praktycznie dotykając barku Draco, nogami zaś wystając poza krawędź materaca z drugiej strony. Chude i ciemne, w porównaniu ze skórą Ślizgona, ramię leżało na brzuchu tego drugiego.
Hermiona stłumiła pisk uświadamiając sobie, że Harry również nie ma koszulki. Jej myśli galopowały jak szalone. Dodawała do siebie brak ubrań, dwóch mężczyzn nienaturalnie blisko siebie w jednym łóżku i odór alkoholu. Wnioski wysuwały się same! MALFOY PRZESPAŁ SIĘ Z HARRY'M! To pewnie po to chciał wiedzieć, co Harry lubi a czego nie, żeby potem móc go uwieść jego ulubionymi rzeczami! Boże jaka ja głupia byłam, że mu podałam całą listę! Harry nie może sobie teraz pozwolić na problemy miłosne! Masakra i co teraz zrobić?! Boże!!!
 Przerażona, obróciła się na pięcie i wybiegła z pokoju chłopców, w zapomnieniu trzaskając drzwiami.

Potter, do mnie #Drarry ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz