- Ciekawe co im się stało...
- Dumbledore powiedział, że to był atak homofobów, ale przecież my w szkole nie mamy takich ludzi.
- Może to ktoś ze Slytherinu? Nie był zadowolony, że Malfoy spotyka się z Harrym.
- Może, oni wszyscy tam mają smocze łajno zamiast mózgu.
- Czy możecie się uciszyć? - Ginny obróciła się ze złością w stronę dwójki Krukonów za jej plecami. - Nie mogę się przez was skupić na tym co mówi profesor Binns.
- Jakby mówił cokolwiek ciekawego. - odpowiedział jeden z nich ziewając, zerknąwszy wcześniej czy unoszący się w postaci ducha nauczyciel nie jest zbyt blisko nich.
- W tym roku mamy SUMY i nawet jak to tylko głupia historia magii to mam nadzieję, że zdam je dobrze, więc przesuńcie wasze plotkowanie na inny termin, co?
- Dobra, dobra, już się tak nie piekl, bo ci się włosy zapalą. - zarechotał jego kolega z ławki. Ginny szybkim ruchem zgarnęła leżącą na blacie różdżkę i wymierzyła w krukońskiego śmieszka, ale siedząca z nią Luna położyła jej dłoń na ramieniu.
- Nie warto, Ginny. Będziesz miała przez to kłopoty. - jej spokojny głos sprawił, że ruda odetchnęła. Luna jak zawsze miała rację. Nerwy na nic by się nie zdały. Nie mogła jednak przestać myśleć o tym o czym mówili chłopcy. Dobrze wiedziała, że ani Draco ani Harry nie padli ofiarami homofobów. I w przeciwieństwie do tego idioty za jej plecami nie uważała, że nie jest to realne bo takich w szkole nie mają, bo sama mogła wymienić co najmniej tuzin krzywo gapiących się osób, ale dlatego, że żadna z nich nie byłaby w stanie pokonać Ślizgona i Gryfona w pojedynkę, a co dopiero ich dwójki tak, żeby na cały tydzień skończyli w Skrzydle Szpitalnym. Drugą poszlaką obalającą słowa dyrektora, było to, że Ron i Hermiona ani razu nie zapuścili się w pobliże szpitala, aby odwiedzić Pottera. Tak samo było z Parkinson i Zabini'm. Ta sprawa śmierdziała z daleka, a najgorsze było to, że nikt nie chciał jej wtajemniczyć. Uważali, że jest za mała na poznanie prawdy, mimo że sami byli tylko o rok starsi! Dorośli się znaleźli.
Zagryzając ze złości wargi, robiła notatki, przysięgając w duchu, że pozna prawdę, choćby miała szpiegować połowę szkoły. Gdy profesor Binns wreszcie ich puścił, zgarnęła szybko notatki i wybiegła z klasy, zostawiając pogrążoną w marzeniach Lunę, aby jak najprędzej dostać się pod klasę zaklęć i przyczaić się na Hermionę. Miała nadzieję, że ta w imię przyjaźni się wygada. Na Rona nie ma co liczyć, bo jak tylko wyjdzie, to znowu będzie się lizał z Lavander. Takie migdalenie się w miejscach publicznych powinno być zakazane!Drzwi do sali się otworzyły i tak jak się spodziewała pierwsi wysypali się Ślizgoni, zawsze chętni do jak najszybszej ewakuacji. Szukała wzrokiem burzy włosów Hermiony, ale kiedy pojawiła się wśród reszty uczniów to Ginny ze zdumieniem zauważyła, że jej przyjaciółka idzie w towarzystwie Rona, Neville i Zabini'ego. Jak tych dwóch w ostatnich kilku dniach widywała w jej towarzystwie dość często, tak obecność jej brata była jak miły Voldemort – niezwykła.
Idąc za grupką jak najbliżej ale jednocześnie na tyle daleko, by jej nie zauważyli, minęła Lavander, która z wściekłą miną odprowadzała wzrokiem Rona, nie zwracającego na dziewczynę najmniejszej uwagi. Oho, kłopoty w raju? Mam nadzieję, bo jest głupsza niż stara klępa, pomyślała, z uśmiechem zadowolenia wymalowanym na twarzy.
- ... też bym chciała. - doleciał ją głos Hermiony, jednak nie słyszała pierwszej połowy zdania. Zła na siebie, że dała się rozproszyć Ronem i Lavander nieznacznie przysunęła się bliżej.
- Nikt tego nie wie poza nią i skrzatami, ale może to i lepiej. - kontynuowała Hermiona.- Naprawdę tak sądzisz? - głos Zabini'ego brzmiał sceptycznie. - Lubię ją i przez lata była dla mnie jak druga matka, ale nie znam jej charakter.
- Wydawała się być gotowa zabić, jakby musiała bronić swojego ...
- GINNY! - męskie ramiona porwały dziewczynę w górę, a uśmiechnięta twarz Deana przysłoniła widok na korytarz. Grupka, którą śledziła zniknęła za rogiem nie zwróciwszy na nią uwagi. - Przyszłaś mnie odwiedzić między zajęciami? Kochana jesteś.
- Eeee... jaaasne Dean, właśnie po to przyszłam. - odpowiedziała. No nic, nie dało się podsłuchać, to trzeba będzie podejść do tego inaczej.
- Hermiono, czy jesteśmy przyjaciółkami? - zapytała kilka godzin później, zaskakując Gryfonkę przy kominku w pokoju wspólnym Gryffindoru, bo Cho robiła kolejny babski wieczór dla swoich przyjaciółek.
CZYTASZ
Potter, do mnie #Drarry ✅
RomansaDarry, akacja dzieje się na 6 roku nauki w Hogwarcie. Po śmierci Cedrika i Syriusza Harry przestaje sobie radzić. Otaczająca go wszędzie smierć jest przytłaczająca. Jednak przecież Wybraniec i Chłopiec, który Przeżył nie może mieć depresji. Dlatego...