*Stuart*
Nie miałem ochoty nikogo widzieć i poinformowałem o tym Anet, więc nie wiem, dlaczego w drzwiach mojego pokoju pojawił się Jerry.
- Siemka stary. - przywitał się niepewnie.
- Cześć. - mruknąłem, nie kryjąc braku chęci do rozmowy. Kumpel jednak, albo nie wyłapał, albo olał ten fakt, bo podszedł i usiadł obok mnie. Chwilę posiedzieliśmy w ciszy i jak dla mnie mogłoby tak zostać, lecz Jerry miał nieco inne plany:
- Słyszałem... o tym co się wczoraj wydarzyło.
- A kto nie słyszał? - odparłem obojętnie, jednak jedynie z pozoru, bo tak naprawdę bardzo przejąłem się minionym zdarzeniem.
- Taa, Mroczna tym razem mocno przeholowała. - słysząc jego słowa, pokręciłem przecząco głową.
- To Zjawa mnie tak załatwiła. - przyjaciel spojrzał na mnie zdziwiony.
- Zjawa?! Przecież mówiłeś, że to tylko jej pomagierka. Że w sumie to ona niewiele robi, więc się nią zbytnio nie przejmujesz.
- Wiem, co mówiłem i tak właśnie myślałem! Nie doceniłem swojego wroga, a to najgłupszy błąd jaki może popełnić super heros.
- Nie dołuj się tak. Najważniejsze, że Super-grzmot i Grzmoto-panna zdążyli cię uratować i nic ci się nie stało.
- Wszyscy tak mówią, ale ja i tak czuję się strasznie z tym, co się stało. Jestem do kitu, przez co omal wczoraj nie zginąłem!
- Co ty gadasz, brachu? Nie jesteś do kitu. Jesteś ten słynny Elektroboy. Cały Metroburg cię zna i podziwia.
- Ta, bo jestem synem super prezydent Ligi Herosów.
- Może, ale oprócz wypasionego rodowodu masz jeszcze wiele innych super zalet. Twoje moce na przykład, dzięki którym niejednokrotnie dałeś popalić tym dwóm podłym pannom.
- Ale nigdy nie udało mi się żadnej z nich złapać. - westchnąłem zrezygnowany.
- Jeszcze wszystko przed tobą. - Jerry po kumpelsku szturchnął mnie w ramię.
- Nie, to przegrana sprawa. Jak tylko mama wróci do domu, zamierzam jej oznajmić, że rezygnuję z bycia super herosem.
- Ty chyba sobie żartujesz w tym momencie! Jeśli odejdziesz, kto wtedy obroni nasze miasto przed tymi słynnymi wnusiami dziadziusia?
- Ktoś, kto się do tego faktycznie nadaje. Mroczna i Zjawa powinny mieć godnego przeciwnika, a nie... a nie mnie. Jestem pewien, że mama kogoś takiego znajdzie.
- Stuart...
- Nie Jerry, to już postanowione. Przez tyle lat próbowałem udowodnić sobie i światu, że jestem dobrym super herosem, bo ciężko pracuję nad sobą, ale już teraz wiem, że to oni wszyscy mieli rację. - teatralnie wskazałem na panoramę miasta znajdującą się za oknem. - Jedyne, co trzymało mnie w Lidze Herosów to bycie synem jej prezydentki. - wiedziałem, że przyjaciel nie zdoła mnie zrozumieć... Pytanie, czy ktokolwiek zdoła? To wszystko nie działo się naprawdę. To był sen... bardzo koszmarny sen.
*Darcy*
Leżałam na swoim łóżku i czytałam artykuł dotyczący mojego wczorajszego wyskoku. Budził on u mnie mieszane uczucia. Z jednej strony schlebiało mi to, iż zostałam przedstawiona jako wybitny super łotr, który omal nie zabił swojego nemezis, zaś frustrowało mnie to, że Elektroboy zdołał jednak przeżyć upadek z dachu. Przeklęta G-moc musiała się wtrącić! Chociaż udało mi się pokonać jego syna, niestety Elektroman to nie moja liga. Trzeba to przyznać, jestem jeszcze za mało doświadczona, żeby mierzyć się z kimś takim jak on, jednak nie przejmuję się tym. Czuję, że wczorajsze wydarzenie dodało mi skrzydeł.
CZYTASZ
Grzmotomocni : Skryci w Cieniu
FanfictionOn - pierworodny syn prezydent Laserówki, niejakiej Nory Elektromocnej (Grzmotomocnej). Nastoletni super heros, który czuje, że niczego nie osiągnął samodzielnie, a wszystko zostało mu podane, jak na tacy przez jego mamę. Niczego bardziej nie pragni...