14. Sukces, czy porażka?

389 17 2
                                    

*Stuart*

Nie miałem ochoty nikogo widzieć i poinformowałem o tym Anet, więc nie wiem, dlaczego w drzwiach mojego pokoju pojawił się Jerry.

- Siemka stary. - przywitał się niepewnie.

- Cześć. - mruknąłem, nie kryjąc braku chęci do rozmowy. Kumpel jednak, albo nie wyłapał, albo olał ten fakt, bo podszedł i usiadł obok mnie. Chwilę posiedzieliśmy w ciszy i jak dla mnie mogłoby tak zostać, lecz Jerry miał nieco inne plany:

- Słyszałem... o tym co się wczoraj wydarzyło.

- A kto nie słyszał? - odparłem obojętnie, jednak jedynie z pozoru, bo tak naprawdę bardzo przejąłem się minionym zdarzeniem. 

- Taa, Mroczna tym razem mocno przeholowała. - słysząc jego słowa, pokręciłem przecząco głową.

- To Zjawa mnie tak załatwiła. - przyjaciel spojrzał na mnie zdziwiony. 

- Zjawa?! Przecież mówiłeś, że to tylko jej pomagierka. Że w sumie to ona niewiele robi, więc się nią zbytnio nie przejmujesz. 

- Wiem, co mówiłem i tak właśnie myślałem! Nie doceniłem swojego wroga, a to najgłupszy błąd jaki może popełnić super heros. 

- Nie dołuj się tak. Najważniejsze, że Super-grzmot i Grzmoto-panna zdążyli cię uratować i nic ci się nie stało. 

- Wszyscy tak mówią, ale ja i tak czuję się strasznie z tym, co się stało. Jestem do kitu, przez co omal wczoraj nie zginąłem! 

- Co ty gadasz, brachu? Nie jesteś do kitu. Jesteś ten słynny Elektroboy. Cały Metroburg cię zna i podziwia. 

- Ta, bo jestem synem super prezydent Ligi Herosów. 

- Może, ale oprócz wypasionego rodowodu masz jeszcze wiele innych super zalet. Twoje moce na przykład, dzięki którym niejednokrotnie dałeś popalić tym dwóm podłym pannom. 

- Ale nigdy nie udało mi się żadnej z nich złapać. - westchnąłem zrezygnowany. 

- Jeszcze wszystko przed tobą. - Jerry po kumpelsku szturchnął mnie w ramię. 

- Nie, to przegrana sprawa. Jak tylko mama wróci do domu, zamierzam jej oznajmić, że rezygnuję z bycia super herosem. 

- Ty chyba sobie żartujesz w tym momencie! Jeśli odejdziesz, kto wtedy obroni nasze miasto przed tymi słynnymi wnusiami dziadziusia?

- Ktoś, kto się do tego faktycznie nadaje. Mroczna i Zjawa powinny mieć godnego przeciwnika, a nie... a nie mnie. Jestem pewien, że mama kogoś takiego znajdzie. 

- Stuart... 

- Nie Jerry, to już postanowione. Przez tyle lat próbowałem udowodnić sobie i światu, że jestem dobrym super herosem, bo ciężko pracuję nad sobą, ale już teraz wiem, że to oni wszyscy mieli rację. - teatralnie wskazałem na panoramę miasta znajdującą się za oknem. - Jedyne, co trzymało mnie w Lidze Herosów to bycie synem jej prezydentki. - wiedziałem, że przyjaciel nie zdoła mnie zrozumieć... Pytanie, czy ktokolwiek zdoła? To wszystko nie działo się naprawdę. To był sen... bardzo koszmarny sen.

*Darcy*

Leżałam na swoim łóżku i czytałam artykuł dotyczący mojego wczorajszego wyskoku. Budził on u mnie mieszane uczucia. Z jednej strony schlebiało mi to, iż zostałam przedstawiona jako wybitny super łotr, który omal nie zabił swojego nemezis, zaś frustrowało mnie to, że Elektroboy zdołał jednak przeżyć upadek z dachu. Przeklęta G-moc musiała się wtrącić! Chociaż udało mi się pokonać jego syna, niestety Elektroman to nie moja liga. Trzeba to przyznać, jestem jeszcze za mało doświadczona, żeby mierzyć się z kimś takim jak on, jednak nie przejmuję się tym. Czuję, że wczorajsze wydarzenie dodało mi skrzydeł.

Grzmotomocni : Skryci w CieniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz