Minął już rok od tragedii w mennicy, gdzie Umbrella Academy utraciła jednego ze swoich członków. Nie łudźcie się, że mieli czas na żałobę - absolutnie. Sir Reginald już po trzech dniach zaostrzył warunki oraz wypełnił grafik młodych bohaterów nowymi zajęciami.
Wieść o nagłym zniknięciu Numeru Szóstego obiegła świat w mgnieniu oka. Przykra wiadomość widniała na pierwszych stronach gazet. Tak naprawdę nikt do końca nie wiedział co stało się z dziewczyną. Jedni mówili, że zmniejszyła się tak, że po prostu nikt nie zdołał jej znaleźć, inni, że nie była w stanie wrócić do swojego pierwotnego rozmiaru. Znaleźli się też tacy, którzy snuli teorie, że dziewczyna zmniejszyła się do wielkości atomu i nie potrafiła powiększyć się z powrotem. Nie wiadomo było czy zginęła, czy po prostu zniknęła, a nadzieja, że może kiedykolwiek wrócić wracała z każdym widokiem mrówki w trawie.
***
- Numer Cztery!
- Ojcze?
- Dzisiaj ponownie spróbujemy nawiązać kontakt - sir Reginald stanął przy ścianie i otworzył swój czerwony notatnik, wertując pospiesznie jego strony.
- Ale ja już próbowałem. Nie raz! Nie ma jej tam! - Klaus próbował powstrzymać ojca, ale ten zdawał się w ogóle nie słyszeć jego głosu.
- Rozpocznij - powiedział to starzec wyciągając spomiędzy stron swojego zeszytu zdjęcie Szóstki i kładąc je na stole. Chłopiec zrezygnowany zamknął oczy na chwilę, po czym znowu otworzył je wpatrując się w zdjęcie w skupieniu. Nic.
Rozczarowany rezultatem jego starań rozluźnił się i spojrzał na ojca i dobrze wiedział jak to się dla niego skończy.
- 12 godzin! - oznajmił Reginald i zasunął drzwi grobowca. Klaus rozpaczliwie usiadł w kącie i zasłonił uszy rękoma. Pozostało mu tylko przeczekać wyznaczony czas, w ciemności. Jak bardzo chciałby być w niej sam.
***
- Ojczulek znowu go tam zamknął - Diego wyglądał przez okno - sadysta i psychol.
- Już rok go męczy... - Allison położyła brodę na rękach i zerknęła na brata - myślisz dlaczego on nie może z nią porozmawiać?
- Może Szóstka nie jest martwa? Może gdzieś tam jest?
- Pieprzenie - do pomieszczenia wszedł Five - Mrówa nie wróci - dorzucił obojętnie, po czym zalał kubek z kawą wrzątkiem, a po kuchni rozniósł się aromatyczmy zapach napoju, a chłopak wyszedł tak szybko jak się zjawił.
- Go zabolało to najbardziej - Diego spojrzał w stronę gdzie wcześniej stał jego brat.
- Nas wszystkich to zabolało. Bardzo mocno - Allison wstała z kanapy i wyszła pozostawiając młodzieńca samego.
- Minął rok Sześć. Gdzie ty sie podziewasz? - Diego szepnął cicho pod nosem i odszedł od okna.
***
- Jest straszny - powiedział Klaus.
- W sumie to ją przypomina nawet - Allison próbowała pocieszyć rodzeństwo i znaleźć jakiekolwiek dobre strony tej sytuacji.
Wszystkie dzieciaki, Pogo i Grace stali w ogrodzie i oglądali nowo postawiony posąg przedstawiający ich siostrę. Wykonany był z ciemnego kamienia, połyskującego w blasku słońca.
- Nie zdołali uchwycić jej uroku - pomyślał Five, po czym odwrócił się i wszedł do budynku, jakby bojąc się, że ktoś mógłby usłyszeć jego myśli.
- Fajnie, że ma te swoje warkoczyki - uśmiechnął się ponuro Klaus wzkazując palcem na posąg. Postać była wyprostowana, lecz głowa zwrócona w ziemię, a dwa dobierane warkocze opadały swobodnie na ramiona.
- Jej były bardziej rozwalone - zaśmiała się Allison. Wszyscy dobrze pamiętali burzę rudych loków Szóstki. Zaplatała warkocze próbując ujarzmić włosy, ale pojedynczym kosmykom udawało się uwolnić i niesfornie opaść na jej twarz. Wszyscy bardzo za nią tęsknili, za donośnym śmiechem dobiegającym z jej pokoju i za odgłosem butów odbijających się od podłogi gdy tylko postanowiła posłuchać swoich ulubionych albumów i tańczyć w pokoju.
Od jej zniknięcia nikt nie ważył się wejść do jej sypialni. Drzwi były wciąż otwarte, nikt nie chciał ich zamykać. Niepościelone łóżko, pełno winyli porozrzucanych po podłodze i parę leżących w kącie ubrań. Jedyną osobą, która czasem przystawała przed drzwiami i myślała o wszystkim co się tam wydarzyło był Five. To on nadziei na jej powrót miał najmniej. Five i Szóstka rywalizowali od małego, wciąż się kłócili i docinali sobie nawzajem. Może wydawać się dziwne, ale chłopak tęsknił za tym. Niestety niezwykle mocno. Owszem, denerwowała go, często nie mógł jej znieść i szczere uważał ją za naiwnego dzieciaka, jednak usprawiedliwiał swoją słabość do dziewczyny tym, że jako jedyna w całej Akademii dorównywała mu intelektem. Jego stosunek do Szóstki był skomplikowany. Z jednej strony, byli zupełnymi przeciwieństwami. Five był stonowany, rzadko się denerwował czy unosił. Rodzeństwo nazywało go narcyzem. Chłopak odcinał się od reszty, gdy inni bawili się i rozmawiali, on wolał dać się pochłonąć obliczeniom i równaniom. Zaś Szóstka była zawsze uśmiechnięta i wszędzie było jej pełno, ale nie powstrzymywało to jej, aby docinać brunetowi na każdym kroku. Z drugiej strony jednak dziewczyna była niezwykle urokliwa i bardzo trudno było oprzeć się jej szerokiemu uśmiechowi.
***
Drugi rok minął bardzo powolnie. Członkowie Akademii pochłonięci byli swoimi codziennymi zajęciami, a smutek i żałobna atmosfera minęła zaraz po rocznicy.
- Ale miałem sen wczoraj - grupa nastolatków właśnie rozgrzewała się przed treningiem.
- Klaus, nikt nie chce słuchać o twoich snach - powiedział Five rozciągając barki.
- Super, słuchajcie - Klaus uśmiechnął się i zaczął historię. Five westchnął tylko i mimowolnie wsłuchał się w słowa brata.
- Śniło mi się, że siedzeliśmy wszyscy pod posągiem, w ogrodzie. I nagle pierdzielnął piorun. W posąg. Co nie? - chłopak chodził dookoła rodzeństwa i żywo gestykulował - i wtedy on stanął w płomieniach - podniósł dłonie do góry - I BUM!- Nie mogę się doczekać zakończenia - Diego wpatrywał się leniwie w niebieskookiego, wyraźnie znudzony, jednak Klaus zignorował jego komentarz i kontynuował.
- Zamiast posągu pojawiła się prawdziwa Szóstka! - uśmiechnął się i wyczekiwał reakcji.
- Beznadziejny sen - Five podniósł głowę - nie ma co robić sobie nadziei. Mrówa nie wróci.
- Nie mów tak - powiedziała cicho Allison - wszyscy bardzo chcemy, żeby wróciła.
- Oprócz mnie - uśmiechnął się sarkastycznie brunet i opuścił pomieszczenie.
- Dobrze wiemy, że tęsknisz za nią najbardziej! - krzyknął tylko za nim Klaus, a Alli cicho zachichotała.
- Nie wiem nawet czy oni sie w końcu lubili czy nie - zamyślił się Diego.
- Nie cierpili się bardzo szczerze. Ale niech mi nikt nie spróbuje wmówić, że nic pomiędzy nimi nie było.
CZYTASZ
They're more than just a pair of numbers
FanficKontynuacja zawieszona, ale główna historia zakończona <3 5. Cyfra między 4 a 6, mimo to bliżej mu do szóstki. Numer. Osoba. Chłopak, z nadzwyczajnymi zdolnościami, który raczy wszystkich sarkazmem i można by rzec, że obraźliwymi żartami. Przyjemny...