Rozdział XIX

12.8K 800 2.1K
                                    

Hogsmeade pełne było uczniów, przemierzających ulice i robiący zapasy na cały pobyt w zamku, aż do drugiego wyjścia. Nikt nie wiedział kiedy to nastąpi, dlatego Miodowe Królestwo było okupowane tak bardzo, że kolejka sięgała aż na zewnątrz. Trzecioroczniacy, będący w wiosce po raz pierwszy w życiu, oglądali budynki z zafascynowaniem wymalowanym na twarzach. Pokazywali sobie palcami biegające między ludźmi domowe skrzaty, sowy latające w biały dzień, oraz omijali szerokim łukiem podejrzane wiedźmy, szepcące coś między sobą. 

     Idąc spokojnym krokiem główną ulicą Hermiona pomyślała, że chyba cała szkoła postanowiła wybrać się do wioski. Wcale im się nie dziwiła. Pogoda była piękna, idealna na spacery i sprawienie sobie rozrywki. Poza tym jutro miał się odbyć mecz Slytherin kontra Gryffindor i uczniowie zapewne zbierali zapas przekąsek na sam mecz jak i na imprezę po nim. Każdy wiedział, że to Harry złapie znicz i go wygra. Nie było innej możliwości, dlatego mieszkańcy domu Lwa mieli szczególnie wielkie torby zakupów. 

Poczuła jak ktoś szarpie ją za ramię i zdusiła jęk irytacji. Cormac zatrzymał ją, aby poprawić włosy w jednej z szyb sklepu zielarskiego. Od momentu, gdy spotkali się przy wejściu do wioski, stawała pięć razy. Albo strzepywał niewidoczne kłaki z szaty, albo sprawdzał czy mu nie śmierdzi z ust, albo tak jak teraz ogarniał czy aby jego twarz nadal jest tak samo idealna jak dwie minuty temu przy kwiaciarni. Skąd ten typ się urwał? Może i był przystojny, z tym nie można było polemizować, jednak jego narcystyczna natura sprawiała, że robił się w jej oczach okropnym gargulcem, z całym szacunkiem dla gargulców. 

- Idziemy? - odezwała się w końcu, powoli zaczynając się niecierpliwić. Była z nim pół godziny, a już zaczynała żałować. Jakie licho ją podkusiło, do tego, żeby powiedzieć mu „tak"?! Flashback przypomniał jej dlaczego. Usłyszała tego dnia jak Lavander piszczy w toalecie dla dziewczyn i opowiada swojej przyjaciółce jaki Ron jest uroczy. Rozpływała się nad tym, że rudzielec pomógł jej zanieść księgi do biblioteki i że na pewno ona jemu się też podoba. Nie mogła tego znieść. W pośpiechu opuściła toaletę, mając nadzieję, że uda jej się schować w pokoju i że nie będzie w nim tej suki Cho, ale McLaggen zagrodził jej drogę. Nie dawał się zbyć, coś tam pieprzył do niej, nie widząc w jakim jest stanie. Żeby go jak najszybciej spławić powiedziała mu „tak, tak" na jego pytanie i dopiero wtedy dotarło do niej, o co tak właściwie ją zapytał. Ale już było za późno. Cormac jak na skrzydłach uściskał ją i poleciał w swoją stronę. Nie miała serca uświadomić mu, że randka z nim to ostatnie na co ma ochotę.

I teraz masz za swoje, pomyślała. Gdyby spięła tyłek i była twarda to nie musiałaby snuć się u jego boku i udawać zainteresowanej. Nie mogła zaprzeczyć, że chłopak się starał. Gdy właśnie nie skupiał się na sobie, rozmowa z nim była nawet interesująca, ale Hermiona nie mogła znieść zadufania w sobie. Przypomniała sobie Kruma. Mimo bycia znanym na całym globie szukającym był uroczo skromny. Nigdy nie mówił o Quidditchu, głównie skupiał się na niej. To było coś. Uśmiechnęła się na wspomnienie Bułgara.

- Jesteś taka piękna, gdy się tak uśmiechasz. - powiedział Cormac, rumieniąc się wściekle. Uniosła brwi ze zdziwienia. Wow, pan zakochany w sobie, dostrzegł coś więcej niż krawędź swojego nosa!

- Dziękuję. - odpowiedziała, strofując samą siebie, że źle go wcześniej oceniła.

- Dlatego właśnie stwierdziłem, że będziesz dla mnie idealna. Piękna i mądra z przystojnym i inteligentnym. Perfekcyjna para.

No i to by było na tyle. Panu już dziękujemy. Kandydatura odrzucona. Nara! 

- Pójdziemy jeszcze do Sowiej Poczty? Obiecałem wysłać babci pocztówkę.

Potter, do mnie #Drarry ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz