-No i jak ci poszło? - Spytał Klaus, wychodząc z sali, po sprawdzianie z fizyki.
- Zajebiście - stwierdził Diego, idąc z dumnie zadartą brodą.
- Grace sprawdzi testy za jakieś cztery minuty, więc nie ma sensu się rozchodzić - powiedziała nerwowo Alli, ale równocześnie pełna nadziei na same najlepsze oceny.
- Ja nie tracę czasu na chodzenie - rzucił Five z ignorancją w głosie i zniknął.
- Nie martw się tak, zrobimy ten maraton - uśmiechnęła się Szóstka, kładąc dłoń na ramieniu brunetki.
- Wiem - odwzajemniła uśmiech, głęboko wzdychając.
- Kochani - po paru minutach Grace wyszła z klasy, trzymając kilka kartek - myślę, że możemy zacząć przygotowywać noc filmową!
- Tak kurwa! - Wykrzyknął Klaus, wymachując rękami, ale na sam widok gromiącej go wzrokiem matki, zamilkł.
***
Przed rozpoczęciem przygotowywań Szóstka zwołała wszystkich do swojego pokoju. Chodziła od ściany do ściany, zastanawiając się jak chce przekazać reszcie swój pomysł.
- W tym roku staruszek wyjeżdża na sylwestra. Możemy robić co chcemy - oznajmiła po chwili namysłu - potrzebujemy wódki.
- Tak - zgodził się Klaus ze śmiertelną powagą w głosie - ale mamy problem, ojczulek zamyka barek na klucz.
- Przewidziałam to - powiedziała dziewczyna i zerknęła na patrzącego z uznaniem bruneta - dlatego potrzebujemy dwóch ochotników i dużo pieniędzy. Trzeba iść kupić alkohol.
- My to zrobimy - zgłosił się Klaus, wskazując na siedzącego obok niego Diego. Nastolatek spojrzał się na niego zmieszany i otworzył usta aby coś powiedzieć.
- No to świetnie! - Szóstka zaklaskała w dłonie, nie dając mu dojść do głosu. Wyciągnęła z kieszeni parę banknotów i wręczyła Klausowi. Przeszło jej przez myśl, że Klaus nie powinien być osobą trzymającą taką sumę, ale było już za późno, gdy tylko chłopak zaczął wachlować się pieniędzmi.
***
- Mamy misję do wykonania, stary. Czas zabłysnąć! - Powiedział Klaus, nasuwając kaptur na głowę.
- Wiem, wiem - odpowiedział zrezygnowany Diego, ostentacyjnie wzdychając, jednocześnie zeskakując na ziemię z łazienkowego okna.
- Oświetlenie nam sprzyja. Godzina siedemnasta, stosunkowo wcześnie. Ale dla naszego szczęścia: chuja widać - niebieskooki opisywał ich każdy krok, tak jakby zdawał komuś raport na bieżąco, mocno podekscytowany sytuacją. Gdy tylko wylądował na chodniku, schylił się i podbiegł do rogu budynku, przylegając plecami do ściany. Rozejrzał się po ulicy i wykonał 'tajny' gest, że droga jest czysta.
- Agencie 002 - szepnął - czas na bieg, towarzyszu. Droga jest pełna niebezpiecznych przeszkód, ale do tego byliśmy szkoleni całe nasze życie.
- Klaus, to tylko ulica - Diego wskazał na opustoszałą jezdnię - nigdy tu nie ma dużo aut.
- Kim jest Klaus? - Oburzył się Klaus, rozglądając się, jakby chciał znaleźć tego Klausa, do którego mówi jego brat.
- Agencie 004 - poprawił się, co spowodowało uśmiech na ustach Agenta 004.
Przebiegli na drugą stronę i zatopili się w wąskie uliczki między budynkami. Klaus co jakiś czas analizował całe otoczenie, niestety na głos.
- Tam widzę jakiegoś żula - oznajmił Diego.
- Agent 002 zlokalizował potencjalnego pośrednika przy zakupie niezbędnego do życia nektaru.
![](https://img.wattpad.com/cover/200093809-288-k612521.jpg)
CZYTASZ
They're more than just a pair of numbers
FanficKontynuacja zawieszona, ale główna historia zakończona <3 5. Cyfra między 4 a 6, mimo to bliżej mu do szóstki. Numer. Osoba. Chłopak, z nadzwyczajnymi zdolnościami, który raczy wszystkich sarkazmem i można by rzec, że obraźliwymi żartami. Przyjemny...