- Harry, dobrze się czujesz? - Hermiona dreptała za brunetem przez pusty korytarz. Sekundę temu opuścili pogrążoną w ciszy Wielką Salę, razem ze stojącym między stołami Draco, z wyrazem głębokiego zdumienia na twarzy.
Harry szedł przodem, więc nie widziała jego miny, ale zdawał się uśmiechać. Przerażało ją to. Wolałaby, żeby płakał i był przerażony niż uśmiechał się tak bez słów. Nie potrafiła go przez to zrozumieć.
Zerknęła na Rona. Nadal miał zacięty wyraz twarzy i ciskał gromy oczami. Przynajmniej on zachowywał się tak jak się spodziewała.
- Harry, gdzie idziesz? - zapytała raz jeszcze.
- Do Hagrida. - usłyszała w odpowiedzi.
- Po co do niego?
- Bo wstałem wcześniej z myślą, żeby do niego iść. A poza tym, tylko on jeszcze nie wie, a nie chcę, żeby się dowiedział pocztą pantoflową. To mój przyjaciel, zasługuje żeby się dowiedzieć ode mnie.
Dziewczyna uniosła brwi ze zdumienia.
- Nie jesteś zły?
- Jestem. - przyznał, wzdychając głęboko. Wyszli na zimny poranek. Wrzesień powoli się kończył, drzewa zmieniały barwę z żywej zieleni na odcienie jesieni. O tej porze błonia były wyjątkowo urokliwe, jednak trójka uczniów nie zwracała teraz uwagi na piękno przyrody. - Jestem zły, ale nie na to, że wiadomość o mojej orientacji wyciekła. Jestem zły, że stało się to bez mojej interwencji. Rozumiesz?
- Nie za bardzo. - powiedział Ron.
- Prędzej czy później i tak by się wydało. Nie miałem zamiaru tego jakoś ukrywać, ale chwalić się wszem i wobec też nie planowałem, bo po co? Kogo obchodzi z kim sypiam? Nikt nie przedstawia się "Hej, jestem Ron i jestem heteroseksualny" to dlaczego geje i lesbijki mają się przyznawać, że wolą osoby tej samej płci? Czy to nie jest idiotyzm? Dlatego nie miałem zamiaru "wychodzić z szafy", bo sądzę, że nikomu nic do tego. Ale skoro się już wydało, to jestem zły, że poszło to plotką i z niewiadomego źródła. Podejrzewam, że Ginny nie wytrzymała.
- Moja siostra nie jest taka...
-Ron, wygadała całej waszej rodzinie w jedno popołudnie.
- Ale nie powiedziała rodzicom. Poza tym co innego nam, a co innego uczniom ze szkoły.
- Skoro tak w nią wierzysz, okay. Poza tym było minęło.
- Ale Harry... gdybyś chciał mógłbyś łatwo położyć kres tej plocie.
- Masz rację, Hermiono, ale nie chcę. Światu nie przeszkadza to, że Dumbledore jest gejem, to nie będzie im przeszkadzało to, że taki nikt jak ja jest gejem.
- Dla świata nie jesteś nikim. Masz nas uratować.
- Dzięki, Ron, już prawie zapomniałem o przepowiedni przez to całe zamieszanie, ale dobrze wiedzieć, że nie pozwolisz mi o tym zapomnieć. - odpowiedział z ironią Harry. - Poza tym mam zabić Voldemorta, a nie zapłodnić jakąś dziewczynę, więc moja seksualność nie ma tu nic do rzeczy.
Od chatki Hagrida dzieliło ich zaledwie kilka kroków.
- Nie poznaję cię, stary. - przyznał Ron. - Spodziewałem się, że się załamiesz i wrócisz do stanu wegetacji jak ten, jaki miałeś na wakacjach.
Harry obrócił się do nich gwałtownie, tak że Hermiona prawie w niego wpadła.
- Też tak na początku myślałem. Gdy Zachariasz jechał po mnie jak po burej suce, to miałem ochotę siąść i płakać. Jednak... wiem, że to wyda wam się dziwne, możecie się ze mnie śmiać... w moim wnętrzu, gdzieś tutaj... - wskazał dłonią na serce. - Zrobiło się dziwnie spokojnie. A moja podświadomość, nie pytajcie się czemu miała głos Syriusza, powiedziała mi "Miej wyjebane Harry".
- To brzmi bardzo jak coś co mógłby powiedzieć Syriusz. - zaśmiała się Hermiona.
- Prawda? A potem jak Draco stanął w mojej obronie, to stwierdziłem, że już zupełnie nie ma się co bać. Bo skoro największy gnój ze szkoły mnie broni, to inni przejdą do porządku dziennego jeszcze dzisiaj przed obiadem. Chociaż to dziwne, że tak nagle mnie bronił.
- Bronił siebie, a nie ciebie. - powiedziała pośpiesznie Hermiona. - Słyszałeś, że oskarżali i ciebie i jego.
Brunet wzruszył ramionami i zapukał do drzwi chatki Hagrida. Odpowiedziała im cisza. Graup'a nigdzie nie było widać.
- Może go nie ma...
- A gdzie byłby o tej porze? - zapytał retorycznie Ron. Od strony lasu usłyszeli łamanie się gałęzi. Chwilę później z zarośli wybiegł Kieł, z językiem wiszącym z czarnego pyska. Rzucił się na Rona, starając się za wszelką cenę dosięgnąć uszu chłopaka.
- Cześć kudłaczu, dawno cię nie widzieliśmy. Kto jest takim ślicznym pieskiem?
- Ron, masz całą szatę w ślinie.
- Kurwa! Kieł, spadaj! Odsuń się, no już!
- KIEŁ! - krzyk Hagrida sprawił, że pies odskoczył od Rona i podbiegł do swojego pana, w podskokach. Hagrid wyszedł z lasu wraz z Graup'em, który wyszczerzył do nich szeroko zęby i w dwóch krokach znalazł się obok lekko zestresowanej Hermiony. - Graup, ty też się zachowuj!
Olbrzym skinął wielką głową i z niezwykłą ostrożnością uniósł dłoń dziewczyny, składając na niej niezgrabny pocałunek.
- Herma!
- Eee... też za tobą tęskniłam.
- Graup się chyba w tobie zakochał, Hermiono. - zaśmiał się Hagrid. U drzwi chatki zrzucił z pleców snopek ziół. - Wpadliście na herbatkę do starego? Już myślałem, że zapomnieliście o mnie.
- Przyszedłem ci coś powiedzieć, nie zostaniemy długo. - powiedział tracąc nagle całą odwagę. Gdyby wszedł do środka, to pewnie byłaby niezręczna cisza po jego wyznaniu. Lepiej zostać na dworze i w razie potrzeby, uciec.
- Co ty, Harry, nawet nie wejdziesz?
- W sumie to chyba nie. Chciałem dzisiaj zrobić trening i ogólnie...
Gajowy przyjrzał się każdemu z nich dokładnie. Widząc zacięty wyraz twarzy Harry'ego westchnął.
- No nic, mów.
- Jestem gejem.
Krzaczaste brwi wyskoczyły w górę.
- Czym jesteś?
- Gejem.
- To jakiś nowy skrót? Wiesz, że ja nie nadążam za modą, Harry.
- Co? Nie, Hagridzie, jestem homoseksualny.
- Aaaa... bądź sobie kim chcesz, chłopcze. Cholipka ja to nie rozumiem tych subkultur. Kiedyś jeden z uczniów był punkiem, to poznałem, o co w tym chodzi, ale te geje? Jakoś inaczej się u was ubiera? Tylko głowy sobie może nie gól, bo kiepsko to będzie wyglądać.
Harry załamał ręce. Nie spodziewał się, że schowany na końcu świata Hagrid nie będzie wiedział co to jest homoseksualizm.
- Hagridzie... - zaczął, głosem jak do dwulatka.
- Harry lubi chłopców. - wypalił Ron, tracąc cierpliwość. Od pięciu minut starał się usunąć klejącą ślinę z szaty, z nienawiścią przypatrując się Graup'owi, trzymającemu wciąż dłoń Hermiony. - Jego typ to płaska klata, z dużo większym penisem niż waginą.
- RON! - krzyknęła Hermiona, nie kryjąc oburzenia.
- Herma? - Graup spojrzał na Rona ze złością. - Herma niebezpiece?
- Co? Nie, Graup, nic mi nie grozi. Po prostu Ron nie możesz tak wyparowywać!
- Ale to prawda!
- No to co?! Jesteś idiotą!
- Niby czemu?!
Harry nie słuchał kłótni za jego plecami. Wpatrywał się w twarz Hagrida, do którego wreszcie docierały informacje. Zbladł gwałtownie, potem lekko pozieleniał. Wyglądał jak wtedy, gdy w Norze spróbował mugolskich żelków anyżowych przywiezionych przez Hermionę. Potem poczerwieniał z zażenowania, gdy reszta tego co wykrzyczał Ron trafiła na swoje miejsce w mózgu.
- Ehm... - odchrząknął. Ron i Hermiona ucięli kłótnie w pół słowa. - No cóż... tak... A więc to nie o subkulturę ci się rozchodzi?
- No nie.
- I nie będziesz golił głowy na łyso?
- Nie planuję.
Hagrid zamyślił się głęboko.
- To znaczy, że nie będziesz miał dziewczyny tylko chłopaka?
- Tak. Tak samo jak Dumbledore.
- AAAA!!!!! Jak Dumbledore! No tak, to wszystko wyjaśnia! - Hagrid zaśmiał się głośno. - Już się martwiłem, że coś się pozmieniało! A tak to po prostu będzie więcej chłopów do kielicha! Tego, żem się nie spodziewał! Cholibka! To co wejdziecie na herbatę?
- Eee... możemy?
- Dajta spokój! A dlaczego by nie? Nie codziennie się słyszy takie nowiny. Piekłem wczoraj ciastka z Gaup'em, więc się nie krępujcie.
Siłą wepchał ich do środka chatki. Kieł i olbrzym zostali na zewnątrz. Gaup wcisnął głowę przez okno, nie spuszczając Hermiony z oczu.
- Coś takiego...Harry Potter gejem! No nie, tego bym się nie spodziewał.- mruczał Hagrid, szykując herbatę. Na stole leżały bliżej nie określone bryły, które nazwał ciastkami. Brunet pochylił się do przyjaciół.
- On chyba nadal nie rozumie, co nie? - wyszeptał.
- Rozumie, ale skoro użyłeś jako przykładu dyrektora, to uważa to pewnie za komplement, a nie za coś innego. Pewnie jest z ciebie teraz dumny. - odszeptała Hermiona. Ron parsknął śmiechem.
- Czasami zastanawiam się co za szambo on ma w głowie.
- Ron! - syknęła dziewczyna uderzając chłopaka z pięści w ramię.
- Herma niebezpiece? - zawył Garup.
- Nie, nie, Graup. Nic mi nie jest.
CZYTASZ
Potter, do mnie #Drarry ✅
RomanceDarry, akacja dzieje się na 6 roku nauki w Hogwarcie. Po śmierci Cedrika i Syriusza Harry przestaje sobie radzić. Otaczająca go wszędzie smierć jest przytłaczająca. Jednak przecież Wybraniec i Chłopiec, który Przeżył nie może mieć depresji. Dlatego...