29. Jak radzić sobie z siostrami?

429 16 5
                                    

*Darcy*

Kiedy przyszłam od dziadka, który na dobrą sprawę niczego ode mnie nie chciał, zgarnęłam tylko swój plecak i ruszyłam w kierunku tajnego łotrowskiego teleportera, który wysadził mnie niedaleko domu mojego chłopaka. Nie mieliśmy w ogóle okazji się dzisiaj zobaczyć, ponieważ Stuart i ja najpierw byliśmy w szkołach, później chłopak miał do odrobienia masę zadań domowych, a na deser nie zdołał wymigać się od wspólnego treningu z ojcem. Mimo tego, że Stuart je bardzo lubi, są one na tyle wyczerpujące, że później w ogóle już nie ma siły na ćwiczenie ze mną. Raz nawet po takim treningu zasnął mi na materacu, nie żartuję. Ale wracając. Będąc już na miejscu, zastukałam w drzwi dużego domu i odczekałam kilka minut, aż zostało mi otwarte przez gosposię:

- Witaj Darcy!

- Dzień Dobry, Anet! Byłam umówiona ze Stuartem, jest może u siebie w pokoju?

- Powinien być. W każdym razie nie widziałam, żeby wychodził. - gosposia wpuściła mnie do środka, natomiast ja od razu skierowałam się schodami na górę. Zatrzymałam się jednak w połowie, by zadać jedno ważne pytanie:

- Czy jego rodzice są w domu?

- Nie, pan Elektromocny jest na zebraniu w G-mocy, natomiast pani superprezydent na konferencji w Lidze Herosów.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się z wdzięcznością. Nie, żebym miała coś do rodziców mojego chłopaka, ale to jednak potężni super herosi. Chociaż są dla mnie bardzo mili, jestem super łotrem i dziwnie się czuję w ich towarzystwie. Ale to teraz nieistotne. Poszłam na górę i skierowałam się do pokoju mojego chłopaka, jednak tam go nie zastałam. Hmm... dziwne. Przecież umawialiśmy się na dzisiaj, dokąd więc mógł pójść? A nawet jeśli coś by mu wypadło, raczej by mnie o tym poinformował. Może Lily go widziała? Lepiej pójdę jej zapytać.

W pokoju Lily

Przez uchylone drzwi zauważyłam, że dziewczynka jest jakaś przygnębiona. Postanowiłam wpierw dowiedzieć się, co ją gryzie, a później spytam, gdzie wywiało mojego chłopaka. Zastukałam więc cicho, tym samym zwracając na siebie uwagę blondynki.

- Darcy, a co ty tu robisz? Nie byłaś umówiona przypadkiem z moim bratem?

- Byłam, ale gdzieś mi wyparował, chociaż zawsze myślałam, że od znikania jestem tutaj ja. - uśmiechnęłam się, lecz Lily pozostała niewzruszona. - Cośśś się stało?

- Nieee...

- Nawet moje zapewnienia, że wszystko jest okej, brzmią bardziej przekonująco. Co się stało?

- Chodzi o to, że... - dziewczynka przerwała, spuszczając głowę. Doskonale znałam ten gest. Sama tak nieraz robiłam, kiedy chciałam ukryć łzy. Zaraz, jak Stuart radzi sobie w takich chwilach?

- Hej, jeśli chcesz płakać, nie krępuj się. - uśmiechnęłam się do niej ciepło.

- Co? Nie, ja nie płaczę. Przecież to głupie. Jestem super heroską... A przynajmniej dotychczas tak myślałam.

- Chyba nie łapię.

- No bo... wtedy na tej sali treningowej...

- Przecież wiesz, że to nie było naprawdę.

- Teraz to wiem, ale wtedy byłam przekonana, że Stuart jest w niebezpieczeństwie, a ja... stanęłam, jak wryta i zaczęłam krzyczeć. Moją mocą jest super intelekt, a w tamtej sytuacji jedyne na co wpadłam, to zawołanie rodziców.

- Dobre i to.

- Wcale nie. To JA powinnam była mu pomóc, ale... Tak bardzo się bałam, że nie potrafiłam trzeźwo myśleć. Nie powinnam nazywać siebie super heroską.

Grzmotomocni : Skryci w CieniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz