Szóstka weszła do sali treningowej i zaczęła się rozgrzewać. Spojrzała w lustro, powoli oddychając. Wiedziała na co miała tego konkretnego dnia ochotę. Five zasługiwał na konkretny cios prosto w twarz.
- Cześć, Mrówa - powiedział, wchodząc do pomieszczenia. Dziewczyna nie przerwała robienia pajacyków, nie zerkając nawet nawet na bruneta. Jego wzrok przykuła czarna bluza, ubrana przez rudowłosą. Żaden z chłopaków takiej nie posiadał. Przez jego myśli przewinęła się uśmiechnięta Szóstka, wtulona w jego ramię. Pokręcił głową, wyzbywając się jej z głowy.Do sali weszła reszta nastolatków. Klaus również zauważył niewiadomego pochodzenia, czarną bluzę Szóstki.
- Nie mam ochoty na marudzenie, dzisiaj po kolei.- oznajmił Reginald, zajmując miejsce w rogu. Na kolanach położył swój zeszyt, otwierając na konkretnej stronie.Five wystawił zaciśnięte pięści przed siebie i uniósł lekko podbródek. To samo zrobiła Szóstka, w ostatnim momencie poprawiając kucyka. Chłopak ruszył na nią, zdecydowanym krokiem, ale dziewczyna nagle pojawiła się za nim, uderzając bruneta w wewnętrzną stronę kolan. Five upadł na ziemię, ale zanim zdążył się podnieść, Szóstka położyła jedną nogę na jego plecach, przyciskając do podłogi, a zaraz po tym spokojnym krokiem przeszła po nim i stanęła parę kroków od niego, czekając, aż się podniesie.
Nie musiała długo czekać, bo chłopak pojawił się tuż za nią, owijając rękę wokół jej szyi. Gdy byli tak blisko siebie, poczuł zapach męskich perfum.
"Ta cholerna bluza nie da mi spokoju!" - pomyślał. Rudowłosa nie miotała się jednak, ani nie próbowała się wydostać. Otworzył usta i zatopiła zęby w jego przedramieniu, boleśnie gryząc.- Teraz będziesz mnie gryźć? Ile my mamy lat, Sześć - jęknął, wypuszczając ją z objęć.
- Ile my mamy lat, żeby ciągle się na siebie obrażać? - odpowiedziała mu, uderzając w policzek, a chłopak odpowiedział jej kopniakiem w brzuch. Szóstka zatoczyła się do tyłu, łapiąc za obolałe miejsce.
- Udawać, że nigdy nic nie było - kontynuowała, zadając wściekłą serię ciosów. Five był już wykończony. Dziewczyna była pełna gniewu. Ignorował jej słowa, ponieważ miała rację. Myślał, że nie mówienie niczego będzie najlepszą opcją.Widok tajemniczej bluzy doprowadzał go do szaleństwa. Z zamyśleń wyrwało go kolejny spotkanie z zimną posadzką. Podniósł się na łokciach, podcinając Szóstkę. Upadła dokładnie na niego. Spojrzał jej prosto w oczy, czując jej oddech na swoich ustach. Przypomniała mu się ich pierwsza walka, sprzed miesięcy. Rudowłosa zablokowała jego dłonie nogami i przyłożyła ręce do jego krtani.
- Nic nie powiesz? - Uniosła jedną brew, uśmiechając się ironicznie. Five zamknął oczy w zrezygnowaniu i tylko zniknął w błękitnej smudze, co sprawiło, że Szóstka straciła równowagę i upadła na łokcie, ponieważ jeszcze przed sekundą opierała się rękami o jego szyję.
- Kurwa - wykrzyknął brunet gdy pojawił się u siebie w pokoju.***
Szóstka siedziała właśnie na podłodze swojego pokoju gdy usłyszała pukanie do drzwi. Segregowała właśnie płyty na miniaturowym, drewnianym regale. Odłożyła jeden z winyli na półkę i odwróciła się w stronę wejścia.
- Nie muszę ci otwierać, żebyś wszedł - powiedziała spokojnym tonem. Do pokoju wszedł Five, trzymający w ręce pojedynczy kwiat białej róży.
- Skąd wiedziałaś, że to ja? - Spytał, siadając na przeciwko niej.
- Co tu robisz? Nie masz zamiaru szczycić się swoją osobą? Albo po prostu masz ochotę mnie dobić? - Szóstka przysunęła się bliżej, nie tracąc kontaktu wzrokowego z brunetem. Czekała na kolejną próbę zdenerwowania jej, sprawienia jej przykrości. Gdy wpatrywała się w jego zielone oczy nie widziała wrednego palanta, tylko chłopaka, który ją wspierał, pocieszał i całował w czoło przed snem. Właśnie z tego powodu była na siebie wściekła.- Wymiar podatomowy miesza w głowie. Nie wiem co mi odbiło - zaczął, uciekając od przenikliwego wzroki Szóstki.
- I co w związku z tym? - Założyła ręce na piersi.
- Przepraszam, Mrówa - wyciągnął dłoń, trzymającą śnieżną roślinkę - rok w samotności był czymś strasznym i tyle wystarczyło, aby zapomnieć o tobie.
- Jeszcze trzy dni temu mówiłeś, że nic między nami nie było.
- Ale pomyślałem chwile o tym i przypomniałem sobie, że to nie była tylko głupia zabawa - dziewczyna wzięła od niego kwiatka, ściskając mocno w dłoniach.- Dobrze, Five. Wierzę, że ci przykro i nawet jestem w stanie ci wybaczyć. Ale to nie zmienia faktu, że nie chcę z tobą rozmawiać więcej, niż jest to konieczne - odwróciła się do chłopaka plecami, ukrywając łzy napływające do oczu. Miała nadzieję, że Five ją przytuli, powie coś jeszcze, ale on wyszedł zostawiając ją jedynie z nadziejami, które nigdy się nie spełnią.
Szóstka rozpłakała się żałośnie opadając na podłogę swojego pokoju. Ukryła twarz w dłoniach, chwiejąc się do przodu i do tyłu. Jej policzki były mokre, po jakimś czasie czuła jak szczypie ją zdrowe oko. Była zupełnie bezradna w tej sytuacji. Wytarła łzy w rękaw bluzy, ale gdy tylko poczuła jej zapach, natychmiast zerwała ją z siebie, rzucając w kąt. Na wyciągnięcie ręki miała przystojnego, miłego, niebieskookiego szatyna z ostrą żuchwą i gęstymi brwiami, a mimo to miała ochotę wybiec z pokoju i wrócić do tamtego okropnego zielonookiego bruneta, który ranił ją bez przerwy i doprowadzał do najgorszego stanu.
Five w tym czasie pobiegł do swojego pokoju, donośnie trzaskając drzwiami. Rzucił się na łóżku i wylał wszystkie targające nim emocje na bezbronną poduszkę.
- Kurwa, Five. Dlaczego musisz ciągle wszystko zjebać?! - Powiedział do siebie, patrząc się w sufit, próbując powstrzymać płacz i łzy cisnące się mu do oczu.Klaus i Allison siedzieli na schodach, przypatrując się sytuacji.
- Oni są nienormalni. Odjebało im totalnie. Zachowują się jak... nawet nie wiem do czego porównać taki cyrk - jęknął Klaus.
- Właśnie porównałeś ich do cyrkowców - wzruszyła ramionami brunetka.
- Nie. Klaunami oni nie są. Zła metafora - odpowiedział, kręcąc głową.
- Czy ty właśnie użyłeś słowa metafora, czy tylko mi się wydaje? - Alli zrobiła wielkie oczy.
- Wcale nie jestem taki głupi - powiedział triumfującym tonem, strzepując niewidzialny kurz z ramion.
- Faktycznie.***
Szóstka ponownie wymknęła się z Akademii, pozostawiając za sobą jedynie otwarte okno małej łazienki. Nie zorientowała się, że ktoś idzie za nią.
Weszła do cukierni swoim znanym już wszystkim sposobem, nie sprawdzając nawet czy drzwi są otwarte. Weszła na zaplecze i zastała Harry'ego kręcącego się na krześle i czytającego komiks.
- Wyglądasz zupełnie jak ta laska z The Umbrella Academy! - Zachwycił się, gdy podeszła bliżej.
- Ty tak serio? - Harry spodziewał się, że jej entuzjazm wzrośnie.
- Ciekawe gdzie oni wszyscy teraz są - nie przestawał się uśmiechać - Szóstka nosi maskę, ale mimo to jesteście iden...Rudowłosa ukryła twarz w dłoniach, kręcąc głową zrezygnowana. Chłopakowi uśmiech zszedł z twarzy, a na jego miejscu pojawiło się coś w rodzaju zachwytu. Jego błękitne oczy rozszerzyły się, gdy gapił się w dziewczynę.
- Mówiłaś mi, że masz na imię Sześć. Ale ja jestem idiotą - uderzył wewnętrzną stroną dłoni, prosto w czoło.
- Miło mi - roześmiała się delikatnie.Tymczasem Five stanął tuż przy oknie pączkarni. Dobrze widział jak Szóstka oddaje tajemniczemu chłopakowi czarną bluzę, szeroko się przy tym uśmiechając. Przypatrywał się nowemu koledze rudowłosej. Wyższy, lepiej zbudowany, jego włosy również wyglądały świetnie. Five mógł przyznać sobie jedno - żuchwa zielonookiego była nie do podrobienia. Z zamyślenia wyrwał go głośny śmiech szatyna. Trudno było mu dojrzeć cokolwiek w takiej ciemności, więc zbliżył się do szyby i zmrużył oczy. Ujrzał jak Szóstka przytula tego pajaca i zaraz potem wychodzi.
- Co do ch....Hej hej! Mówiłam tydzień temu, że szykuję malutką niespodziankę z ważnej okazji...
Werble...
Mam urodziny!!!
Z tego względu dostaniecie dzisiaj aż dwa rozdziały, więc upewnijcie się, że przeczytacie następny :DD
CZYTASZ
They're more than just a pair of numbers
FanficKontynuacja zawieszona, ale główna historia zakończona <3 5. Cyfra między 4 a 6, mimo to bliżej mu do szóstki. Numer. Osoba. Chłopak, z nadzwyczajnymi zdolnościami, który raczy wszystkich sarkazmem i można by rzec, że obraźliwymi żartami. Przyjemny...